Uszyłam bluzę, lnianą bluzę, dla pewnej przesympatycznej Asi, mamy dwóch skarbów i właścicielki kosmicznego pojazdu, który doczepia się do roweru i w tym kosmicznym pojeździe wozi się te skarby np. w celu zakupu chleba na kolację, bądź do krawcowej na przymiarkę. I w tej czarodziejskiej przyczepce dzieciom na głowę nie pada, słońce im za mocno nie świeci i mogą sobie grzecznie na mamę poczekać. Tzn. jedno grzecznie czeka, bo ma chyba ze dwa miesiące i głównie śpi a drugie woli jednak tę mamę pilnować, bo a nuż widelec wpadnie jej do głowy jakiś szalony pomysł i konieczna będzie szybka akcja ratunkowa. I skoro te dzieci mają taki superancki pojazd, to mama jako główny operator tej machinerii też musi mieć jakiś superancki uniform, żeby wstydu nie było jak po ten chleb będą jechać. I miała Asia taki mundurek, lniany, ukochany z którym nie jedno przeżyła ale niestety te przeżycia, choć zapewne bardzo miłe i romantyczne, mocno odcisnęły się na tej części garderoby i to tak bardzo, ...