Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2013

WIELKA(nocna)SUKIENKA

Ano WIELKA! Szyłam ją z Burdy 4/2009, model 114 dla niskich kobiet (czyli wzrost do 160 cm, ja mam 164 cm). Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce  wydaje mi się, że niskie kobiety wszystko mają krótsze - krótszy tułów, plecy, wysokość biustu, długość pleców. No i właśnie - wydaje mi się, bo Burda ma swoją koncepcję dotyczącą form dla niskich kobiet - Burda chyba po prostu obcina im trochę nogi a reszta zostaje bez zmian. Chyba że niemieckie kobiety w wersji mini nie istnieją i projektanci Burdy po prostu nie maja zielonego pojęcia jak taka niska kobietka jest zbudowana. Istny horror!   Wykrój kiecki, moim skromnym zdaniem, jest kompletnie od czapy. Jest WIEEEEELKI! Idealny w roli namiotu z tropikiem i przedsionkiem na letni wypad za miasto wraz z kilkuosobową rodziną. Zresztą przyjaciół tez można zaprosić, a co - zmieszczą się. Będzie grill, kiełbaski a jak się popijemy to i przenocować będzie pod czym.             Wszystko miałam za długie - długość pleców, wysokość biustu, długoś

Za kratkami, za groszkami....

Idą święta - to fakt. Pewnie przyjdą, zanim przyjdzie Wiosna - to też fakt Tej zdzirze jakoś się w tym roku nie spieszy. Niech sobie nie myśli, że wszyscy będą łaskawie czekać aż się wyśpi, wypindrzy, kaca wyleczy czy co ona tam jeszcze robi po tej zimowej balandze. Ja na nią na pewno nie będę czekać i wiosenną kieckę uszyję sobie już teraz. A jak szanowna Wiosna zzielenieje z zazdrości to i lepiej, bo może szybciej wylezie z tej nory, w której niechybnie przebywa i wreszcie wszyscy odetchną. Dlatego dla dobra całego narodu  szyję i już!      Tym bardziej, że materiałów w chałupie, że ho, ho!!! Kratka to już zaczęła jęczeć,że się zbliża do wieku emerytalnego a jeszcze nawet ani razu nie była na świeżym powietrzu. Co prawda łaskawie jej przypomniałam, że się parę godzin wietrzyła jak ją uprałam zaraz po zakupie, ale mi wykrzyczała, że to było 10 miesięcy temu i się nie liczy. A ten groszkowy materiał to w ogóle się nie odzywał, bo to szmatka po przejściach, z przeceny, macana wielokro

Ufff....udało się!

 Moje Drogie Parafianki! Oto przed Wami siedem uroczych i barwnych szlafroków, które powędrują do członkiń "Klubu Gorseciar" jako nagroda za trud włożony w uszycie konkursowego gorsetu . A ponieważ chciałam jak najszybciej wywiązać się z danego słowa, więc szyłam ile tylko pary w maszynie do szycia (dlatego mnie nie było :) I udało się! TADAM!  Na pewno każda z dziewczyn jest ciekawa który z nich powędruje do jej pracowitych rączek, więc pozwoliłam sobie zamieścić małą podpowiedź. Należy się jednak jedno małe wytłumaczenie odnośnie kolorów. Nie wiem jakbym ustawiała aparat i ile bym nie kombinowała, to absolutnie nie byłam w stanie oddać rzeczywistych kolorów. Dlatego zamieszczam sprostowanie: Rzecz wygląda następująco: Agnieszka -  bakłażanowy (cokolwiek to oznacza :)) Czesia - jasny złoty, baaardzo ładny. Kamila -  jasny niebieski, ale taki troszkę rozmydlony Małgosia -  burgund, albo takie coś w rodzaju bordo :) Krysia - no tu wszystko widać

Wielka Kombinatornia i zrzucanie sierści.

Uszyłam bluzkę. Powinnam ją nazwać Wielka Kombinatornia, bo tak ją kombinowałam, że aż mi się odechciewało. Co otworzyłam szafę (bynajmniej nie po to by w niej poukładać, choć przydałoby się, oj przydało) to ciągle wypadał z niej ten materiał. I nieważne czy wściubiłam go gdzieś głęboko, czy przykryłam ogromnym ciężarem, zawsze właził mi po ręce. Cóż, "aluzju paniała", trza coś z tego uszyć. Pierwotna wersja zakładała jakąś sukienczynę na lato, bo to bawełna z maciupeńkim dodatkiem lycry i w dodatku 2 metry, więc by stykło. Na szczęście tknął mnie jakiś palec boży, by zanim pociacham to nożyczkami, to sobie to uprasować (prane było wcześniej, by uniknąć niespodzianek po uszyciu). I jak tak sobie, w głębokiej zadumie prasowałam, to me błękitne, acz krótkowzroczne oczęta wypatrzyły na górze materiału skazę, a w zasadzie jakby nie zadrukowany kawałeczek. No to sobie pomyślałam, że po prostu zacznę kroić niżej, w końcu mam dwa metry. Ale jak proces prasowania postępował, zaczę

Dzień Zwycięstwa, czyli ogłaszam wyniki gorsetowego konkursu

Nie miała baba kłopotu to ogłosiła konkurs na uszycie gorsetu. Baba sobie pomyślała, że i tak pewnie nikt się za to nie weźmie, no bo komu by się chciało szyć gorset. Ani to w tym chodzić, ani na to patrzeć. Ale miała cichą nadzieję, że może jednak, jakimś cudem znajdzie się jedna litościwa duszyczka , która zechce wziąć w nim udział i tym samym ocali od sromoty wspomnianą babę. Jakże się baba myliła! Bo nie jedna, a siedem uroczych duszyczek zlitowało się nad babskiem i uszyło co tam im w duszy grało na temat gorsetu. Baba bardzo się ucieszyła, tak bardzo, że obiecała chłopu swemu, że z tej radości uszyje mu kolejne wdzianko do polowań na mamuta, niech się chłop tez pocieszy :) Wiem, że chcecie je sobie teraz obejrzeć, więc proszę bardzo - oglądajcie! "Gotycki" pas gorsetowy Dominiki z bloga Myszkimama Słitaśny gorset Małgosi znanej jako Mag-ik  Duże też jest piękne, co widać na zdjęciu od Agnieszki czyli Maxi-agi Taftowo-frywolitkowy underbust