To, że mnie tu tyyyyle nie było to wszystko wina Unii Europejskiej, Urzędu Pracy, ZUS-u, Urzędu Skarbowego oraz innych pomniejszych organizacji samorządu gminnego. No bo przecież nie moja wina, że mnie olśniło i założyłam własną firmę a już tak uszczegóławiając to powiem nawet, że pracownię krawiecką. Nie moja wina, że jako młoda bezrobotna skorzystałam z unijnego dofinansowania przez miejscowy urząd pracy, nie moja wina, że jako prawowity obywatel kraju naszego kochanego chcę płacić podatki (no, może nie z jakimś przesadnym entuzjazmem), mieć REGON, NIP, wpis do CEIDG (do zeszłego miesiące nie miałam nawet pojęcia, że takie cuś istnieje) i takie tam jeszcze fajne wpisy i numery. No jednym słowem to wszystko ich wina, że mnie tu tyle nie było :)
Wielkim plusem posiadania własnej firmy a nie posiadania szefa jest wolność. Wolność polega na tym, że lecisz do roboty z wywieszonym jęzorem i obłędem w oczach, nie dlatego, że Twój przełożony Ci kazał, ale dlatego, że masz tyle spraw do załatwienia, że jak nie polecisz z tym jęzorem to w zasadzie nie będzie do czego lecieć na następny dzień. Prowadzenie własnego biznesu polega głównie (mam nadzieję, że tylko w najbliższych dniach) na:
- domyślaniu się co poeta miał na myśli pisząc ustawę o podatkach
- domyślaniu się co ZUS w ogóle ma na myśli
- grzebaniu w necie w poszukiwaniu dostawców z prawdziwego zdarzenia a nie od "zdarzenia do zdarzenia"
- ustalaniu jak ma brzmieć umowa najmu lokalu.
- głaskaniu (prawie, że dosłownym) Pana Hydraulika, Pana Elektryka, Pana Innego -yka
Ale jak się już przez to przebrnie to satysfakcja jest taka jak stąd do kosmosu. I ja już w zasadzie tę satysfakcję posiadam (no może jutro będzie jej pełnia, bo właśnie jutro Pan Elektryk ma dokonać ostatecznego cudu w postaci podłączenia podlicznika - cokolwiek to oznacza).
No i są jeszcze naprawdę fajne rzeczy - ZAKUPY. To wybieranie maszyn, materiałów, dodatków, dodateczków, tasiemek, lamówek, niteczek i co tam się w duszy zamarzy. A to wszystko ze świadomością, że płaci Urząd Pracy - no rewelacja i polecam:).
Z tego zachwytu zapomniałam powiedzieć co będę tworzyć. Otóż wymyśliłam sobie szycie pościeli, obrusów, zasłon, firan i co tam przyjdzie do głowy by upiększyć dom. Każda pierdółka, która może być uszyta, żeby nam się ładniej mieszkało na pewno uszyta zostanie. A to co uda mi się stworzyć juz niedługo będziecie mogły zobaczyć i kupić w moim sklepie internetowym. Póki co prace trwają, więc proszę o chwilę cierpliwości. Swoja droga i tak nie wytrzymam i pokaże Wam to wszystko na blogu.
Za to dziś pochwalę się moim najnowszym nabytkiem dzięki któremu powstał mój "szyld" i przez którego nie śpię po nocach, bo tak chciałabym na nim szyć i szyć i szyć.....
Oto Królowa Królowych - Janina Wielka (czyli w/g paragonu maszyno-hafciarka Janome MC9900)
Ponieważ wymyśliłam sobie haftowanie pościeli i innych przydasiów taka hafciarka musiała u mnie zamieszkać. Kocham ją miłością wielką i nie oddam za żadne skarby. Tyle ma szlaczków, ściegów, wzorków, że do połowy jeszcze nawet nie dotarłam. Haftowanie to bułka z masłem. Coś tam naciśniesz, wybierzesz, nałożysz tamborek z materiałem, wciśniesz guzik i idziesz w pinezki pić kawę, dłubać w nosie czy co tam lubisz robić najbardziej. Jak jej zabraknie nitki w bębenku to Ci pipnie, jak się jej nitka zerwie (zdarza się niestety przy chińskich niciach z Biedronki) to Ci pipnie. Jak trzeba zmienić kolor nici to znowu pipnie. Zwalnia z myślenia, bo przy każdym ściegu czy wzorku pokazuje jakie ustawienia trzeba dobrać - a to nacisk stopki, a to naciąg nici, a to sama stopka. No, oprócz recytowania wierszy to chyba robi wszystko. Szyld wyhaftowała, zasłonki do pracowni wyhaftowała, probnik ze wzorami, które trzeba było pokazać teściowej też wyhaftowała. A ponieważ teściowa już widziała to pokaże i Wam co tam na niej wykombinowałam, choć to jedna setna z tego co tam w nią powsadzali.
No i parę zdjęć "technicznych" na których baczny obserwator dojrzy szczegóły architektoniczne mojej pracowni. Miała być pełna relacja jak pracownia wygląda i się prezentuje ale trochę jestem w proszku i jak tylko się ogarnę to pochwalę się już "w szczególności".
To pomieszczenie nosi oficjalną nazwę "pokoju krojczego". Jest jeszcze drugi pokój a w zasadzie pierwszy, bo przez niego się wchodzi, ale panuje tam jeszcze artystyczny nieład w związku z czym pochwalę się nim w następnej kolejności.
A poniżej Janina Wielka w kilku odsłonach
Nie mogę się doczekać kiedy przyjdą tkaniny, żeby sobie tak w nich pogrzebać, poprzekładać, porozkładać no i coś uszyć. No i żeby te wszystkie Pany, które ciągle u mnie coś robią poszły sobie w końcu w siną dal i pozwoliły mi "tworzyć", bo jak tak dalej pójdzie to zajmę się wcale nie szyciem tylko organizacją pracy wszelakiego rodzaju fachowców.
Aaaa i tak mi się jeszcze przypomniało a propos winy. Wy też mnie macie na sumieniu, bo przez to, że tu zaglądacie, czytacie, chwalicie i w ogóle łechtacie moją próżność, to w ogóle miałam śmiałość pomyśleć o własnej firmie za co Wam teraz bardzo DZIĘKUJĘ!
Ale żebyście sobie nie pomyślały, że narzekam albo coś. O nie, nie - wręcz przeciwnie - po prostu pękam z dumy, puszę się jak paw i zadzieram nosa (choć w życiu nie czułam się tak przeżuta i wypluta przez system). Mogę Wam z dumą i z wielką radością przedstawić moje dziecko
"USZYTE"
Pracownia Krawiecka Wioletty Raczek
Mam nawet oficjalny "szyld", który wisi na moich drzwiach a wygląda tak
- domyślaniu się co poeta miał na myśli pisząc ustawę o podatkach
- domyślaniu się co ZUS w ogóle ma na myśli
- grzebaniu w necie w poszukiwaniu dostawców z prawdziwego zdarzenia a nie od "zdarzenia do zdarzenia"
- ustalaniu jak ma brzmieć umowa najmu lokalu.
- głaskaniu (prawie, że dosłownym) Pana Hydraulika, Pana Elektryka, Pana Innego -yka
Ale jak się już przez to przebrnie to satysfakcja jest taka jak stąd do kosmosu. I ja już w zasadzie tę satysfakcję posiadam (no może jutro będzie jej pełnia, bo właśnie jutro Pan Elektryk ma dokonać ostatecznego cudu w postaci podłączenia podlicznika - cokolwiek to oznacza).
No i są jeszcze naprawdę fajne rzeczy - ZAKUPY. To wybieranie maszyn, materiałów, dodatków, dodateczków, tasiemek, lamówek, niteczek i co tam się w duszy zamarzy. A to wszystko ze świadomością, że płaci Urząd Pracy - no rewelacja i polecam:).
Z tego zachwytu zapomniałam powiedzieć co będę tworzyć. Otóż wymyśliłam sobie szycie pościeli, obrusów, zasłon, firan i co tam przyjdzie do głowy by upiększyć dom. Każda pierdółka, która może być uszyta, żeby nam się ładniej mieszkało na pewno uszyta zostanie. A to co uda mi się stworzyć juz niedługo będziecie mogły zobaczyć i kupić w moim sklepie internetowym. Póki co prace trwają, więc proszę o chwilę cierpliwości. Swoja droga i tak nie wytrzymam i pokaże Wam to wszystko na blogu.
Za to dziś pochwalę się moim najnowszym nabytkiem dzięki któremu powstał mój "szyld" i przez którego nie śpię po nocach, bo tak chciałabym na nim szyć i szyć i szyć.....
Oto Królowa Królowych - Janina Wielka (czyli w/g paragonu maszyno-hafciarka Janome MC9900)
zdjęcie ze strony dystrybutora - firmy ETI |
No i parę zdjęć "technicznych" na których baczny obserwator dojrzy szczegóły architektoniczne mojej pracowni. Miała być pełna relacja jak pracownia wygląda i się prezentuje ale trochę jestem w proszku i jak tylko się ogarnę to pochwalę się już "w szczególności".
To pomieszczenie nosi oficjalną nazwę "pokoju krojczego". Jest jeszcze drugi pokój a w zasadzie pierwszy, bo przez niego się wchodzi, ale panuje tam jeszcze artystyczny nieład w związku z czym pochwalę się nim w następnej kolejności.
A poniżej Janina Wielka w kilku odsłonach
Nie mogę się doczekać kiedy przyjdą tkaniny, żeby sobie tak w nich pogrzebać, poprzekładać, porozkładać no i coś uszyć. No i żeby te wszystkie Pany, które ciągle u mnie coś robią poszły sobie w końcu w siną dal i pozwoliły mi "tworzyć", bo jak tak dalej pójdzie to zajmę się wcale nie szyciem tylko organizacją pracy wszelakiego rodzaju fachowców.
Aaaa i tak mi się jeszcze przypomniało a propos winy. Wy też mnie macie na sumieniu, bo przez to, że tu zaglądacie, czytacie, chwalicie i w ogóle łechtacie moją próżność, to w ogóle miałam śmiałość pomyśleć o własnej firmie za co Wam teraz bardzo DZIĘKUJĘ!
ależ mocno trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAsiu, równie mocno dziękuję !!!!!
UsuńTeż trzymam kciuki za rozkwit kariery.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję :))
UsuńGratuluję odwagi i trzymam kciuki!!! Tym bardziej, że miałam już własną firmę i wiem, co to oznacza... Podstawową sprawą jest dobra księgowa, która ogarnie wszystkie kruczki i wciąż zmieniające się przepisy skarbowe, reszta to pestka! *^0^*
OdpowiedzUsuńFakt, przedarcie sie przez podatki i inne srusy-zusy to naprawdę droga przez mękę. Na szczęście to już ogarnięte i teraz tylko czekam na dostawy :)
UsuńGratuluję i powodzenia życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Ulu serdecznie :))
UsuńZ całego serca gratuluję i życzę powodzenia!!! :-)
OdpowiedzUsuńPowodzenie przyda się jak najbardziej - dzięki Iwonko :)
UsuńTrzymam kciuki. Moja firma ma niecałe dwa miesiące a dziś akurat mam "depresję dnia zapłaty zusu" he he raz w miesiącu może być Powodzenia. :) :) zdecydowałaś się na jeszcze jakieś maszyny ???? :)
OdpowiedzUsuńHihihi, ja pierwszy dzień depresji zusowskiej mam jeszcze przed sobą, ale juz czuję się nie wyraźnie.
UsuńCo do maszyn to mam jeszcze stębnówkę przemysłową, overlocka i profesjonalny stół prasowalniczy - wszystko miodzio :)))
to u mnie podobnie, overlock, stębnówka, stół comel i zamiast hafciarki renderka w domowej wersji :) a tak mi hafciarki brakuje :)
UsuńPowodzenia!!!!!!
Super! Gratuluję. :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!!
UsuńJedziesz Wiola! a my Ci kibicujemy :) realizuj się, ile wlezie
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję, że się będę realizować nie tylko przy pilnowaniu Panów -yków, ale i w szyciu :))))
UsuńNoooo. Nareszcie ;) się cieszę niezmiernie i bede kibicować dalej ;)
OdpowiedzUsuńA jakbyś z którymś kruczkiem ustawowym miała problem to wal jak w dym ;) nie wiem czemu jeszcze tego nie robiłaś :p ale mniejsza. Z przyjemnością będę paczać i podziwiać sukcesy, których całego mnóstwa Ci życzę z całego serca ;)
Już parę razy zaczynałam pisać do Ciebie, ale zawsze w ostatnim momencie dostawałam olśnienia, więc chyba Twoja Moc działa na odległość :))))
UsuńTo ja fejsowo - "Lubię to" ^^ niestety z przepisami jest jakiś koszmar. 5 miesięcy rozkminiałam jak załatwić sobie wyższy macierzyński (legalnie oczywiście) a i tak spędziłam godziny w ZUSie i zadałam milion pytań operatorom infolinii/czatu/okienka. I oczywiście będe miała pewnośc, że dobrze pozałatwiałam dopiero jak ZUS mi już kasę wypłaci -.-
UsuńAle jakby co to pisz, jeśli nie pomogę wprost to na pewno pokieruje właściwie ;) w końcu się może te lata studiów i doświadczenie przydadzą w jakimś zbożnym celu :)
Trzymam kciuki!!!!
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki. Nie za powodzenie misji, bo to oczywiste że się powiedzie, tylko żebyś nie utonęła w papierach :P To czeka i mnie :PPPP
OdpowiedzUsuńZ podziwem patrzę na osoby, które mają tyle samozaparcia i kreatywności oraz odwagi, żeby swoją miłość przekształcić w źródło zarobku. Wspaniale! Życzę dużo pozytywnej energii do twórczości, jak i do borykania się z nieuchronnymi problemami posiadania własnej firmy, a przede wszystkim, aby pierwszego było znaaaacznie więcej niż drugiego :-))
OdpowiedzUsuńNo i świetnie!!! Gratuluję i moooocno trzymam kciuki :) I podziwiam, bo ja się dotąd zebrać nie mogę, choć pomysłów mam sporo, ale na szczęście Olo dostał się do przedszkola, więc mogę zacząć działać :)
OdpowiedzUsuńAaa i jeszcze jedna sprawa, Ty sobie koniecznie załóż konto na facebook'u, osobne dla Twojej pracowni (ale podpięte pod Twoje konto prywatne) jak będziesz miała jakieś pytania, to pisz :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, szyję hobbystycznie, ale Tobie życze powodzenia i mnóstwo klientów:))
OdpowiedzUsuńprzeczytałam cały post i jestem przerażona... Sama też planuję w najbliższym czasie założyć firmę i taką dotacją bym nie pogardziła. Niestety dla mnie to czarna magia wszystko. Nawet nie wiem od czego zacząć i jak się za to zabrać... :) Ale przypuszczam, że wujek google wszystko mi powie i jakoś dam radę. Skąd Ty czerpałaś informację jak się do tego zabrać ?:)
OdpowiedzUsuńJa tu zazwyczaj tyko podglądam, ale myślę, że każde "powodzenia" się przyda więc dokładam też swoje!! :))
OdpowiedzUsuńGratuluje!!! Życzę powodzenia,dużo klientów, niskich podatków,wysokich zarobków,braku potyczek z ZUS-em,cierpliwości w dążeniu do celu i czego byś tam jeszcze sobie marzyła :)
OdpowiedzUsuńGratuluje i życzę Co powodzenia...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na nowej drodze życia! Niech Janina Wielka ma duuuużo pracy :)
OdpowiedzUsuńWitam. Moje gratulacje związane z otworzeniem pracowni :) Osobiście zazdroszczę pokazanej maszyny może kiedyś też zaryzykuję aby coś swojego otworzyć... Życzę wielu sukcesów i masę klientów.
OdpowiedzUsuńOj ! niech się interes kręci!!! klienci niech walą drzwiami i oknami :D tego bardzo ,bardzo Tobie zyczę :) Powodzenia :DDD
OdpowiedzUsuńAle zmiany - brawo za odwagę, ja ciągle się czaję. Może twoja decyzja zmotywuje mnie do realizacji marzeń :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że odpowiedzi załatwiam tak hurtem, ale okazuje się, że doba jest jak za krótka kołderka - jak pociągniesz na ramiona to marzną stópki.
OdpowiedzUsuńDziewczyny jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy i zachęty. Jestem zmęczona jak nigdy dotąd ale za to szczęśliwa. Mam nadzieję, że starczy mi entuzjazmu i zapału i mam nadzieje, że ta "kołomyja" z załatwianiem zupełnie nieszyciowych spraw wreszcie się skończy i dam radę usiąść do maszyn.
Fun page na facebooku będzie jak tylko sie ogarnę, a co do wiadomości na temat skorzystania z dofinansowania polecam internet jak i najbliższy Urząd Pracy, bo przynajmniej w naszym wszystko mi wyłożyli jak krowie na rowie. Poza tym istnieje sporo różnych opcji otrzymania kasy z Unii, tylko trzeba troche pogrzebać no i sie nie bać - wszystko jest dla ludzi :)))) A teraz idę spać, bo jutro niestety trzeba pracować na zusik :))))
Wpadłam tak poza tym na pomysł, żebyś miała maskotkę firmową. No bo uszy te, czyli te uszy, czyli no wiesz ;) Uszy na maskotkę!
UsuńTy to masz głowę (żeby nie powiedzieć łeb :)) - chyba rzeczywiście trza machnąć jakieś ośle uszy, albo co najmniej zajęcze, żeby było z daleka widać :)))))
UsuńAle wielkie łał, super, trzymam wszystkie kciuki, piękna pracownia!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Kinga - pracownia fajna,i wreszcie wyprowadziłam z domu wszystko co wiąże się z szyciem - po wyniesieniu wszystkich bambetli okazało się, że nawet mam sporą sypialnię:))))
UsuńPowodzenia, tak ciepłej i pozytywnej osóbce jak Ty musi się udać :) Trzymam kciuki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBrawoooooooo! :)
OdpowiedzUsuńcudowności tu u Ciebie widzę, taka maszyna to skarb...
OdpowiedzUsuńno i trzymam kciuki za WIELKI Sukces!
maszyna piękna....wiem to bo sama jestem jej szczęśliwą posiadaczką;) pzdrawiam.
OdpowiedzUsuń