...... .bo to i tak nic nie da. Powinnam chyba iść na jakiś odwyk. I to z trzech powodów. Powód pierwszy: jak wlezę do szmateksu, to nie wyjdę, dopóki nie wygrzebię czegoś do sprucia, ucięcia, przyszycia lub innej działalności krawiecko-zdobniczej. Powód drugi: jak wylezę ze szmateksu do wlezę do sklepu z materiałami i nie wyjrzę dopóki nie kupię czegoś do szycia, przyprasowania, doszycia, obszycia lub innej działalności krawiecko-zdobniczej. Powód trzeci: aby wyleczyć się z destrukcyjnej manii posiadania materiałów w kolorach co najmniej odblaskowych, żeby nie powiedzieć zagrażających zdrowiu i życiu nań patrzących. Nie wiem tylko czy takie ośrodki pomocy dla kolorofobów istnieją i czy tak naprawdę chciałabym zostać wieloletnim pacjentem któregoś z nich. Dlatego też, póki się jeszcze służba zdrowia o mnie nie zwiedziała i nie położyła lepkiej rączki na moich składkach z ZUS-u, obiecuję solennie, że jeszcze nie raz, nie dwa stanę się dumną posiadaczką jakiegoś w