Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2013

Ki diabeł...

... mnie podkusił, żeby się tak umęczyć nad maszyną i to zaraz po świętach, kiedy jak wiadomo nawet siedzenie przy stole męczy. I zamiast sobie poleżeć, jak każdy szanujący się polak "żeby się sadełko zawiązało", to ja w te pędy do maszyny, bo przez taką pewną Lilianę musiałam koniecznie czegoś spróbować. A mowa jest o "paper piecing'u" a mówiąc po naszemu o pewnej odmianie patchworku, w którym główną rolę odgrywa papier. Na onym papierze drukuje się wybrany wzór (w moim wypadku wygrzebany z netu, bo tworzyć w programach graficznych to ja jeszcze nie umieju), pod papier podkłada się materiał i szyje po wydrukowanych liniach. Nie podejmuję się szerszego tłumaczenia bo Liliana zrobiła to doskonale i u niej możecie sobie to wszystko oblukać .   Ja się tyle naoglądałam po obcych ludziach tych wytworów, że prawie byłam gotowa wyszywać tą metodą "Bitwę pod Grunwaldem", bo takie proste mi się to wydawało. Na szczęście rozsądek odezwał się dosłownie w ostatn

Turbo, Mądralińska i Filemon

 Niby mamy jakieś święta za pasem i powinnam, jak każda szanująca się pani domu, szaleć teraz ze szmatą i cifem po apartamentach, ale jakoś nie mogę się zmusić do tej daremnej roboty. Zamiast więc uchetac się po pachy i łykać na bolące plecy panadole w ilościach hurtowych, siadłam do maszyny, by wywiązać się z danego słowa pewnej Natalii.  Owa rzeczona Natalia to urocza kosmetyczka, która ostatnio szpachlowała przeróżnymi specyfikami moją wciąż jeszcze młodą twarz, a że szpachlowanie było dość bolesne, próbowała odwrócić moją uwagę jakąś pogawędką.Tematy poruszane wystarczyłyby na nie jedną wizytę  w poczekalni u lekarza czy dentysty. Obgadałyśmy wszystkie znane nam bliżej lub dalej osoby, nie omijając naszych przyjaciółek. A że w trakcie rozmowy wyszły na jaw moje "rozliczne" talenty (czyli szycie, dzierganie, szydełkowanie i jakieś tam inne -anie) stanęło na tym, że Pani Kosmetyczka niecnie i bez skrupułów  wykorzysta mnie do stworzenia urodzinowego prezentu dla swojej prz

O słodka dekadencjo!

Uwaga! Dziś będzie filozoficznie. Oczywiście w granicach przyzwoitości, nie chcę żebyście zasnęły z nudów w trakcie lektury. Zresztą na filozofa średnio się nadaję, bo po pierwsze jeszcze żyję, a większość filozofów, którzy obili mi się kiedyś o uszy już dawno użyźniło naszą Matkę Ziemię, a po drugie nie palę fajki co też nieodmiennie kojarzy mi się z tą profesją. Za to, z tą dziedziną nauki łączy mnie umiłowanie do wszelkiego rodzaju dzianiny (a jak wiadomo każdy szanujący się filozof nosi rozciągnięty sweter) no i okulary, bo każdy szanujący się filozof musi mieć słaby wzrok z racji namiętnego zaczytywania się w dziełach innych szanujących się filozofów. Na tym podobieństwa by się kończyły.   Ale filozoficznie będzie z jeszcze jednego powodu. Mianowicie jutro są moje urodziny. I to nie byle jakieś tam urodziny a mianowicie niesamowicie poważne, dostojne i wcale nie tak wyczekiwane CZTERDZIESTE URODZINY.  I choćbym nie wiem jak sprawdzała dowód, metrykę i inne NIP-y i pesele