.... choć raczej powinnam napisać - " Łooo matko, ile mnie tutaj nie było!!!"
To "niebycie" trwało tak długo, że zapomniałam jak się pisze nowego posta. Przez kilkanaście sekund gapiłam się jak wrona w gnat w ekran komputera (przy okazji zauważając, że przydałoby mu się porządne mycie) aż wreszcie trafiłam mym błędnym wzrokiem w odpowiednie miejsce. Także oto jestem i nadrabiam wszelkie zaległości.
Po pierwsze - jestem sławna. O sławie mej nie wiedzą chyba tylko na Grenlandii, bo reszta znajomych bliższych, dalszych lub całkiem odległych została przeze mnie zmuszona do oglądnięcia ostatniego numeru "Szycia krok po kroku" gdzie się "inteligentnie" wypowiadam czemu to, ach czemu wybrałam właśnie szycie na swoje hobby. Dla osiągnięcia powalającego efektu nie cofnęłam się nawet przed zakłóceniem wieczystego spokoju moich krewnych, a nawet - o zgrozo - pozwoliłam na umieszczenie swoich zdjęć. Za te wszystkie okropieństwa chcę Was teraz serdecznie i wylewnie przeprosić. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że lepsi ode mnie skusili się na tę "gazetową propagandę" - bo i Bezdomna Wiolka, która może i mało szyje dla siebie (bo to dobra kobieta jest i dba o innych), ale jej aplikacje, pikowanki no i Żorżet budzą moją zazdrość, i Kasia - tfu! ta to i w worku pokutnym (który na pewno sama by sobie uszyła ze wszelkimi bajerami i wodotryskami) wygląda jak Miss i Bartka - facet który szyje i to tak, że nie mam śmiałości pokazać moich "lewych" stron, bo u niego nawet lewa strona wygląda lepiej niż moja prawa, więc czuję się usprawiedliwiona jeśli chodzi o entuzjazm i narzucanie się ze sfatygowanym już numerem tego pisemka.
Po drugie - coś tam jednak szyłam. Szło to może opornie i przy wtórze podwórkowej łaciny z powodu różnych nieszczęść co jakiś czas nawiedzających moje nędzne życie, ale się w końcu uszyło. Jakichś wiekopomnych dzieł nie udało mi się stworzyć, mam za to rzeczy, które po prostu noszę, są wygodne i nie trzeba ich prasować, a to dla mnie ostatnio główny wyznacznik "super ciucha".
Dziś na dobry początek tunika, co to czekała z pół roku na uszycie, aż się doczekała.
Uszytek raczej mało ozdobny, z resztą za duży, bo wykrój leżał i leżał a ja w międzyczasie zgubiłam parę kilo, co mi jakoś umknęło i ciachnęłam w/g dawnych upodobań, ale za to właściwości grzewcze ma w sam raz na tę porę roku a i zimą załapie się na parę seansów. Materiał to mieszanka angorki z czymś tam, czymś tam, ale miękkie to i przyjemne do ciałka, więc nosze nie zważając, że zwisa to na mnie ciut smętnie. Jak dojrzeję to zwężę i przerobię dekolt, bo to, co tam jest to mi się już odpodobało. A wygląda to tak.
No i teraz jak na to patrzę to aż się dziwę, że to Wam pokazałam. Strasznie to nie udane i jakieś takie bez wyrazu. Nie mój kolor, fason od czapy, normalnie ZONK. No ale sama to uszyłam, więc teraz masochistycznie się katuję na forum publicznym. Możecie obrzucać błotkiem, choć w miarę delikatnie proszę :)
Dziś za to skończyłam coś piękneeeeeego! Jest milutkie, cieplutkie i wyglądam w tym bosko, ale pokażę "następną razą", bo tak wszystko za jednym zamachem to za dużo szczęścia (a prawdę mówiąc skończyłam to już prawie "po ciemku" i mój nadworny fotograf stwierdził, że na zdjęcia to już nie ma warunków i on odmawia współpracy).
Jutro kreacja będzie miała swoja premierę, bo udaję się na kurtuazyjną wizytę do teściowej mojej, jak do tej pory jedynej, więc sprawdzę ją w boju (czyt. przy kawie, cieście i obiadku podanych zapewne prawie równocześnie) i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
W planach kolejne ciuszki i żeby było śmiesznie właśnie z ostatniego numeru "Szycia krok po kroku" i wcale nie dlatego, że w nim jestem. To na prawdę udany numer i w zasadzie wszystko mi się tam podoba w odróżnieniu od ostatniej Burdy, którą magluję w tę i z powrotem z nadzieją, że a nuż widelec coś przeoczyłam, ale okazuje się, że mimo najszczerszych chęci nic z niej nie wyduszę.
No, to tyle na dziś - dobranoc i pchły na noc!
To "niebycie" trwało tak długo, że zapomniałam jak się pisze nowego posta. Przez kilkanaście sekund gapiłam się jak wrona w gnat w ekran komputera (przy okazji zauważając, że przydałoby mu się porządne mycie) aż wreszcie trafiłam mym błędnym wzrokiem w odpowiednie miejsce. Także oto jestem i nadrabiam wszelkie zaległości.
Po pierwsze - jestem sławna. O sławie mej nie wiedzą chyba tylko na Grenlandii, bo reszta znajomych bliższych, dalszych lub całkiem odległych została przeze mnie zmuszona do oglądnięcia ostatniego numeru "Szycia krok po kroku" gdzie się "inteligentnie" wypowiadam czemu to, ach czemu wybrałam właśnie szycie na swoje hobby. Dla osiągnięcia powalającego efektu nie cofnęłam się nawet przed zakłóceniem wieczystego spokoju moich krewnych, a nawet - o zgrozo - pozwoliłam na umieszczenie swoich zdjęć. Za te wszystkie okropieństwa chcę Was teraz serdecznie i wylewnie przeprosić. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że lepsi ode mnie skusili się na tę "gazetową propagandę" - bo i Bezdomna Wiolka, która może i mało szyje dla siebie (bo to dobra kobieta jest i dba o innych), ale jej aplikacje, pikowanki no i Żorżet budzą moją zazdrość, i Kasia - tfu! ta to i w worku pokutnym (który na pewno sama by sobie uszyła ze wszelkimi bajerami i wodotryskami) wygląda jak Miss i Bartka - facet który szyje i to tak, że nie mam śmiałości pokazać moich "lewych" stron, bo u niego nawet lewa strona wygląda lepiej niż moja prawa, więc czuję się usprawiedliwiona jeśli chodzi o entuzjazm i narzucanie się ze sfatygowanym już numerem tego pisemka.
Po drugie - coś tam jednak szyłam. Szło to może opornie i przy wtórze podwórkowej łaciny z powodu różnych nieszczęść co jakiś czas nawiedzających moje nędzne życie, ale się w końcu uszyło. Jakichś wiekopomnych dzieł nie udało mi się stworzyć, mam za to rzeczy, które po prostu noszę, są wygodne i nie trzeba ich prasować, a to dla mnie ostatnio główny wyznacznik "super ciucha".
Dziś na dobry początek tunika, co to czekała z pół roku na uszycie, aż się doczekała.
Uszytek raczej mało ozdobny, z resztą za duży, bo wykrój leżał i leżał a ja w międzyczasie zgubiłam parę kilo, co mi jakoś umknęło i ciachnęłam w/g dawnych upodobań, ale za to właściwości grzewcze ma w sam raz na tę porę roku a i zimą załapie się na parę seansów. Materiał to mieszanka angorki z czymś tam, czymś tam, ale miękkie to i przyjemne do ciałka, więc nosze nie zważając, że zwisa to na mnie ciut smętnie. Jak dojrzeję to zwężę i przerobię dekolt, bo to, co tam jest to mi się już odpodobało. A wygląda to tak.
No i teraz jak na to patrzę to aż się dziwę, że to Wam pokazałam. Strasznie to nie udane i jakieś takie bez wyrazu. Nie mój kolor, fason od czapy, normalnie ZONK. No ale sama to uszyłam, więc teraz masochistycznie się katuję na forum publicznym. Możecie obrzucać błotkiem, choć w miarę delikatnie proszę :)
Dziś za to skończyłam coś piękneeeeeego! Jest milutkie, cieplutkie i wyglądam w tym bosko, ale pokażę "następną razą", bo tak wszystko za jednym zamachem to za dużo szczęścia (a prawdę mówiąc skończyłam to już prawie "po ciemku" i mój nadworny fotograf stwierdził, że na zdjęcia to już nie ma warunków i on odmawia współpracy).
Jutro kreacja będzie miała swoja premierę, bo udaję się na kurtuazyjną wizytę do teściowej mojej, jak do tej pory jedynej, więc sprawdzę ją w boju (czyt. przy kawie, cieście i obiadku podanych zapewne prawie równocześnie) i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
W planach kolejne ciuszki i żeby było śmiesznie właśnie z ostatniego numeru "Szycia krok po kroku" i wcale nie dlatego, że w nim jestem. To na prawdę udany numer i w zasadzie wszystko mi się tam podoba w odróżnieniu od ostatniej Burdy, którą magluję w tę i z powrotem z nadzieją, że a nuż widelec coś przeoczyłam, ale okazuje się, że mimo najszczerszych chęci nic z niej nie wyduszę.
No, to tyle na dziś - dobranoc i pchły na noc!
Normalnie wczoraj miałam pisać maila, co u Ciebie, czy żyjesz i szyjesz, itd, bo się zaczęłam niepokoić, że taka cisza i cisza na blogu... Ale uznałam, że każdy może sobie zrobić przerwę i dam Ci jeszcze trochę czasu na samodzielne odezwanie się. *^o^*~~~
OdpowiedzUsuńGratulacje zaistnienia w "Szyciu..."! Skoro Cię wybrano, to proszę nie przepraszać, tylko rosnąć z dumy, bo sława to zasłużona. *^v^*
Czekam na to coś milutkiego, ciepłego i pięknego. ^^*~~
Oj przerwa była słusznej wielkości i niestety wymuszona przez jakieś niezbyt miłe okoliczności,. ale juz jestem i mam nadzieję, że już bardziej systematycznie będę się z Wami kontaktować :)
UsuńZa gratulacje dziękuję, a z dumy to już chyba nie moge bardziej spuchnąć, mąż to mi chce nawet zrobić jakąś gablotę chwały czy coś w tym rodzaju, hihi :)))
Gratuluje...czasami trzeba trochę przerwy...
OdpowiedzUsuńTunika trochę za lużna, może z paskiem...pozdrawiam...
Dzięki :)
UsuńCo do paska to ja nie przepadam, nie umiem go nosić, zawsze mi przeszkadza, więc zostanie chyba opcja zwężania :)
no nie, wisi jak worek na Tobie, jak ja bym chciala zeby ktos tak mi napisal kiedys ( to jest podpowiedz)wiec szybciutko zwezaj i nos moze tez bez spodni slawna kobieto buziaczki
OdpowiedzUsuńNo wisi, wisi :)) Aluzję zrozumiałam i przy najbliższej okazji postaram się wykorzystać tę podpowiedź w przypadku Twojej osoby :)))
UsuńA bez spodni w sumie też można :)
O Twojej sławie wiedzą nawet w Holandii ;) Specjalnie z polandii zamówiłam numer, który teraz czeka na stosowną okoliczność zdobycia autografu ;)
OdpowiedzUsuńTunikę zawsze można potraktować paskiem albo innym obwiązywaczem (ja ostatnio kupiłam w tym celu krawat, bo stosownego paska nigdzie nie było). Ale to wersja przejściowa, bo jak te kiloski się zgubiły to trzeba to eksponować. Ergo - zwężaj.
Ostatnie Szycie nabyła tylko ze względu na Twą zacną osobę, bo nie znalazłam w nim nic (znowu) dla siebie. Za to ostatnia Burda (listopadowa) jest wg mnie super. De gustibus...
Nie umniejszaj swoich umiejętności, bo szczęśliwie mam jeden Twój uszytek i zarówno prawej jak i lewej stronie nic nie dolega.
Świetnie, że wróciłaś, bo bardzo Cię w blogosferze brakowało!
Nie gadaj, specjalnie z mojego powodu zamówiłaś gazetę?! Jesteś chyba najwierniejszą fanką mojego "talentu" :))) Lecę zaraz powiedzieć slubnemu, niech wie jaki skarb ma w domu :))))
UsuńTunikę rzeczywiście zwężę, bo jak zostanie tak jak jest to na pewno szybciej wrócę do poprzedniej wagi, a nie koniecznie mi sie chce. W końcu 4 kilogramy na minus to już coś.
Dzięki za miłe powitanie :))
Tak wspaniałych pism u nas nie sprowadzają, więc pewnie jestem jedyna niedoinformowana. Gratuluję bardzo, bardzo serdecznie!
OdpowiedzUsuńSukienka / tunika może w mało energetycznym kolorze, ale wcale nie wisi jak worek- po prostu jest luźniejsza.
Czekam na następne zdjęcia , w nadziei, że nie pojawia się za kolejnych parę miesięcy.
Uff, to nawet mi ulżyło, że jest ktoś kto jeszcze o tym nie słyszał :))))
UsuńKolor to fakt jest taki nijaki i zupełnie nie mój, ale nosić będę bo to draństwo ciepłe w sam raz dla takiego zmarżlucha jak ja :)))
I obiecuję, że nie wystawię Was na taką torturę jak wielomiesięczne oczekiwanie na następny wpis :)))
Zaraz tam nijaki- po prostu nie ma barw ostrych jak brzytwa. Najważniejsze, że cieple, odkąd mieszkam na wsi cenię sobie ciepełko
Usuńcześć kobietko :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że jesteś, fajnie czasem uszyć coś za dużego ;) robisz się laseczka - tak trzymaj... teraz jestem jeszcze bardziej zazdrosna o Twoje nogi, ale ja sobie też takie wypracuję... kiedyś :)
cześć Gacku :)))
UsuńLaska jestem jak sie patrzy szczególnie dziś po teścinym obiadku z dwoma dokładkami i deserem. Boże, ta kobieta spełnia się jedynie w karmieniu bliźnich!
A moje nogi będą do dokładnego wglądu już w najbliższym poście, więc pooglądaj sobie je szczegółowo żebyś mogła zrobić sobie takie same :))))) Pozwalam kopiować :))
Tuniczka podoba mi się, ja lubię luźne barchanki :-) Ale skoro piszesz, że kilogramy zgubiłaś to możnaby zwęzić, coby trochę pięknego ciałka wyeksponować :-)
OdpowiedzUsuńOoo, to miło, że jest ktoś kto lubi barchanki. ja czasem też mam ochotę na coś luźniejszego, choc akurat ten uszytek wybitnie mi nie leży :))
UsuńZa to mój wczorajszy wyrób eksponuje moje wdzięki rewelacyjnie :)))
No popatrz - ty żyjesz ;)))) I jeszcze na dodatek szyjesz:) Dobrze, że znów jesteś!
OdpowiedzUsuńA tych zgubionych kilogramów to ci troszkę zazdroszczę, też bym chciała kilka gdzieś zapodziać :)))
Liwiasku kochany, ja siebie też nie podejrzewałam o takie bezeceństwa jak życie i szycie - a jednak :))))
UsuńCo do zbędnych kilosów to nie powinnas sie w tym temacie w ogóle wypowiadać, bo po Twoim ostatnim dziele i po tym jak super w tym wyglądasz wpadłam w kompleksy. Zakazuje Ci narzekać na ten temat ! :)))
Jak miło mi się czytało twój post:)) no mam nadzieję, że teraz z kolejną rzeczą po chrzcie bojowym pokażesz się wcześniej niż w grudniu po południu, hmm?:) Ta tunika jest na cebie za duża! Zrób coś z nią koniecznie, dopasuj do siebie [broń Boże siebie do niej;)].
OdpowiedzUsuńPS. Jak dla mnie to mogłabyś nawet pokazywać jak zszyłaś dwa prostokąty, pod waruniem że będzie to okraszone jak zawsze ciekawym tekstem:P
Hihi, w grudniu po południu - dawno tego nie słyszałam :)))) Da się radę wcześniej to załatwić - tak ładnie prosisz :)))
UsuńTunika, to postanowione, idzie do poprawki!
A co do zszywania dwóch prostokątów, to nawet ostatnio myślałam o jakimś tutku, tylko nie miałam pomysłu o czym, więc chyba specjalnie dla Ciebie zrobię przewodnik jak je zszyć i napiszę o tym wesoły elaborat :))))))
Byłabym zaszczycona!:))
UsuńNo to słowo się rzekło, kobyłka u płota, będzie tutek o szyciu prostokątów :))))
UsuńWitaj Córo M. dobrze że wróciłaś :)) błotem Cię nie obrzucę ale tak jak pisze Katka, tunikę dopasuj do siebie i będzie bardzo dobrze, teraz jest tylko dobrze :DDDDD Czekam na post o prostokątach :)))))
OdpowiedzUsuńTunika juz leży przy maszynie i grzecznie czeka na chwilkę wolnego czasu :))
UsuńPost o prostokątach powoli dojrzewa w mej farbowanej głowie, choc najpierw pochwalę się tym czymś miękkim i przyjemnym :)))
Witaj z powrotem, fajnie ze jesteś, to może ja też wrócę....?
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ile się można wykręcać brakiem czasu :)))?
UsuńKochana - zwęź, skróć i zrób łódkę na szyi - będzie super.! Pozdrawiam i przepraszam za "bezczelne sugestie" ale przeciez jestes zgrabna i szczupła więc trochę za dużo tkaniny zużyłaś do tej tuniki.:*
OdpowiedzUsuńDecyzja podjęta - będzie przeróbka. Może niekoniecznie dekolt w łódkę, bo lubię w serek, ale na pewno straci z szerokości. A "bezczelne sugestie" były jak najbardziej na miejscu :)
UsuńDobrze Cię tu widzieć z powrotem. Też zamierzałam pisać maila, ale u mnie zamierzanie trwa długo, a wyglądało mi tak, jakbyś po mojej paczce zniknęła dla świata:)
OdpowiedzUsuńOoo widzisz, jaka ja niewdzięczna. Nawet słowa nie wspomniałam o Twojej przesyłce, a torbę użytkuję intensywnie. Niestety przez różne życiowe zawirowania nie jestem w stanie pociągnąć konkursu dalej. Obiecuję, że w następnym poście to naprawię.
UsuńDzięki za miłe słowa :)))
a nie nie, nie ma co, ja nie po to o tym wspominam. Ja tez wiosna wzięłam udział w trzech takich a jeden tylko pociągnęłam.
UsuńGratuluję należało Ci się :) A przerwa nie jest zła, teraz możesz Nas za bombardować świetnymi pomysłami. A Tunikę bym zwęziła, przecież Ty jesteś szczupła ! :)
OdpowiedzUsuńJa też szyję dla moich córek. Mają frajdę jak razem wybieramy tkaniny. Ja kupuję w sklepie internetowym iris-decor. Najpierw zamawiamy próbki aby dotknąć a i tak nam się to opłaca bo dostajemy większy rabat na zakup niż zapłaciłyśmy za próbki. Ciekawe kiedy mąż zaprotestuje, że ma za mało miejsca w szafie ;-)
OdpowiedzUsuń