Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2014

Bardzo spięty Łucznik

Dzisiaj rzecz będzie o wykorzystaniu artykułów biurowych w tak zwanym "domowym krawiectwie". I to nie żadna ściema - jak najbardziej znalazłam dla nich zastosowanie a dokładniej dla jednego z ich przedstawicieli, ale o tym za chwilę. Jak już niektóre z Was wiedzą (a szczególnie te z refleksem kierowcy rajdowego), kilka dni temu stuknęło mojemu blogowi 100 000 wejść. Prawie że przegapiłam tą okazję do świętowania, ale na szczęście ocknęłam się dosłownie w ostatnim momencie i na szybko ogłosiłam ekspresową akcję łapania licznika. Na drugie szczęście część moich wiernych czytelniczek zagląda do mnie także w godzinach pracy (spokojnie - nie doniosę do pracodawców) i z tej części trzem z nich się poszczęściło. Dostałam zdjęcia dokumentujące ten fakt i tak oto mogę ogłosić iż prezenty-niespodzianki już jutro zaczną swą podróż, mam nadzieję, że krótką do: Ani z bloga "NO UFO's ALLOWED" Małgosi z   "MAMMY LOVE" Iwonki z bloga "ZAPISKI MRÓWKI&q

ZŁAP LICZNIK NA 100 000!!!

Moje drogie Parafianki! Dziś post szybki niczym samolot odrzutowy, bo i okazja ku temu może szybko przeminąć. Ogłaszam szybką akcję ŁAPANIA LICZNIKA . A złapać trzeba cudowną liczbę 100 000 !!! Tak, tak to już 100 000 tysięcy odwiedzin , które radują moje serce i serce mojego Szanownego Małżonka. Dziś na tę okoliczność nawet zakupił tort i zaprosił gości, także nie możecie mnie zawieść i czym prędzej łapcie magiczną liczbę. Dla zwyciężczyni przygotuję prezent, ale tortu nie gwarantuję, bo pewnie Sanepid nie przepuściłby przesyłki. Także palce na enter i do dzieła !!! Jako dowód proszę o przesłanie na moją skrzynkę print screen lub zdjęcie monitora z cudowną liczba 100 000.   Ustrzelcie licznik  Wiadomości z ostatniej chwili!!!! Bystrym okiem i zręcznymi palcami wykazały się dwie czytelniczki Ania z bloga "No UFOs allowed" oraz Małgosia :) GRATULUJĘ!!!!!

Jan? Janek? Aaaa...Jasiek!!!

Zdrobnienie popularnego imienia męskiego "Jan" padło dzisiaj z naszych ust pewnie z milion pięćset, sto dziewięćset razy. A wszystko przez to, że zachciało nam się uszyć te milion pięćset, sto dziewięćset jaśków dla warszawskiego CENTRUM ZDROWIA DZIECKA Szyło się w Ikei Targówek.  To znaczy, żeby to się samo szyło, to nie byłoby tematu, ale samo się nie chciało, potrzebne były jakieś istoty o gołębim sercu, coby  te nieprzebrane kilometry ikeowskich tkanin (a według moich obliczeń zużyłyśmy 7 belek po 35 metrów bieżących i to bieżących bardzo szybko) przerobiły w kolorowe poszewki. Na szczęście duch w narodzie  nie ginie i babeczki zamiast wąchać "ósmo-marcowe" goździki oraz przywdziewać "ósmo-marcowe" rajstopki stawiły się w Ikei, w dziale "jadalnia" jak jeden mąż i ruszyły do boju niczym tajna jednostka amerykańskich "marines". Dołączyłam się i ja, ale gdyż, ponieważ, bo -  trochę się spóźniłam, co lepsze fuchy (czyta