Uszyłam bluzkę. Powinnam ją nazwać Wielka Kombinatornia, bo tak ją kombinowałam, że aż mi się odechciewało.
Co otworzyłam szafę (bynajmniej nie po to by w niej poukładać, choć przydałoby się, oj przydało) to ciągle wypadał z niej ten materiał. I nieważne czy wściubiłam go gdzieś głęboko, czy przykryłam ogromnym ciężarem, zawsze właził mi po ręce. Cóż, "aluzju paniała", trza coś z tego uszyć. Pierwotna wersja zakładała jakąś sukienczynę na lato, bo to bawełna z maciupeńkim dodatkiem lycry i w dodatku 2 metry, więc by stykło. Na szczęście tknął mnie jakiś palec boży, by zanim pociacham to nożyczkami, to sobie to uprasować (prane było wcześniej, by uniknąć niespodzianek po uszyciu). I jak tak sobie, w głębokiej zadumie prasowałam, to me błękitne, acz krótkowzroczne oczęta wypatrzyły na górze materiału skazę, a w zasadzie jakby nie zadrukowany kawałeczek. No to sobie pomyślałam, że po prostu zacznę kroić niżej, w końcu mam dwa metry. Ale jak proces prasowania postępował, zaczęły tez postępować ubytki w nadruku. Rzuciłam żelazko, walnęłam rozłożony materiał na podłogę i sama tez walnęłam się na kolana i dawaj oglądać.Efekt oglądania był taki, ze materiału starczyło na bluzkę, bo nijak nie wykroiłabym jednolicie zadrukowanego kawałka dłuższego niż 50 cm. Zresztą bluzka, jak wcześniej wspomniałam też nakombinowana, bo tak musiałam manewrować tą formą, że rany Julek.
Ale jest, uszyłam. Wersja, taka powiedzmy, "na pensjonarkę", z guziczkiem z tyłu., długość do bioder. W sam raz do jeansów, albo do ołówkowej spódnicy (której nie mam, więc znowu jest po co wyciągać maszynę). Co prawda jak ją założyłam to oświadczyłam Szanownemu, że wygląda raczej na babciną niż na pensjonarską, ale Ślubny się oburzył i powiedział, że pięknie w niej wyglądam, więc co się będę z chłopem kłóciła. Jak się mu podoba, znaczy uszyłam cudo nad cudami :))))
Test wytrzymałościowy już zaliczony, bo i wizyta niedzielna u teściowej za nami (się podobała) i dziś wizyta u fryzjera (to tak w nawiązaniu do tego zrzucania sierści). Wygodne mi to wyszło, nie powiem. Nic mi się nie ciągnie, długość akuratna i ani za wąska, ani za szeroka. Nosić będę.
Ale jak się dziś wybierałam do tej czarodziejki od włosów to stwierdziłam, że nie posiadam żadnego wierzchniego odzienia w rodzaju blezerka, żakieciku czy jakiejś innej okryjbiedy, co by mi kolorystycznie pasowała. Posiadam natomiast materiał ze szmateksu, który spełnia wszystkie wymogi i który dość obcesowo obserwuje mnie z szafianych czeluści, więc pewnie zanim machnę spódnicę ołówkową to najsampierw machnę coś z tej szmatki. i będzie pięknie :)))
A tak z innej beczki, Bo jak hulałam na Waszych blogach to trafiłam do Liwias, a tam patrzę Entrelac. Dziewczę se siedzi i robi se chustę tą metodą. Coś tam pojęczałam w komentarzach, że ja tez chcę, ale nie umiem, no to mi Liwias (i Mag-ik też, bo też tam utknęła na dłużej) przesłała linka do Krysi, która tłumaczy jak krowie na rowie, więc nie było mowy, żebym nie załapała. No i tak załapałam, że poniżej pokazuję efekt.
Miała być chusta, ale tak mnie nagle olśniło, jak z tego trójkąta zrobić prostokąt, że pewnie udziubię jakiś sweterek, chyba że mi wena odejdzie (oby nie).
A o wenę do sweterka martwię się zupełnie poważnie, bo dziś właśnie nadeszły cudne materiały, z których to powstaną, mam nadzieję, równie cudne prezenty dla wszystkich moich gorseciar. A że obiecałam także Ślubnemu nowe, polarowe wdzianko, to uwierzcie mi, że będę miała co robić. I aż mnie łapki świerzbią do tej roboty :))))
Wiosna, drogie Panie, WIOSNA!!!!!
Wiosna, o tak! Aż się chce żyć, prawda? ;-) Bluzeczka super, szkoda że nie starczyło na sukienkę, ale dobrze, że chociaż na uroczą bluzkę się odratowało :) A na Entrelac, i całą resztę, czekam z niecierpliwością, jak zawsze! :)
OdpowiedzUsuńNo na tym materiale strasznie się przejechałam, ale na szczęście coś się dało uratować.
UsuńReszta dzieł będzie się pokazywać sukcesywnie :))
Tak pięknie wiosennie wyglądasz w tym kwieciu! A w tej fryzurze to już w ogóle na szesnastolatkę! *^-^*~~~ Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńEntrelacowe kolory przyjemnie wczesnowiosenne, w sam raz będzie sweterek na spacery po lasach i łąkach. *^v^*
Oj, kwiecia to się nam juz wszystkim chce:)))
UsuńA co do fryzury, to wychodzi, że się fryzjerka postarała, bo jak siadałam na fotel to powiedziałam jej, że dziś ma mnie zrobić na dwudziestkę, o szesnastce nawet nie śniłam :)))
Kurczę ja patrzę na tę Twoją bluzeczkę i mi słoneczko przyświeca ;) przyświeca dokładnie w kierunku pomarańczowego kwiecistego (tak kwiecistego, że aż oczy bolą) materiału. Swojego czasu podarowała mi go przyjaciółka, zużyłam kawałek na torbę ale wciąż mam go jakieś potworne ilości idące w prawie 10 metrów. Fakt, że skandalicznej szerokości 80 cm czy jakoś tak, ale może jako kiecka wcale by takie złe nie było... smaka mi zrobiłaś na kwiatki skoro tak ładnie z Tobą w środku wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńEntrelac czeka gdzieś na krańcu mojego mózgu, tutorial faktycznie świetny - do tej pory pamiętam o co chodzi ;) Prawdopodobnie na dniach pokażę u siebie zakupione motki Himalaya Everyday, które właśnie dostałam i miziam miziam i miziam ;) i tak sobie myślę, czy by może jednak Entrelaca nie spróbować na własnych drutach...
Pozdrawiam
Pomarańcz w każdej konfiguracji nadaje się absolutnie na wiosenno-letnią sukienkę :))) A im bardziej oczobitny tym lepiej. Toż ile można nosić szare, bure i w odcieniu beeeee....żowym. Majtaj tę kieckę czym prędzej, nawet jakby miała sobie poleżeć do lata :)))
UsuńEntrelaca polecam, normalnie świetna zabawa :)))
No proszę - migusiem ci poszło z tym entrelakiem :) I kolorki super!
OdpowiedzUsuńMój już skończony, czeka właśnie na druty do blokowania.
Bluzeczka śliczna i wiosenna, chociaż mój brat zawsze śmiał się z moich kwiecistych ciuchów, że jakbym poszła tak ubrana na łąkę to by mnie krowa zeżarła ;))) Czego tobie oczywiście nie życzę :)
Zeżarcie przez krowę na szczęście mi nie grozi, bo już chyba z 10 lat nie widziałam koło nas żadnej takiej istoty. Zdechły czy co (a mieszkam wśród pół i szumu sitowia) :)))
UsuńŻyczę powodzenie w blokowaniu i zazdroszczę profesjonalnego ustrojstwa służącego temu celowi, bo ja niestety, muszę się posiłkować dyktą nakrytą ręcznikiem i mnóstwem szpilek.
Czekam na okazanie :)))
Ustrojstwo baaardzo profesjonalne - w sklepie z art. metalowymi zakupiłam druty... do spawania ;)))
UsuńI mam nadzieję, że chusta naciągnie się na nich odpowiednio :)
O Ty pomysłowy Dobromirku!
UsuńAle czy one są wystarczająco gładkie, żeby nie zaciągać dzianiny?
Naciągnęłam dzisiaj na druty entrelaka i stwierdzam, że się nadają :)
UsuńTrzeba tylko spiłować końcówki i można blokować prawie bez szpilek :)
No to nie mam innego wyjścia, jak pobiec do sklepu, albo ograbić ojca rodzonego, bo on takie przydasie do spawania posiada. dzięki za fajny pomysł :)))
UsuńBluzka taka z aluzyjnym frontem do... gorsetu. Tak mi się skojarzyła. I jest zaje-wiosenna :)
OdpowiedzUsuńJeśli o skazę idzie, jak siebie znam to też bym ją odkryła. Po uszyciu :D
Entrelac super, poprosimy o demonstrację całości.
Dobrze kombinujesz, tez tak sobie o niej myślałam w trakcie szycia :)))
UsuńJa teraz taka mądra, że sobie oglądam materiał przed skrojeniem, ale uwierz mi, że tylko dlatego, iż parę razy "w szyciu" nie zrobiłam tego i miałam wtedy duuuuużo prucia :)))
Entrelac robi się, robi, ale jak pewnie przeczytałaś, mam tyle srok, które trzymam za ogon, że będę się nim chwalić w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, ale na pewno to zrobię :)))))
Właśnie przyuważyłam inspektora gadżeta "moje kochane gaduły", więc będę się rozpisywać coby wskoczyć kilka oczek do góry :D
UsuńLepsze sroki za ogon niż wróbel na dachu, że o Snipie w domu nie wspomnę ;)
O to widać, że nie jesteś wścibska, bo on tu już sobie wisi pewnie ze dwa miechy :)))
UsuńGadać możesz ile wlezie, bo ja lubię te podpostowe dyskusje :)
No to gadam... Rekordu swojej spostrzegawczości nie pobiłam. Zdarzyło mi się zauważyć nowo wybudowany dom jak się tam ludzie wprowadzili :)
UsuńDodam, że było to drzewiej w Polszcze naszej kochanej, gdzie jak wiadomo powszechnie z prędkością pendolino domów nie budują :)
To byś się dogadała z moim mężem, bo kilka lat do tyłu, jak jeszcze tyrałam za marne grosze w Warszawie, to w tygodniu nocowaliśmy u teściowej na weekendy wracaliśmy do domu. I tak nam się z półtora roku zeszło. W tym czasie jeździliśmy tą samą trasą z uporem maniaka i w momencie gdy pracę straciłam, mój mąż wioząc mnie już na zawsze do Łochowa w pewnym momencie zauważył "oooo, jakie fajne ruinki". Ruinki stały tam pewnie już ze sto lat, z czego półtora roku objeżdżaliśmy je dwa razy w tygodniu. Tłumaczył mi się, że był wtedy we mnie zakochany i świata poza mną nie widział. Chwała Bogu, że mu ta miłość nie wyparła z mózgu umiejętności prowadzenia samochodu :)))
UsuńDzięki Bogu, widać nie jestem w tym innym postrzeganiu (a raczej nie dostrzegania) świata odosobniona :) Może mam męski mózg? Zważywszy, że nienawidzę łażenia po sklepach i mam dosyć dobrą orientację w terenie to całkiem możliwe :)
UsuńAle, ale... chciałam nieśmiało zgłosić reklamację tegoż gadżeta, bo ja piszę i piszę, a tam się nic nie zmienia :D
Nie to, że się czepiam, ale ciekawam działania tegoż ustrojstwa.
Bo to się jakoś raz dziennie aktualizuje, czy cuś. Za bardzo nie wiem, po pisali w obcym języku, ale kiedyś się zmienia, bo sama widziałam :)))
UsuńTo może zaproponuje taka zabawę: zapamiętajmy sobie ile masz komentarzy, a jest ich 20, przynajmniej ja tyle widzę, i jutro sobie sprawdzimy jeszcze raz, hę?
Dobra :) Będę czujna ;)
UsuńBluzka śliczna, podoba mi się ten materiał biały wstawiony w karczku. Ładnie podkrój szyji wykończony. Wykrój to chyba z Burdy z lat 60tych?? Bo nie kojarzę go.
OdpowiedzUsuńBiały materiał to jakiś darmowy datek od znajomej Pani Sklepowej, a ma tego jeszcze z pięć metrów. To jest jakaś miła materia, bardzo przyjemna w noszeniu o zupełnie nieznanym dla mnie składzie, pewnie sobię z niej jeszcze coś machnę :)))
UsuńA oczka masz nie tylko ładne ale i bystre, bo rzeczywiście wykrój pochodzi 1968 roku, choc z moją małą modyfikacją w formie karczka :)))
Link do Krysi niestety nie działa:> No to miałaś przygód bez liku z dwoma metrami materiału, który zamiast cudownie się rozmnożyć, cudownie się skurczył;)
OdpowiedzUsuńDzięki Ci o Wielkie Oko Saurona :))) Już poprawione :)))
UsuńCo do rozmnażania to widocznie działa to tylko na moje włóczki, bo jak widać moje materiały maja wręcz odwrotnie :)))
kwadraciki sie pięknie wydziergały :-)
OdpowiedzUsuńA jaka to fajna zabawa :)))
UsuńSuper bluzeczka,taka wiosenna. Uroczo w niej Wyglądasz ;)
OdpowiedzUsuńNo ja ma trochę zastrzeżeń co do wyglądania w niej, ale jak pisałam - mąż twierdzi, że bosko, no to znaczy, że tak jest :)))
UsuńNawiązując do anegdoty o ruinach - Twój mąż najwyraźniej dalej zakochany, bo jakoś przebija z Twoich postów, że Cię rozpieszcza, chwali, wozi, zakupy przywozi, i cierpliwość wykazuje przy zakupach włóczkowych....Coś mi się zdaje, że powinnaś w pierwszej kolejności ten polar uszyć ;-)
UsuńTo kraciaste dzianinowe wygląda super, na moje oko skomplikowane i wydaje się niemożliwe do zrobienia, ale ja niedrutowa jestem.
Bluzeczka bardzo sympatyczna wyszła, w połączeniu z Twoją wesołą buzią na zdjęciach to już w ogóle, w pierwszej chwili myślałam, że to ta warzywno-owocowa;-) dieta tak Ci humor poprawiła, a tu nie, po prostu fryzurka! Faktycznie świetna robota, bardzo Ci pasuje taka, wesoła jest!
No, polar będzie pierwszy, zaraz się właśnie za niego biorę, nie mogę pozwolić by mi małżonek marzł w tych kolejkach :)))
UsuńA kraciaste dzianinowe tez mi sie wydawało nie do zrobienia, aż do momentu, gdy przeczytałam tutka Krysi. Ona naprawdę super to wytłumaczyła :))))
Fryzjer zdecydowanie szybciej poprawia humor niż jakakolwiek dieta :))))
To dawaj namiary na tego fryzjera, bo ja to posta moge napisac o tych do ktorych nie chodzic. Ostatni nawet przy podcieciu koncowek sie nie wykazal. BTW fryzurka fajna o czym zapomnialam powiedziec :)
UsuńJa z reguły mało przejmująca jestem jeśli chodzi o to co mi fryzjer robi na głowie, bo mi tak szybko włosy rosną, że po trzech tygodniach to już nie widać ewentualnych zniszczeń. A jak mi się kolor nie podoba, to kupuję farbę i przerabiam się sama :))) Ot, takie dziwadło :))))
UsuńOj wiosennie u Ciebie już na całego.
OdpowiedzUsuńAle historia z nadrukiem - hmmm kurcze kurcze!! nie miła niespodzianka, ale nie ma tego złego. :)
Dobrze, że nie musiałam całego wyrzucić, bo erce by bolało:)))
UsuńŚliczna bluzeczka! I fryzurka niczego sobie :) To ja widzę, że u Ciebie bardzo szyciowo będzie teraz. I dobrze, szyj i pokazuj :)
OdpowiedzUsuńO tak, entuzjazm mam wielki, chyba za sprawą tego słońca, co nam tu dobrych parę dni świeciło (dziś niestety już szaro i ponuro, ale może wystarczy mi tych słonecznych baterii do następnych pogodnych dni :))
UsuńBluzeczka bardzo ładna milutka dla oka i w sam raz na nadchodzącą wiosnę!!!
OdpowiedzUsuńCzaruje tę wiosnę i czaruję, może się skusi i zostanie na dłużej ? :))))
UsuńIle ty masz kobieto lat? nie wiem czy to bluzka czy fryzura, ale wyglądasz bardzo młodziutko na tych zdjęciach:)
OdpowiedzUsuńa bluzeczka to taka trochę gorseciarska;) i wcale nie jest babciowa - fajnie, że się dobrze nosi
ja też kiedyś postękałam na czyimś blogu (chyba Bogaczki), że enterlacka chcę i nic... tym bardziej gratuluję, że Ty zaczełaś... i trzymam kciuki za szybkie skończenie
Buziaki
No cóż, w grudniu kończę czterdzieści, i jakbym nie liczyła, to tyle wychodzi :))))
UsuńA co do jęczenia, to powiem Ci, że byłam mile zaskoczona taką szybką odpowiedzią. To naprawdę miłe, kiedy możesz liczyć na czyjąś pomoc.
Dzięki dziewczyny !!!
Bluzka jest dla mnie jednak trochę babciowa, ale nosić będę, bo dobrze się w niej czuję :)))
zatkało mnie... - i jest to oczywiście komplement :)
Usuńja Ci zawsze dawałam coś przed trzydziestką...
a w tej bluzce to pomyślałam, że jesteś sporo młodsza ode mnie (27) i dlatego zapytałam...
wcale nie jest babciowa - i niech sobie będzie jaka chce - ważne, że odmładza :)
Buziaki :)
Tak mi dzisiaj słodzicie dziewczyny, że sobie ten dzień zakreślę w kalendarzu.
UsuńA Ty, Kamilko, przebiłaś wszystkie! Trzynaście lat mniej to rekord w moim dotychczasowym życiu! Bardzo Ci dziękuję:))))
A teraz tak mnie olśniło, że ja chyba nigdy nie widziałam twojej twarzy!
Tak się skutecznie kamuflujesz na zdjęciach, że nie mam pojęcia jak wyglądasz. Chyba będziesz musiała przesłać mi swoje zdjęcie, ale już w całości :))))
Uuulala, to nie tylko ja taka stara jestem ;)))
UsuńWychodzi na to, że dopiszę sobie czwórkę z przodu jakieś pół roku przed tobą :)
od stycznia się przymierzam do zrobienia sesji...
Usuńpokażę - mam nadzieję wkrótce :)
właśnie zapytałam Pana Rybki ile masz lat - padła odpowiedź "shit, 22?", powiedziałam ile...
Usuńnie mogł uwierzyć :)
to chyba nie tylko zasługa fryzurki i bluzki - przyznaj się... co to za formaliny używasz :)
gratuluję
No to najsampierw odpowiem Kamili w sprawie Pana Rybki:
Usuńuuuuhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah!!!!!!!!
Kocham go!!!!
A teraz do Liwias:
Myślę, że pora założyć "Klub Ryczących Czterdziestek", bo mam wrażenie, że jeszcze nie jedno szaleństwo z nas wyjdzie :)))
Bardzo mi się podoba ten gorseciarski styl bluzki, nadaje jej lekkości i... wiosny :)
OdpowiedzUsuńTo tak trochę w nawiązaniu do tego mojego konkursu :)))
UsuńKiedyś tak się nacięłam na sztruks- śliczny był, ale w sklepie nie przyszło mi do głowy rozłożyć. Kupiłam cztery metry i okazało się że na calutkiej długości złożenia jest skaza, takie wyłażące kłaczki, po których zostawały dziurki. Oj darłam się piekielnie a sukienki z tego uszytej nigdy nie polubiłam:(((
OdpowiedzUsuńto fakt, jak się zniechęcisz do materiału, to cokolwiek byś z tego nie uszyła, już nie będzie cieszyć.
UsuńZa to teraz na pewno oglądasz każdy materiał? :)))
Dokładnie i dogłębnie.
UsuńPopieram Cię - bluzka wygląda na babciną :D Myślę, że to wina wzoru i takiego połączenia tkanin. Sukienka pewnie prezentowała by się fajniej, no ale te skazy ;/ Cięcia à la gorset na bluzce są fajne. Użyłabym innych tkanin np. koronkę na górę i rękawy :)
OdpowiedzUsuńCzytasz mi w myślach, bo właśnie chodzi mi po głowie taka wersja tej bluzki, ale już z gładkiego materiału i właśnie z koronka na górze i rękawach, ale ponieważ byłaby to wersja wybitnie letnia to jeszcze sobie chwile poczeka na realizację, tym bardziej, że szycia mam na jakieś trzy tygodnie, więc mam co robić.
UsuńAle na pewno taka uszyję i mam nadzieję, że już nie wyjdzie babciowa :)))
Dziękuję za linkowanie!! :)
OdpowiedzUsuńZimą szukałam jak takie kosteczki zrobić, bo siostrzenica chciała taki komin... no i w końcu dostała turkusowe warkocze, bo kosteczek nie dałam rady się tak szybko nauczyć, jak ona potrzebowała :)
Nie lubię skaz... chyba że... widzę je w sklepie, mam plan i z tego tytułu jest przeceniona tkanina :)))) takich niespodzianek przy krojeniu nie lubię :)
No ale za to poszalałaś z formą, więc trzeba widzieć te pozytywne akcenty :) Kwiaty takie Ci pasują, do tej Twojej złotej grzywy :)))) W ogóle bardzo promiennie wyglądasz :)
Ja też się tak bałam tego wzoru, a teraz robię już z zamkniętymi oczami :)))) Nie ma to jak ktoś dobrze wytłumaczy :)))
UsuńBluzkę trochę tak traktuję jako swoisty eksperyment, bo wreszcie znalazłam formę, która leży na mnie idealnie, więc na jej podstawie mogę sobie już uszyć co tylko mi się zamarzy :)))
Dzięki za te słodkie komplementy :))))
Mężom to się zawsze podoba, co żona uszyje, bo takie ich zadanie, ale Twój miał oczywiście rację. Bluzka jest słodziutka (a ta krateczka jeszcze lepsza). Ja teraz też robię w kwiatach. Mam całą szafę kwiatów i zawsze jakieś kwiaty wypadają:)
OdpowiedzUsuńTaaa, chwalący mąż to skarb :))))
UsuńJak się tak w sumie zastanowię, to trochę tych kwiatków w szafie mam :)))
Mój to jak zobaczy, że coś uszyje to nie powie, że ładne tylko najpierw zapyta czy będę w tym chodzić he he a potem dopiero skomentuje.
OdpowiedzUsuńTo się nakombinowałaś, a efekt super.
Dość pokrętną strategię stosuje ten Twój :))))
UsuńMoże on po prostu, potrzebuje więcej czasu na sformułowanie własnego sądu ? :)))
Bluzeczka super wiosenna, aż miło popatrzeć :)W życiu nie dałabym Ci tyle lat, trzydzieści to góra!!!Lepiej zdradź, jakiego cudownego środka używasz, że Cię tak pięknie konserwuje ;)Chętnie skorzystam, bo ja tylko miesiąc młodsza od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się niedawno, czy korzystasz z tych cudnych starych Burd, co je pokazywałaś jakiś czas temu - jak ja Ci ich zazdroszczę!!!
Zajrzałam sobie z ciekawości jak się robi ten enterlack (o matko, co za dziwne słowo ;) )i na pierwszy rzut oka nic z tego nie "kumam" ;)
Odezwała się ta co wygląda na starą babcię :))))
UsuńTeraz to i ty mnie zaskoczyłaś, bo miałam właśnie takie samo wrażenie na temat Twojego wieku - trzydzieści, nie więcej.
A co do środków konserwujących to wiesz...."kto pije i pali ten nie ma robali". A i jeszcze kupa słodyczy, zero wysiłku fizycznego i coś dobrego do pojedzenia. Ot i cała filozofia :))))
No to widzę, że używamy tych samych "eliksirów" hehehe
UsuńNo pięknie wychodzi na to że wszystkie "musicie" do mnie mówić PROSZĘ PANI. Bluzki proszę się nie czepiać, pomyśl jak byś uszyła z niej spódnicę taką z koła to by dopiero było o jak to zdrowo raz na ludowo.
OdpowiedzUsuńa tytuł posta powinien brzmieć to idzie młodość, młodość .....
To ja, PROSZĘ PANI, się wypowiem na temat spódnicy z koła. U kogoś lubię i owszem, ale sama czuję się w takim fasonie jak mazowiecka kopka siana. Mam wtedy wrażenie, że po cyckach zaraz zaczyna mi się tyłek bez żadnej przerwy na talię :))))) Ale nie powiem, nie powiem, temat nie coraz bardziej pociąga.
UsuńA co od młodości, to obiecuję, że na zimę znowu będę wyglądała jak zombi :)))))
Romantyczna bluzeczka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze, że choć bluzka romantyczna, bo ja to niestety jestem straszna realistka :)))
UsuńBluzka wyszła super dobrze,że materiał "pchał" się byś skończyła :D w mojej szafie też by spasowało poukładać oj bardzo .A ta metoda nowa jest fajnaaaa podoba mi się idę zerknąć przeczytać co jak :D
OdpowiedzUsuńZerkłam druty z żyłką to już ciemna jestem :D
UsuńAleż zupełnie nie potrzebnie. Na drutach z żyłka robi się dokładnie tak samo jak na zwykłych. Po prostu, te z żyłką są wygodniejsze, bo ciężar robótki nie spoczywa cały czas na drutach (a tym samym nie czujesz tak bardzo jej ciężaru przy przerabianiu oczek) a przesuwa się na żyłkę.
UsuńA jeśli masz tylko zwykłe to też dobrze. Wzór polecam, świetna rozrywka. Spróbuj :))))
O kurczę ale kusisz :) jak porwałam się na szydełko to teraz na druty kusząco i mam chęć spróbować co i jak :D
UsuńNo bo wszystkiego trzeba spróbować, ja jeszcze pół roku temu nie sądziłam, że jestem w stanie zrobić na drutach coś więcej niż sweter, a machnęłam już kilka chust, zrobiłam skarpety i teraz właśnie macham entrelaca, nie mówiąc o tym, że dzięki innym blogerkom poznałam mnóstwo nowych technik dziewiarskich i krawieckich zresztą też :))))
UsuńMasz rację:) I jakie blogowanie jest fajne,ja tez poznałam dzięki innym blogerką inne techniki,piękne rzeczy które potrafią samodzielnie zrobić i dzięki nimi mogę zacząć uczuć się czegoś o czym nawet nigdy nie miałam pojęcia bo myślałam,że to dla mnie za trudne :) Dzięki bo skusiłaś mnie na te druty :D
UsuńNormalnie szalone kobiety, a ponudzić się to co nie ma czasu? Bluzka świetna, a te drutowe robótki to już nie wiem co napisać, super. Masz ciekawy sposób pisania postów, pozdrawiam♥
OdpowiedzUsuńKrysiu, kiedy to wszystko właśnie z nudów!
UsuńDrutowa robótka powoli zbliża się do końca, a bluzka poszła wreszcie do prania, bo trochę ją już poużywałam :))))
A żeby Cię trochę podkręcić to Ci powiem na uszko, że Twoja wygrana już uszyta, ale będziesz musiała jeszcze parę dni poczekać, bo chce skończyć wszystkie prezenty i wtedy je do Was wysłać :))))
Dziękuję za pochwały dla tej mojej grafomanii :))))
Czekam z niecierpliwością na prezent, ale nie pośpieszam, ja też nie wiem co to nuda, ciągle wymyślam nowe zajęcia♥
UsuńBluzka prześliczna i jak najbardziej w moim stylu. Też nosiłabym ją zarówno do spodni jak i ołówkowej spódnicy,oraz do zwiewnej spódnicy na gumce :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńNa razie zakładałam ją do dżinsów, ale mam fajna szarą, ołówkową spódnicę, muszę ją "tylko" skrócić, z czym oczywiście schodzi mi się już z rok :)))