Ano WIELKA!
Szyłam ją z Burdy 4/2009, model 114 dla niskich kobiet (czyli wzrost do 160 cm, ja mam 164 cm). Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce wydaje mi się, że niskie kobiety wszystko mają krótsze - krótszy tułów, plecy, wysokość biustu, długość pleców. No i właśnie - wydaje mi się, bo Burda ma swoją koncepcję dotyczącą form dla niskich kobiet - Burda chyba po prostu obcina im trochę nogi a reszta zostaje bez zmian. Chyba że niemieckie kobiety w wersji mini nie istnieją i projektanci Burdy po prostu nie maja zielonego pojęcia jak taka niska kobietka jest zbudowana. Istny horror!
Wykrój kiecki, moim skromnym zdaniem, jest kompletnie od czapy. Jest WIEEEEELKI! Idealny w roli namiotu z tropikiem i przedsionkiem na letni wypad za miasto wraz z kilkuosobową rodziną. Zresztą przyjaciół tez można zaprosić, a co - zmieszczą się. Będzie grill, kiełbaski a jak się popijemy to i przenocować będzie pod czym.
Wszystko miałam za długie - długość pleców, wysokość biustu, długość całej sukienki. I to żeby był 1 centymetr. Nie! skracałam wszystko po 3 cm i dopiero jako-tako pasuje. Poza tym ten kształt raglanu jest paskudny i na pewno nie odpowiedni dla biuściastych, bo jak się na to patrzy to wygląda jak wielkie lądowisko dla helikopterów, strasznie poszerza. Owszem mogłam sobie ciachnać dekolt w serek, coby się trochę wyszczuplić, ale nie chce mi się mieć wszystkiego w kształcie tego nabiału, a poza tym jak sobie pomyślałam, że muszę przerabiać cały raglan to mi się nagle to lądowisko zaczęło podobać :)
Krateczkę oczywiście kroiłam tak by się pięknie schodziła, ale z tej piękności to zostało tylko to co widzicie na przodzie - reszta ginie w pomrokach przeróbek, zwężania, przycinania i wielkiej ilości przekleństw.
Najładniej to ona wygląda z tyłu. Bo ją sobie wymodelowałam zaszewkami, nic się nie ciągnie, gładko przylega gdzie trzeba. Choć tak sobie myślę, że to trochę i zasługa mojej figury, która z tyłu wygląda szczupło i powabnie w odróżnieniu od przodu gdzie skumulowało się całe moje jestestwo ze wszystkimi nadprogramowymi kilogramami.
Przód jest dla mnie trochę nie w moim stylu, bo nie ma w nim zaszewek, którymi mogłabym to i owo wymodelować i poudawać, żem szczupła i nic mi nie wystaje. A tak, niestety, cycochy pięknie opięte materią a pod nimi wszystko wisi. Próbowałam wstawić jakąś zaszewkę, ale efekt był gorszy niż gdybym chciała tam namalować "Słoneczniki" Van Gogha. Próbowałam także założyć do tego jakiś wąski paseczek, no i może to jest jakiś pomysł, choć nie lubię przy siadaniu tej buły, która się robi nad paskiem. No cóż - negocjacje trwają :)
Ma natomiast, ta sukienka, jeden, wielki i przeogromny plus - jest bardzo starannie przeze mnie uszyta. Piękne lamóweczki ze skosu, przyszyte tak by nie było widać stebnowania. Cacane patki na biodrach udające kieszenie, których nie ma. Na pateczkach własnoręcznie obciągane guziczki. Dół sukienki - uwaga - PRZYSZYTY RĘCZNIE! Tak, tak ! I za to ja lubię.
Na Święta ją założę (bo to znowu fason z gatunku "przyjazny gastronomii"), chyba że rozłożę się już dokumentnie, bo właśnie złapałam kolejne przeziębienie i z racji tego wydarzenia nie ma mnie na zdjęciach, bo nie lubię występować w roli straszyciela niegrzecznych dzieci.
Szycie tej sukienki umocniło mnie w przekonaniu, by wreszcie nauczyć się konstrukcji odzieży, oczywiście na razie w wersji bardzo amatorskiej. W podjęciu tego wyzwania pomógł mi zakup książki Zofi Hanus "Kulisy kroju i szycia - bluzki i spódnice". Mam ją drugi tydzień i drugi tydzień ja oglądam. Mam już nawet własny szablon na bluzkę podstawową i jestem z siebie strasznie dumna, bo mi wyszło. Dlatego postanowiłam, że jak się tylko podszkolę z tego konstruowania i uszyję coś co będzie już mogło się nazywać "odzieżą" to nie omieszkam podzielić się tą wiedzą w kilku tutorialach. Swoją drogą polecam tę lekturę, bo prócz wiedzy jak konstruować ciuchy jest tez tam o tym jak ją dostosować do różnych typów sylwetek i jakie to są te różne sylwetki.
Na dziś kończę, bo mi katar już zupełnie zasłonił horyzont, życzę Wam dużo dobrego towarzystwa na Święta i - na przekór - bardzo suchego i słonecznego Śmingusa-Dyngusa!
Szyłam ją z Burdy 4/2009, model 114 dla niskich kobiet (czyli wzrost do 160 cm, ja mam 164 cm). Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce wydaje mi się, że niskie kobiety wszystko mają krótsze - krótszy tułów, plecy, wysokość biustu, długość pleców. No i właśnie - wydaje mi się, bo Burda ma swoją koncepcję dotyczącą form dla niskich kobiet - Burda chyba po prostu obcina im trochę nogi a reszta zostaje bez zmian. Chyba że niemieckie kobiety w wersji mini nie istnieją i projektanci Burdy po prostu nie maja zielonego pojęcia jak taka niska kobietka jest zbudowana. Istny horror!
Wykrój kiecki, moim skromnym zdaniem, jest kompletnie od czapy. Jest WIEEEEELKI! Idealny w roli namiotu z tropikiem i przedsionkiem na letni wypad za miasto wraz z kilkuosobową rodziną. Zresztą przyjaciół tez można zaprosić, a co - zmieszczą się. Będzie grill, kiełbaski a jak się popijemy to i przenocować będzie pod czym.
Wszystko miałam za długie - długość pleców, wysokość biustu, długość całej sukienki. I to żeby był 1 centymetr. Nie! skracałam wszystko po 3 cm i dopiero jako-tako pasuje. Poza tym ten kształt raglanu jest paskudny i na pewno nie odpowiedni dla biuściastych, bo jak się na to patrzy to wygląda jak wielkie lądowisko dla helikopterów, strasznie poszerza. Owszem mogłam sobie ciachnać dekolt w serek, coby się trochę wyszczuplić, ale nie chce mi się mieć wszystkiego w kształcie tego nabiału, a poza tym jak sobie pomyślałam, że muszę przerabiać cały raglan to mi się nagle to lądowisko zaczęło podobać :)
Krateczkę oczywiście kroiłam tak by się pięknie schodziła, ale z tej piękności to zostało tylko to co widzicie na przodzie - reszta ginie w pomrokach przeróbek, zwężania, przycinania i wielkiej ilości przekleństw.
Najładniej to ona wygląda z tyłu. Bo ją sobie wymodelowałam zaszewkami, nic się nie ciągnie, gładko przylega gdzie trzeba. Choć tak sobie myślę, że to trochę i zasługa mojej figury, która z tyłu wygląda szczupło i powabnie w odróżnieniu od przodu gdzie skumulowało się całe moje jestestwo ze wszystkimi nadprogramowymi kilogramami.
Przód jest dla mnie trochę nie w moim stylu, bo nie ma w nim zaszewek, którymi mogłabym to i owo wymodelować i poudawać, żem szczupła i nic mi nie wystaje. A tak, niestety, cycochy pięknie opięte materią a pod nimi wszystko wisi. Próbowałam wstawić jakąś zaszewkę, ale efekt był gorszy niż gdybym chciała tam namalować "Słoneczniki" Van Gogha. Próbowałam także założyć do tego jakiś wąski paseczek, no i może to jest jakiś pomysł, choć nie lubię przy siadaniu tej buły, która się robi nad paskiem. No cóż - negocjacje trwają :)
Ma natomiast, ta sukienka, jeden, wielki i przeogromny plus - jest bardzo starannie przeze mnie uszyta. Piękne lamóweczki ze skosu, przyszyte tak by nie było widać stebnowania. Cacane patki na biodrach udające kieszenie, których nie ma. Na pateczkach własnoręcznie obciągane guziczki. Dół sukienki - uwaga - PRZYSZYTY RĘCZNIE! Tak, tak ! I za to ja lubię.
Na Święta ją założę (bo to znowu fason z gatunku "przyjazny gastronomii"), chyba że rozłożę się już dokumentnie, bo właśnie złapałam kolejne przeziębienie i z racji tego wydarzenia nie ma mnie na zdjęciach, bo nie lubię występować w roli straszyciela niegrzecznych dzieci.
Szycie tej sukienki umocniło mnie w przekonaniu, by wreszcie nauczyć się konstrukcji odzieży, oczywiście na razie w wersji bardzo amatorskiej. W podjęciu tego wyzwania pomógł mi zakup książki Zofi Hanus "Kulisy kroju i szycia - bluzki i spódnice". Mam ją drugi tydzień i drugi tydzień ja oglądam. Mam już nawet własny szablon na bluzkę podstawową i jestem z siebie strasznie dumna, bo mi wyszło. Dlatego postanowiłam, że jak się tylko podszkolę z tego konstruowania i uszyję coś co będzie już mogło się nazywać "odzieżą" to nie omieszkam podzielić się tą wiedzą w kilku tutorialach. Swoją drogą polecam tę lekturę, bo prócz wiedzy jak konstruować ciuchy jest tez tam o tym jak ją dostosować do różnych typów sylwetek i jakie to są te różne sylwetki.
Na dziś kończę, bo mi katar już zupełnie zasłonił horyzont, życzę Wam dużo dobrego towarzystwa na Święta i - na przekór - bardzo suchego i słonecznego Śmingusa-Dyngusa!
Ko-ko-ko-kooooo!
To ja zaczene od konca. Twoje ko-ko-kooooo zabrzmialo troche jak koko-koko-euro spoko. Tak... znam. Slyszalam pol tego wyrobu, a potem przez kilka godzin odzyskiwalam sprawnosc aparatu mowy :)
OdpowiedzUsuńTutoriale w Twoim wydaniu to bedzie rozpasana przyjemnosc, bo wiem, ze wiedza podana bedzie przystepnie i z humorem. Czego i Burdzie zycze ;) Bo jak na razie ich instrukcje moge okreslic jako obstrukcjo-tworcze.
Sukienka fajna. Strasznie podoba mi sie to polaczenie kratkowego z nie kratkowym. Jak widze takie perfekcyjne polaczenia, odszycia, cuda wianki wyszywnki, to z rozpaczy nad wlasna niemoca wyrywam resztki wlosow z glowy.
Acz osobiscie wole, podobnie jak Ty fasony dopasowane.
Co do Niemcow, to pewnie masz racje. Oni podobnie jak Holendrzy male egzemplarze kobiece maja tylko w ramach ludnosci naplywowej ;)
To mowilam ja
Mag-iczna malogabarytowa
Ciesz się, że hymn Euro słyszałaś tylko w połowie i to raz. Ja musiałam tego słuchać przez całe Euro (bo mąż kibic) i jeszcze do dziś nie otrząsnęłam się z tej traumy :)))
UsuńCo do tutoriali, to aż się zarumieniłam od Twoich komplementów. Teraz nie ma bata, muszę się postarać :))))
A jeśli chodzi o staranność wykonania to mam wrażenie, że zaniżasz swoje umiejętności. To, tak naprawdę, tylko kwestia cierpliwości i czasu który temu poświęcamy - Ty mały gabarycie :))))
Ten hymn odczulam dotkliwiej na zasadzie kontrastu, bo Holendrow zagrzewal do walki przeboj jednego z najlepszych DJ na swiecie, a Polsce... mimo, ze jestem po polonistyce to okreslenia na to cos mi brakuje. Nie wiem co bylo gorsze. Slowa, muzyka czy ten zespol taneczki kola gospodyn wiejskich.
OdpowiedzUsuńKomplementy zasluzone, wiec nie ma sie co rumienic.
Ale się porumienię, będę zdrowiej wyglądać :)))
UsuńNo i Holendrzy dotarli tochę dalej niż nasze wyżelowane chłopaki.
Jak pięknie schodzą się kratki- z tyłu i z przodu! Ja osobiście uważam raglany za wyższy stopień wtajemniczenia, ale ja dopiero 2 razy rękawy wszyłam. I te lamówki się tak pięknie schodzą z kratką podbiuścia! I tak pastelowo wiosennie jest! No naprawdę się nie spodziewałam, że coś z nie-kwiatków może być takie wielkanocne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZa punkt honoru wzięłam sobie wykończenie tej sukienki, bo skoro wykrój niezbyt na mnie leży, to choć niech sam w sobie dobrze wygląda.
Szycie z nie-kratki na pewno zaoszczędzi Ci wielu cierpień :)))
A raglanów chyba nie polubię, choć z drugiej strony kusi mnie pomysł, by samej sobie taki rękaw opracować :)
Wyjrzałam spod szafki umywalkowej z koszmarnym nerwem i gulą skaczącą z racji za krótkich rurek a tutaj proszę - nowy wpisik ;) I tak sobie przeczytałam i się uspokoiłam trochę :P Bo jak się złościć (czy to na wymysły hydrauliczne poprzedniego ustroju czy to na konstruktorów wykrojów z kraju sąsiedniego) to w kupie zawsze raźniej ;)
OdpowiedzUsuńZdrowiej, prezentuj się dumnie w swojej kiecce z wodotryskowym wykończeniem i zajadaj się potencjalnymi kurczakami :)
A tutorial w Twoim wykonaniu wciągnę bardzo chętnie ;) może w ramach wiecznie nadchodzącej wiosny nareszcie znajdę czas na maszynę ;)
Pozdrawiam w te białe święta
O mamusiu - to Ty jeszcze grzebiesz w tych rurach, syfonach i odpływach? Daj Ci bozia zdrowie :)))
UsuńZa tutka wezmę się tuż po świętach, więc drżyjcie narody!:)))
ano grzebię :( szlag mnie trafia a potem z takim trafionym dalej grzebię :/ dzisiaj spaliłam wiertarkę (na szczęście już wcześniej dogorywała) przy wierceniu w glazurze a teraz muszę iść kupić kolejne dłuższe rurki. Istnieje szansa, że na lany poniedziałek w końcu poleci mi woda w kranie -.- a potem zrobię wyprzedaż tych części, które u mnie nie pasowały do koncepcji projektanta instalacji... :P
UsuńNiniejszym drżę i czekam :D
Dziś miałam bardzo podobną refleksję na temat wykrojów z Burdy - jakie to wszystko wielkie. I odłożyłam na półkę.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją staranność i dokładność - mi wiecznie brakuje cierpliwości.
No i przede wszystkim chciałam zameldować, że dostałam już w łapki śliczny szlafroczek od Ciebie - przesyłka dotarła duuużo wcześniej, ale nie było mnie przez ten czas w domu. Szlafroczek jest przepiękny, już mam na niego wizję - i do noszenia i do zdjęć, tylko nad scenografią jeszcze popracuję. ;)
Całuję i życzę wesołych zajęcy i dużo zdrówka. :)
No to masz prezent na Zajączka jak znalazł, cieszę się :)))
UsuńBurda przegina jak nie powiem co, mam wrażenie, że niemieckie babki to nie schodzą poniżej metra osiemdziesiąt :))
hihi oj Ty Kobieto :) sukienka całkiem całkiem sie prezentuje na manekinie. Szkoda, że miałaś takie przejścia.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio jak coś luźnego szyję z Burdy to wolę sobie sama zrobić wykrój modelu, bo zawsze wychodzi taki namiocik jak z Burdy by wziąć. Masakra jakaś.
Pięknie ją wykończyłaś więc jak nawet nie przypadnie Ci do gustu to powieś sobie na ścianie i się dopieszczaj jej widokiem.
No wisi sobie, wisi i tak sobie na nią paczę i napaczeć się nie mogę, szkoda tylko,że namiot :)))
UsuńI nawet nie ma jak go rozstawić na tym śniegu :( :)
UsuńO a sukienka uszyta przepięknie!! a ta krateczka - no mistrzostwo!! ogląda się ją wyjątkowo przyjemnie!!
OdpowiedzUsuńno ale tak to jest, też mam z Burdą te same doświadczenia - jeśli jest coś choć ciut luźnego - to znak że na mnie wyjdzie z tego worek na kartofle:) tylko u mnie paseczek w talii (gdziekolwiek ją mam:) nie wchodzi w rachubę, bo mam jakiś bliżej niezdiagnozowany uraz do takich gadżetów:). Mam nadzieję że kiecka chociaż w praktyce spełni swoją funkcję "przyjaznej dla gastronomii"")) i zdrówka życzę!!! też mi się przyplątało jakieś złośliwe paskudztwo, siąpię i kaszlę od tygodnia i myśl o tym ze jutro muszę przedrzeć się na drugi koniec Polski, bynajmniej tego stanu nie poprawia..:/
No to ja Cię również mentalnie wspieram w procesie zdrowienia i życzę jak najmniej przygód w tej podróży na drugi kraniec naszej ojczyzny :))
Usuńi dziękuję za te wszystkie achy na temat krateczki :)))
Koko, koko- wysłuchiwałam przed euro, bo dzieciom kazali się nauczyć. Szczyt upokorzenia, zwłaszcza, ze hymnu jeszcze nie uczyli.
OdpowiedzUsuńSukienka odszyta cudnie, pięknie i wspaniale, kratka schodzi się perfekcyjnie, zestawienie podoba mi się bardzo. I te kieszonki- miód.
Kto komu dał łapówkę i ile, że wybrali takie badziewie - nie wiem!
UsuńTen materiał w kratkę jest bardzo wdzięczny do szycia jak i do noszenia, nie mam zielonego pojęcia jaki jest skład, ale chętnie bym sobie jeszcze coś z tego rodzaju materiału uszyła.
Bardzo dziękuję za pochwały, bo miałam tremę przed pokazaniem tego "dzieła" :))
Prosimy bez tremy, naprawdę nie jest potrzebna, bo każdy ciuszek super! Strasznie lubię tu zaglądać i podładowywać akumulatory. Masz mnóstwo energii , Kobieto Która Fajnie Szyje!
UsuńOdszycie perfekt!szacuneczek.Szkoda że na Heli ją prezentujesz:)A na parapet rzuciła bym jakiś sznur korali czy długi wisior i będzie pięknie!:) Wczoraj szyłam sukienkę z najnowszej burdy model 108. Tył zrobiłam z roz.38 a przód z roz.42 i o dziwo sukienka pasowała. tylko w tali po bokach lekko dopasowałam. Burda robi strasznie duże luzy w modelach!!!Życzę Tobie i całej rodzince zdrowych i wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, a na Heli pokazuję bo moje gile w nosie nieładnie na zdjęciach wychodzą :))))
UsuńTego sposobu robienia formy o którym mówisz jeszcze nie przerabiałam, ale chyba spróbuje, choć mam jeszcze inny problem, bo ja jestem krótka "w korpusie", tylko nogi mam długie, i górę muszę skracać średnio o 2-3 cm. Jeszcze nie znalazłam w Burdzie wykroju, który byłby na mnie dobry, lub wymagał ewentualnie drobnych poprawek. Co oczywiście nie oznacza, że już nic z niej nie uszyję, bo ja taka mało reformowalna jestem :))))
Ja też muszę kombinować bo zawsze mam za szerokie i za długie plecy w wykrojach i za krótkie przody. Tył muszę skrócić ,a przody wydłużać i do tego jeszcze talię zwężać a do bioder dodać. Sklepowe ciuchy odpadają, nic nie leży jak powinno :(
UsuńNo to powiem tylko - łooo matkooo! )))
UsuńJak tylko pokazałaś materiał wiedziałam że powstanie z niego piękna rzecz! I tak też się stało,sukienka jest śliczna i bardzo starannie odszyta :) Wesołych Świąt i bogatego zajączka :)
OdpowiedzUsuńDziękować, dziękować :))))
UsuńZa Zyczenia dziękuję i Wam też wesołego, choć istnieje podejrzenie, że jutro to jest Wigilia :)))
Uchachałam się czytając o lądowisku dla helikopterów i fasonie przyjaznym gastronomii:D Też tak mam, że jak idę na większą wyżerkę [jak np. świąteczne śniadanie kończące się w porze obiadu albo wesele] to wolę mieć na sobie coś, co nie uwydatni wydęcia;)
OdpowiedzUsuńAle jak mówisz, że z tyłu dałaś zakładki a z przodu nie, to może tę sukienkę powinnaś nosić tyłem do przodu? Albo rozmawiając z kimś, stój do niego tyłem, żeby prezentować się jak najkorzystniej?;)
A jeśli chodzi o śmigus dyngus, to mam go w nosie od przedwczoraj - dosłownie:O Byłam nawet dzisiaj w tej sprawie u lekarki i łykam teraz tabletki na wzmocnienie!
Ja w ogóle dochodzę do wniosku, że ostatnimi czasy powinnam się pokazywać głównie od zaplecza, bo tam to jeszcze wyglądam jak w czasach liceum, z przodu co prawda jeszcze nie muzeum, ale jak ten śnieg jeszcze chwile poleży, to na mej gębie będzie głównie widać depresję a na brzuchu kilogramy zjedzonej nutelli :)))
UsuńI zdrówka też Ci życzę, bo kto nam będzie szył te krowiasto-panterkowe kreacje :)))
Śliczna! Piękna! Cudowna! Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDZięki! Baw się dobrze w tę wielkanocną Wigilię :)))
Usuńnareszcie trafilam na bloga ktorego autorka ma zblozona figure domnie i potrafi szyc!!!!!!!!!!!!!!!!i tojak bylamaz zielona z zazdrosci. Wesolych swiat
OdpowiedzUsuńZzielenienie z zazdrości nawet się przyda, doda trochę koloru to tej szarzyzny za oknem :))))
UsuńCieszę się, że przybywa nam jeszcze jedna "większa" kobitka. Nie będę się czuła osamotniona wśród tych moich kochanych "wieszaczków" w rozm. 38 :))))
Wesołego!
Przeziębienie widać i słychać w całej rozciągłości, chyba należy podpowiedzieć panu Mężowi, że należy Ci się wizyta w TYM sklepie włóczkowym - proszę Mu to ode mnie przekazać - bo inaczej może być znowu FOCH. I nie wiem co, ale coś nawywijałaś w kiecce bo to nie jest ta co na zdjęciu w poprzednim poście, co nie zmienia faktu że wykonana jest perfekcyjnie. Pozdrawiam i całuję świątecznie dla Was obojga i przychówków.
OdpowiedzUsuńo, widzisz...nie pomyślałam, że to wina zbyt długiej przerwy w wizytowaniu pasmanterii. Chyba rzeczywiście pora strzelić focha i dać się tam zawieźć :))))
UsuńA kiecka jest ta sama, tylko nie ma tych naramienników, bo mnie strasznie przytłaczały, więc je sobie darowałam :)))
Od nas także wszystkiego najlepszego dla całej Waszej ferajny :)))
Przepięknie spasowana kratka! I bardzo podobają mi się patki kieszeniowe. Zdjęcia świąteczne na ludziu proszę zrobić i nam się pokazać! *^o^*~~~
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
Dzięki!
UsuńTak niechcący wyszła mi sukienka a la lata 60-te, choć nie miałam tego w zamiarze.
A czy zdjęcia świąteczne będą, to dziś mi trudno powiedzieć, bo nadal leże w betach z gorączką, więc może być kicha :)))
Do namiotu to temu cudeńku daleko! A skoro ze szczegółów jesteś dumna, to traktuj to jako sukces z kategorii, jak to ładnie nazywasz, "przyjaznych gastronomii", bo takie też się przydają :)
OdpowiedzUsuńA na tutoriale już się cieszę, bo chociaż mimo aktualnego przewlekłego braku czasu na wszystko, dobrze jest mieć w zanadrzu skarbnicę wiedzy taką jak Wasze blogi, na których zawsze znajdzie się porady, których się akurat potrzebuje!
Za Twoje życzenia skierowane do czytających dziękuję i również życzę pogodnych, wesołych Świąt, i przede wszystkim zdrowych! Żeby Ci katar już żadnego horyzontu nie przysłaniał ;-)
Właśnie za to dopracowanie lubię tę sukienkę!
UsuńPraca nad tutorialami niestety się przedłuży, bo święta spędzam w łóżku i nic nie wskazuje, żeby mi miało prędko przejść. Oczywiście jak tylko stanę na nogi wezmę się za robotę :)))
Dziękuję za życzenia i te świąteczne i te w sprawie zdrówka :)))
Sukienka rewelacyjna i naprawde chylę czola przed starannym szyciem i tym recznie podszytym dolem...ja jestem za leniwa i nigdy mi sie nie chce i ide na latwizne i ciach maszyna:)
OdpowiedzUsuńDo tej pory też traktowałam każdy dół sukienki maszyną do szycia, ale przy tym materiale zachciało mi się zrobić wszystko zgodnie ze sztuką. Trochę klęłam pod nosem, bo mi się z tym schodziło, ale jestem z siebie dumna, bo efekt wart był zachodu.
UsuńNadejdzie taki czas, że i Ty zapragniesz mieć dół podszyty ręcznie - gwarantuję :)))
Na Święta zdrowia Ci życzę, bo chcę Cię zobaczyć w tej sukience koniecznie. Do tych Twoich rudych włosów musi bardzo pasować :))
OdpowiedzUsuńNiestety Twoje życzenie się nie spełniło, bo przeleżałam plackiem całe święta a za kreację służyła mi barchanowa koszula nocna :)))
Usuńsukienka musi poczekać na swoją premierę i fakt, że do włosów pasuje idealnie :)))
To są właśnie uroki szycia z Burdy - zawsze jakaś niespodzianka. Ja mam, podobnie jak Ty, ok 164cm i dosyć krótki tułów a całkiem długie nogi, a dziwne jest to , że w wykrojach standardowych zdarza się, że muszę skracać tułów, a jak ostatnio szyłam sukienkę z wykroju dla kobiet wysokich, to było prawie idealnie w tych okolicach.
OdpowiedzUsuńTył ślicznie wymodelowałaś,krateczka idealnie spasowana, wykończenie - mucha nie siada ;) A co do raglanów - ja je lubię, bo są bezproblemowe do wszycia :)
Zdrówka życzę!!!
Z tymi gotowcami to tak jest, nie ma siły żeby pasowało.
UsuńZa pochwały dziękuję, miło mi się robi od tych waszych komplementów :)))
Ogólnie raglany też mi sie podobaja jako fason "przyjazny krawcowej", ale w tej sukience są one jak dla mnie ciut dziwnie wyprofilowane i wchodzą mi aż na ramiona, co powoduje, że bardzo poszerzają mi moje biuściaste okolice:)
A nie lepiej rozmiar mniejszy ? Mi się podoba ładnie ją uszyłaś.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt życzę.
Jola
Rozmiar mniejszy nie wchodził w grę, bo nie zmieściłabym w nim biustu. Po powiększeniu oryginalnego wykroju o jeden rozmiar, biust się mieści idealnie, tylko ta cała reszta trochę taka workowata przez ten brak zaszewek na przodzie, którymi mogłabym sobie to i owo wymodelować (swoją drogą mąż mi powiedział, że sie jej czepiam, więc może mam do niej po prostu uraz) :)))
UsuńZnowu bardzo fajny krój z lat 60-tych. Podoba mi się biała wstawka i patki. Wygląda pięknie. Gratuluję wytrwałości naprawdę włożyłaś w te lamówki dużo trudu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaściwie wykrój pochodzi z Burdy z 2009 roku i na zdjęciu wygląda zupełnie współcześnie. To dobór materiałów uczynił z niej niechcący sukienkę w stylu lat 60-tych. Zdjęcie nie oddaje rzeczywistych kolorów, bo góra i patki są w kolorze groszkowym :)))
UsuńA lamówki to moja duma i chwała :)))
Krateczka schodzi się pięknie a kratka przyjazna nie jest :) Ja już dawno zauważyłam,że z burdy większość form jest dużych a i zdarzają się za ciasne nieraz. Za lamówki,patki i guziczki brawo ! Wesołego poniedziałku :)
OdpowiedzUsuńKratki się bałam panicznie, dlatego leżała sobie w zakamarkach szafy dobrych parę miesięcy, aż mi się znudziło ją przekładać. Teraz dochodzę do wniosku, że nie taki diabeł straszny, po prostu trzeba sie ciut mocniej przyłożyć w trakcie pracy :))
UsuńSukienka wyszła śliczna. Szczególnie podobają mi się ozdobne patki i pięknie dopasowana kratka. Miodzio! :)
OdpowiedzUsuńCo do rozmiarówki dla niskich, to różni się ona o 1 cm wysokością biustu (a tym samym talii i bioder). Szerokości się niestety nie zmieniają i zwykle wychodzą workowato. Widocznie, nikt z projektantów nie pomyśli, że dziewczyny o niższy wzroście są dodatkowo drobniejsze.
Pozdrowienia! :)
Pochwały z ust takiej mistrzyni perfekcji to prawdziwy miód na moje zbolałe serce :)))
UsuńJa do drobnych niestety nie należę, mam po prostu krótki "kadłubek", co powoduję, że zawsze muszę skracać górną część wykroju o 1-2 cm. Ale ten wykrój mnie powalił, bo pomijając to skracanie od pachy w górę to zdziwił mnie fakt, że sama sukienka jako taka jest dość długa jak na osoby niskie plus plecy nie pasujące do niczego. Swoją drogą przy tym wykroju wyszły chyba na wierzch wszystkie odstępstwa mojej figury od ogólnie przyjętych norm :)))
Dziękuję Ci Agnieszko!
OdpowiedzUsuńTo się kobieto napracowałaś przy tej sukience ale warto było. Ja też mam takie zawzięcie, żeby się nauczyć konstrukcji ale kiedy to nastąpi ...:D :D :D dlatego z niecierpliwością czekam na tutoriale ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja się też czaiłam do tego konstruowania jak do jeża, ale w końcu się za to wzięłam i poszło całkiem gładko. Ma nadzieję, że entuzjazm mi nie minie :)
UsuńKratka jest mistrzowsko połączona, widać, że jesteś fachowcem. Właśnie na takich ciuszkach widać po wykonawcy czy jest rzemieślnikiem czy mistrzem fachu, bije pokłony. Moim zdaniem najlepiej połączona kratka jaką widziałam na szyciowych blogach.
OdpowiedzUsuńOjej, teraz to mi się miło zrobiło, dziękuję :)))
UsuńŚwietna jest! Podziwiam szczególnie jakość wykonania - pełen profesjonalizm!
OdpowiedzUsuńwykonanie kiecki mistrzostwo świata, opis wykroju z burdy-cudowny!!! no po prostu położyłam się pod biurkiem i płakałam i płacze jeszcze pozdrawiam serdecznie poświątecznie i ide dalej wertować Twoje wpisy Magda
OdpowiedzUsuńŚmiech to zdrowie a płacz podobno oczyszcza organizm, więc połączyłaś przyjemne z pożytecznym i cieszę się, że to ja się do tego przyczyniłam :))))
Usuń