Jęczałam, stękałam, że mi się nie chce, że wszystko "be", maszyna do "de", w nic nie wchodzę, nic na mnie nie pasuje i parę jeszcze innych rzeczy na "nie". Na szczęście mi przeszło i to skutecznie, bo nawet dogorywający Łucznik nie był w stanie odwieść mnie od zamiaru uszycia sobie czegoś nowego. Materiał tez się jakiś napatoczył, bo oczywiście wizyta w sklepie ze szmatami należy już do kanonu moich zachowań, a że tradycje należy podrzymywać niezależnie od życiowych kolei, tak i ja niepomna wszelakich losowych zawirowań, nie odmówiłam sobie tak przyjemnego obowiązku. Obowiązek zaowocował nabyciem trzech sztuk materiałów po atrakcyjnych cenach (końcówki beli, więc nieźle przecenione) i przytarganiem do domu następujących znalezisk::
- szary materiał widoczny na zdjęciu - śtucność nad śtucnościami, ale ładnie się układający i prawie nie gniecący w ilości 1,6m za 15 zeta
- satyna w mazaje fioletowo "jakieśtam" w ilości 1,7m za 17 zeta
- no i niestety "pełnopłatna" bawełna z lycrą w kwiatowe motywy (prawdopodobnie będą spodnie) w cenie 46 zeta za 1,5m.
A ponieważ nic tak nie działa motywująco jak nowe szmatki, więc zaraz po przyjściu do domu przystąpiłam do przerzucania Burd w celu wyłowienia jakiejś ofiary. I teraz wiem co powiecie, że przecież parę dni temu obraziłam się na Burdę śmiertelnie i na całe życie, ale każda z Was wie, że wyboru to my raczej większego nie mamy, a Burda skutecznie i boleśnie uczy nas co oznacza wyrażenie "mieć na coś monopol". No więc ona ma i se możemy jedynie pokwikać!
No a teraz przyznam się, nie bez bólu, że strasznie mi się ta sukienka na zdjęciach nie podoba, dlatego tez nie dałam swojego zdjęcia w pozycji pionowej wyprostowanej, no bo po prostu wstyd i żenada.. Jest wybitnie niefotogeniczna i wygląda jak worek pokutny. I musicie mi uwierzyć, ale tak naprawdę uwierzyć, że na żywo jest po prostu rewelacyjna i ja w niej wyglądam REWELACYJNIE. A jak nie wierzycie to zapytajcie mego Szanownego Małżonka, który powiedział "bardzo ładna i ślicznie w niej wyglądasz". A jak mnie dzisiaj szedł obfocić, to powiedział, że przydałyby się do niej te moje żółte korale. No wyrobił mi się chłop stylowo, że aż się boję co będzie za parę miesięcy. Założyłam więc te moje żółte korale, ale to i tak tym zdjęciom nie pomogło. No cóż na własne życzenie poddaję się Waszej krytyce (Lilianko - to specjalnie dla Ciebie - worek pokutny nr 6 :).
Aaa i tak dla porządku to jest model 110 z kwietniowej Burdy (jak złapię gdzieś jakiś kawałek lnu to machnę sobie jeszcze jedną, kto bogatemu zabroni?)
Kieszenie na dole mam....
..ale te na gruczołach mlecznych to już sobie darowałam
I dwie pozy na Elżbietę Jaworowicz (choć nie mam zielonego pojęcia gdzie jej się te nogi zginają)
Oprócz tej kiecki mam tez i 'nową" maszynę i to wcale nie od tego pana P, co to się tak mnie przestraszył, ale aż z samego Białegostoku. Jestem w siódmym niebie i choć obiecałam pewnej Gosi, że najpierw napiszę o nowej maszynie zamiast o nowej kiecce, to przepraszam, że słowa nie dotrzymałam, ale zanim ją wychwalę , to chcę jej dać porządnie w kość (tzn. maszynę zanim wychwalę, bo Gośkę to już mogę wychwalać i wcale nie muszę jej wcześniej dawać w kość) , a to musi chwilę potrwać (czyli do następnego uszytka, co nastąpi w najbliższych dniach, bo trza się spieszyć póki wena trwa)
Sukienka w pozycji siedzącej i w okolicy gruczołów mlecznych wraz z koralami prezentuje się świetnie! Piękny kolor.
OdpowiedzUsuńGratuluję nowej maszyny!
Dzięki!
Usuń"Nowa" maszyna jest dla mnie nowa, bo tak naprawdę uzywana, ale w bardzo dobrym stanie i mam nadzieje, że jeszcze parę lat mi posłuzy, zanim nie wygram w totka i nie kupie sobie takiej "wypasionej "))
Całe szczęście, że wena do ciebie wróciła, bo nic tak nie uspakaja i wycisza, jak stukot maszyny do szycia. Zwłaszcza nowej :) Reszta jakoś się ułoży...
OdpowiedzUsuńA sukienka ma uniwersalny kolor i krój, wierzę ci na słowo, że na żywo prezentuje się fantastycznie, chociaż na tych zdjęciach też wygląda niczego sobie :)
Dobrze mówisz, mądra kobieto :))) Ten stukot maszyny po prostu hipnotyzuje. My chyba naprawdę jesteśmy jakieś uzależnione :)))
UsuńSukienka oczywiście nie zwróciła mojej uwagi w burdzie i oczywiście jak już ją sobie uszyłaś i pokazałaś światu to mi się spodobała:) Dość często mi się to zdarza, może to kwestia mojej jeszcze mocno ciosanej wyobraźni, chociaż nieustannie staram się ją gimnastykować:D Kieszenie na dole absolutnie wystarczą. Jakoś mniej militarnie wtedy wygląda sukienka. Z kolei nową maszynę masz z mojej bliskiej okolicy!:D
OdpowiedzUsuńJa bym sie tak nie czepiała tej Twojej mocno ciosanej wyobraźni, bo radzisz sobie z nią całkiem dobrze :)))) A że nie zwróciłaś uwagi na ten model, to Ci się nie dziwię, bo mi tez chwilę zajęło odnalezienie w nim czegoś ciekawego. Wydaje mi się, że uszyłam ją ponieważ coraz częściej podobaja mi sie takie proste, klasyczne modele. Coś w stylu sportowym, ale z nutka elegancji. Doszłam do wniosku, że nadeszła pora, by darowac sobie falbanki, ozdóbki i inne pierdółki. Czyżbym się starzała? :)))
UsuńJa do Podlasia to w ogóle mam sentyment, bo mieszkam jakieś 70 km od Siedlec, od Łukowa to nie wiem ile jest, ale jakoś mi bliżej do tej wsi podlaskiej niż do naszej "stolycy" :)))
Siedlce ode mnie to kawałek drogi, chociaż chyba ze 20km bliżej niż Łuków:P Bo do Siedlec jedzie się ode mnie nieco inaczej niż na Łuków. Też mam sentyment do swoich rodzinnych stron:PP
UsuńSukienka bardzo mi się podoba jak i kolorek i korale którymi ją ożywiłaś :) I bardzo fajnie,że wena Ci wróciła :) Mi dziś wena wróciła by uszyć sobie sukienkę no i mam ale nie uszytą bo maszyna mi się zepsuła i cudu ludu ameno nie drgnie ;( nie wiem jak wytrzymam nie umie jej naprawić a myślałam,że w sukience jutro wyskoczę...
OdpowiedzUsuńZa korale trzeba dziękować Szanownemu Małżonkowi, bo to on jest moim nadwornym stylistą :)))
UsuńBólu z okazji buntu maszyny nie zazdroszczę, bo jak człowieka najdzie, żeby coś sobie uszyć ,a nie może to chyba nie ma gorszej klątwy!
Trzymam kciuki na cudowne ozdrowienie Twojej maszyny! :)))
Wyglądasz ZAJE-BOSKO !:)Bardzo podobasz mi się w tej kiecce no i te korale świetnie pasują, małżonek dobrze doradził. I fotki masz super :D Wierzę Ci że sukienka wygląda też świetnie ,,na baczność" zauważyłam że jak robię zdjęcia to niektóre ciuchy na żywo wyglądają dużo lepiej niż na fotkach.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy że wróciła Ci wena i że Masz nową maszynę :DDD Pozdrawiam
Oj Kasiu, lejesz miód w moje serce i w serce Szanownego Małżonka, bo mu wszystko grzecznie raportuję :)))
OdpowiedzUsuńPierwszy raz mi się zdarzyło, że mój ciuch lepiej wygląda na żywo niż na zdjęciu, ale pociesza mnie, że i Tobie zdarzyło się coś takiego, choć trudno mi w to uwierzyć, bo na Tobie i worek pokutny wygląda jak kreacja od Dolce&Gabbana:))))
No i ślicznie! Sukienka wypas! Nóżki też :)
OdpowiedzUsuńNo, gdyby nie te nóżki, to i sukienki by nie było :))
Usuńsukienka i poza wysmienite, ja rowniez wierze na slowo ze na stojaco rownie dobrze wygladasz,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko, ta poza rzeczywiście ratuje całość i chwała Pani Jaworowicz za te jej ekwilibrystyczne kombinacje, które teraz nieudolnie naśladuję :)))
UsuńTy się panią Jaworowicz nie zasłaniaj - świetnie wyglądasz w tej kiecce i pięknie ją sobie wykombinowałaś bez górnych kieszonek. Na człowieku jakoś bardziej widać potencjał wykroju niż na modelce :-) Nowej-starej maszyny szalenie jestem ciekawa...
OdpowiedzUsuńDzięki Marysiu, te górne kieszonki są dobre w przypadku braku biustu, ja cos tam mam w tym miejscu, więc doszłam do wniosku, że nie ma co się tam jeszcze pogrubiać.
UsuńNowa-stara maszyna juz niedługo odkryje przed Wami swe tajemnice :))
Tak, właśnie... Pani Jaworowicz to się może schować :) nie ma ani takiej sukienki, ani takich nóżek. Połączenie sukienki z koralami - świetne. I dzięki Ci za ten uszytek - się czaje do tego wykroju od dłuższego już czasu - chyba sobie machnę - bardzo mi się podoba ta kiecka na Tobie - a na modelce taka niewyględna była...
UsuńSpoko, spoko, żeby ocenić workowatość lub jej brak muszę zobaczyć zdjęcie na stojąco i en face :D Troczki ma, te kawałki, które widzę wyglądają ok ;)
OdpowiedzUsuń46 zeta za 1,5m ? Matko co to za ceny? Nikt by mnie nie zmusił, żebym tyle za tkaninę dała i to bawełnę zwykłą.
Sukienka powyższa wygląda fajnie, tylko na zdjęciach mało widać ;P
Tez tyle bulę i to za punto, bo nie mam odwagi kupić punto przez internet, a co pójdę do Bławatka, to mnie jakiś kolor urzeknie. Nic jeszcze z mojego punto nie uszyłam :D
Usuńu mnie zwykła bawełna kosztuje min 10 euro za metr - i nikt nie zmusza, ale jak tkaninowy głód przyciśnie to nie ma rady:)
UsuńCytrynna - za punto? chociaż się nie mechaci? bo co rusz to słyszę, że to punto to do niczego jest...
UsuńKamila - ło ja Cie... ale pewnie i zarobki inne niż w PL
Do Lilianki, Cytrynny, Kamili
UsuńTroczki ma, więc można sobie ścisnąć tu i ówdzie, może dojrzeję i do pokazania jej w pełnym rozkwicie :))
Materiały w 99% kupuje przez internet, albo jak coś trafię fajnego w szmateksie. Tym razem mąż mi "kazał" kupić sobie coś "ładnego", więc nie miałam wyjścia :)))
Ceny materiałów w sklepach stacjonarnych to jakas makabra, choc bawełny za 10 E to na szczęście jednak nie widziałam, ale tak jak pisze Cytrynna czasem fajnie jest sobie pomacać :)))
Ach, ach. Jak miło widzieć Ciebie w pełnej krasie i w nowej sukience. A Elżbieta Jaworowicz jest daleką kuzynką mojej babci, tej od parku niedziałających maszyn:) Przy czym jest kuzynką legendą, niby spokrewniona, ale nigdy nie było kontaktu:P
OdpowiedzUsuńNo to niechcący napisałam o Twojej rodzinie, choć mocno legendarnej :)))
UsuńOstatnio wszyscy mówią wkoło MEGA, więc ja też- mega nogi , mega kiecka. Fajnie, że wena wróciła.
OdpowiedzUsuńNo to MEGA dzięki Myszkimamo :)))
UsuńWygląda na to, że Chłop się wyrobił nie tylko stylowo, ale i fotograficznie się wspina na wyżyny. Ujęcia na ławeczce skrótem perspektywicznym ujmują z górnych partii ciała nie wiedzieć ile kilogramów, eksponując NOGI. To pewnie przez tą wredną perspektywę na "stojących" zdjęciach nawet "gwiazdy" i inne celebryty czasem wyglądają krzywaśnie, co powiedzieć nam, obdarzonym przyrządami do siedzenia i oddychania ;-)
OdpowiedzUsuńSukienka wygląda całkiem nieworkowo, jestem pod wrażeniem,bo chyba bym się na taki fason sama z siebie nie zdecydowała.
Chłop jak ma dobry humor i zjadł dobry obiad to i zdjęcia fajne robi :)))
UsuńJa też trochę zaryzykowałam z tym fasonem, ale nie żałuję. Mam tylko uwagę, że jest to model dla trochę wyższych osób, bo wydaje mi się, że jednak skraca minimalnie sylwetkę :)
kochana kobietko jestem z Ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńsukieneczka wygląda bardzo ładnie... i te nogi... a męża to Ci zazdroszczę... mojemu nawet nie mówię jaki on fajny, bo mi strzeli focha i znowu wypomni, że tych zdjęc to on nie robi bo... (i bEdzie, że to moja wina)
Pozdrawiam
Ojej, dzięki Kamilko!
UsuńMężowi memu już pokablowałam co napisałaś, ale on przejawia typowo męska solidarność z Twoim i powiedział, że pewnie nie robił zdjęć, bo go źle poprosiłaś :))0
co do mieszczenia się to ja mam wrażenie , że to Ty się troszkę skurczyłaś....hmmm czy to ten model?? Jak tak to koniecznie muszę go uszyć :) Bardzo fajna jest taka sukienka na lato!!
OdpowiedzUsuńNo to masz sokoli wzrok, bo rzeczywiście ubyło mi 4 cm (cały jeden rozmiar!)Nic tak nie odchudza jak rodzinne kłopoty.
UsuńA co do sukienki, to myślę, że dobrze bys wyglądała w takim fasonie. A jak nie to przecież zawsze można przerobić :))
Nie sokoli tylko widać po prostu :) Ty w sukience wyglądasz ślicznie więc kusi.
Usuńpani J nie wygląda tak dobrze jak Ty i na pewno nie umie szyć tak dobrze jak Ty, korale rewelacyjne pan Mąż może być dumny ze stylizacji - w końcu to jego zasługa
OdpowiedzUsuńDzięki, ale chyba przestane czytac mu te komentarze, bo mi sie zamieni w jakiegoś zarozumialca :)))
UsuńZacna suknia i jej Właścicielka. :) A małżonek rzeczywiście trafił w punkt z koralami, świetnie pasują :D
OdpowiedzUsuńHihihi, mąż od dzisiaj ma u mnie posadę :)))
UsuńCzłowiek się wypuści w świat na imprezę do Rotterdamu a rano WW* odkrywa. Rozumiem, że sukienka miała pierwszeństwo przed maszyną. Mimo wszelkich pozytywów, walorów i atrakcji maszyna nie prezentuje się tak dobrze :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie zauważyłam tej workowatości. Korale faktycznie dodały smaku :) Brawa dla Pana D. :)
Musiałam sprawdzić kto to jest Elżbieta Jaworowicz...
* Wena Wioli ;)
Choć powinnam napisać WWW - Wena Wioli Wróciła :D
Usuńhaha, dobre to WW prawie jak słynne MM tylko trochę na odwrót :)))
UsuńPan D. to już chyba słowa ode mnie nie usłyszy na temat tych korali, bo juz i tak nosem zadziera o sufit.
A nieznajomością P. Jaworowicz nie ma się co przejmować, bo na dziennikarzach świat się jeszcze nie kończy
No i nie pokazała całości obrazu... Ale sukienka wygląda na wygodną i przewiewną, a to o tej porze roku najważniejsze! *^-^*
OdpowiedzUsuńMąż miał rację, żółte korale pasują idealnie, powiedziałabym, że przy nich szary materiał sukienki odbija w kierunku fioletu. *^o^*
Gratuluję nowej maszyny, teraz nowe uszytki będą sfruwać spod Twoich palców raz za razem! *^v^*
No może kiedys pokaże, jak nabierze śmiałości :)))
UsuńKiecka dzisiaj sprawdzona w trakcie obiadu na mieście i sprawdza sie doskonale, oblukały mnie wszystkie baby w restauracji, więc chyba nieźle sie prezentowała (albo może wręcz przeciwnie, tylko mi sie wydawało, że patrzą z zazdrością :))
Ten szary ma rzeczywiście skłonności ku fioletu i na żywo chyba jeszcze bardziej to widać.
Maszyna od jutra zaczyna ciężką pracę, więc mam nadzieję, że opinia o niej jaki efekty tej pracy ukażą nam się lada dzień :)))
Sukienka naprawdę ładna. Taka elegancka (nawet jeśli materiał sztucznościowy, to w internecie nie widać ;) ). No i kolana jak ładnie się zginają.
OdpowiedzUsuńGratuluję