Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Marynarka Wojenna, czyli bitwa o żakiet

  Myślałam, że walczyć będę tylko z lodówką.  O ja głupia gąska! Od tygodnia jestem sama  (od pochwalenia się, jak to pięknie umiem szyć żakiet). Moja wiara w siebie wyprowadziła się ode mnie, rzucając na do widzenia, że nie zamierza wrócić, dopóki nie dojdę do ładu ze swoim życiem (czytaj - szyciem). Uwierzcie mi - to były bardzo trudne dni. Ale od początku.. A początkiem powinno być dokładne zmierzenie siebie, jak i wykroju, który mamy zamiar zamienić w coś niepowtarzalnego i powodującego zalew żółci u "przyjaciółeczek". Oczywista oczywistość, że zacytuję klasyka. A że coś jest oczywiste to się to pomija w planie dnia i efekt jest taki, że mamy pocięty materiał w te i we wte, a co najlepsze zszyty na tzw. amen. I teraz, jak się takie coś założy na organizm, to się okazuje, że na ten organizm to lepiej było tego nie szyć, lub - wracając do akapitu powyżej - ZMIERZYĆ WSZYSTKO ZE TRZY RAZY ! Bo co się okazało? A no to, że konstruktorzy ubrań znajdujący się na liśc

Lodówka kontra maszyna do szycia

  Czemu lodówka? Sprawa zaraz się wyjaśni. Zapewne nie powiem nic odkrywczego mówiąc, że mamy jesień. Ha, to wiedzą wszyscy. A jak wiemy, po jesieni nadchodzi zima (no, ja dzisiaj normalnie robię za debila), a jak jest zimno - trzeba duużo jeść, bo jak się duuużo je to organizm ma z czego wyprodukować ciepełko, tak potrzebne do ogrzania skostniałego organizmu. To jest oczywiście moja, własna, sprawdzona przez lata teoria i żadni amerykańscy naukowcy jeszcze się do mnie nie zgłosili, więc niekoniecznie musicie mi wierzyć. Ale ja sobie wierzę, co więcej, stosuję się do mej teorii skrupulatnie, i jak tylko słupek termometru wskazuje trochę poniżej +15 stopni - zaczynam jeść. Najlepiej wchodzi mięcho, dużo mięcha i jeszcze więcej mięcha (na dobry poślizg posmarowany grubo majonezem). Ogrzewanie organizmu wyżej wymieniona metodą kończy się wraz z nastaniem wiosny i z nastaniem 4 kilo dodatkowej słoniny, rozłożonej to tu , to tam, w różnych niezamierzonych przeze mnie okolicach brzucha.

Tragedia japońska, akt I (i raczej ostatni)

 ...przynajmniej jeśli chodzi o ten model.   W tragedii udział wzięli: - w roli głównej zdjęcie modelu z książki Pattern Magic - w roli reżysera - moja znerwicowana i zestresowana osoba, - obsługa techniczna - stary Łucznik (i morze, chciałoby się powiedzieć), prześcieradło ze szmateksu , kawałek materiału z przeceny, wykrój bluzki z Papavero . Przedstawienie  rozpoczęło się w dniu wczorajszym od znalezienia, wydawałoby się, odpowiedniego wykroju bazowego. Piszę, wydawałoby się, bo  w miarę rozwijania się akcji reżyser (czyli ja) coraz bardziej skłaniał się do zmiany obsługi technicznej.  Po wielu konsultacjach społecznych, rozmowach mediacyjnych z własnym ego i kilku wypitych kawach udało mi się (tak przynajmniej się wydawało) rozkminić te japońskie obrazki. Za opis,  z wiadomych przyczyn, nie miałam zamiaru się zabierać (jedyne co udało mi się odczytać na schemacie, to skrót BP, umieszczony dokładnie w miejscu środka biustu czyli BUST POINT - huraaaa!) Powst

Z Kraju Kwitnącej Wiśni (chyba)

Piszę "chyba", bo dla mnie te krzaczki, czy chińskie, czy japońskie są tak samo atrakcyjne i zrozumiałe. A o co chodzi? A chodzi o książkę "Pattern Magic", którą odkryłam wczoraj buszując po forum szyjemy-po-godzinach.pl (udostępniona w sieci przez dong5 z jej albumu na Picassie). I jak ją zobaczyłam to odpadłam.  Bo: - do wczoraj myślałam, że zaczynam cośkolwiek łapać co z czym się je, żeby skonstruować np. spodnie (taaaa, ta euforia w sprawie poprawiania wykroju spodni jeszcze mnie do wczoraj trzymała) - do wczoraj wydawało mi się, że w zasadzie, to co nowego można wymyślić w sprawie ciuchów - no, raczej nie wiele. No i tu wkroczyła jakaś siła wyższa i pokazała mi gdzie moje miejsce.  Jestem totalnie zauroczona, chciałabym uszyć cokolwiek z przedstawionych tam rzeczy, ale nie wiem czy dam radę. Z opisu to raczej nic nie wywnioskuję (wspomniane już krzaczki), obrazki na szczęście robią dosyć czytelne, więc kto wie? Już widzę oczami wyobraźni jak żwaw