Od razu krzyczę, że przepraszam. I to z dwóch powodów. Po pierwsze dzisiaj machnęłam tyle zdjęć, że pewnie zamulę Wam wasze komputery, ale bez nich moja pisanina byłaby niczym przysłowiowy budulec na psia budę. A po drugie to przepraszam jakatyę - wierną fankę mojej pisaniny, która stwierdziła, że choćbym nawet pisała o zszywaniu prostokątów to ona i tak by to przeczytała - że zszywania prostokątów dziś nie będzie, choć sam prostokąt wystąpi i to w roli głównej. A mianowicie przerobię dziś tę figurę geometryczną na podkładkę pod talerz (uszytą w tzw. kopertę) na którym to talerzu z reguły podaję strawę mojemu Szanownemu Małżonkowi (czasami to i on mi też coś na tym talerzu zapoda, żeby nie było). Podkładka rzecz przydatna, bo oszczędza nerwów przy ewentualnym zeskrobywaniu zaschniętego żarcia z dębowego stołu za grube setki PLN-ów, a przy niezbyt smacznym posiłku pozwala odwrócić uwagę od niestrawnej strawy jakimś ciekawym elementem wykończenia. I nawet jak nam jakiś domorosły krytyk kulinarny zarzuci, że zupa za słona, to przynajmniej możemy się odszczeknąć, że za to podana na własnoręcznie uszytej podkładce (do lepienia talerzy jeszcze nie dojrzałam, dlatego na razie zostanę przy bieliźnie stołowej). Sposób "na kopertę" polecam także do wykorzystania przy szyciu obrusa na święta - nie jednej teściowej karpik w gardle stanie Ale do rzeczy.
Na podkładkę nadaje się właściwie każdy materiał, który jest w miarę sztywny. Oczywiście wielbicielom ekologii polecam len lub jego mieszanki, ale nada się też i gruba bawełna, lub inne jakieś wynalazki, byle grubsze.
Rozmiar gotowego wymiaru uzależniamy od rozmiarów naszych talerzy (głodomory z wielkimi saganami mają przechlapane) dlatego nie podaję tu zużycia szmatki, bo każda machnie sobie taką jak jej się podoba. Kwestią dość istotną jest szerokość zakładu "doopkoła" tego naszego dzieła. Ja lubię szeeeerokie, bo ładnie wyglądają i w ogóle:) i przy mojej podkładce zrobiłam podwójny zakład na cztery cm, co oznacza, że do szerokości i długości prostokąta dodałam po 16 cm do końcowych wymiarów . Tak łopatologicznie to wygląda tak: jeśli mamy ochotę uszyć coś o wymiarach 20/30 i z zakładem na 4cm to nie oszczędzamy na materii i tniemy prostokąt o wymiarach 20+16 na 30+16, to powoduje, że na każdym boku mamy dodane po 8 cm, które złożone na pół dadzą nam 4 cm zakład. Z matematyki nigdy nie byłam mocna, więc z góry uprasza się o wyrozumiałość, jeśli to dość mętnie wygląda.
W celu rozjaśnienia lukamy na zdjęcie poniżej gdzie widnieją równo zaprasowane - na razie pojedynczo - 8 cm zakłady
Jak już sobie je zaprasujemy, to je sobie rozkładamy z powrotem. Dla lepszego widzenia linię zagięcia pociągnęłam ołówkiem
No i teraz składamy te nasze farfloce jeszcze raz na pół i jeszcze raz na pół i ponownie brutalnie traktujemy żelazkiem i otrzymujemy takie "cuś" jak na drugim zdjęciu.
Znowu rozkładamy (głównie dziś będziemy składać i rozkładać ten materiał niczym meble z Ikei). I znów dla jasności linie zagięć pociągnęła byłam przyrządem piszącym.
To co widziałyście to pikuś w porównaniu z tym co teraz się zacznie :) Otóż musimy złożyć rożek w taki sposób aby ten widoczny na prawej stronie kwadracik zaznaczony szpilkami (powstał on ci z powodu zaprasowania) spotkał się z tymi przerywanymi liniami na lewej stronie i to jota w jotę. Jak sobie zerknięcie na zdjęcie powyżej to widać tam ukośną linię biegnącą przez skrzyżowanie wewnętrznych zaprasowań i tworzącą właśnie ten trójkącik, który zaginamy.
Jak już jakimś cudem to zrobimy, to przypominamy sobie o zaprasowanych podwójnie zakładach i zaginamy je w/g linii załamań (na zdjęciu to te czarodziejskie kreseczki). Zaginamy więc raz - prasujemy
..i zaginamy drugi raz - także prasujemy. No i wszystko byłoby cacy, gdyby nie ten pierdutek wystający nam z wnętrzności.
Nie ma siły, trza to rozłożyć i obciąć po tej linii, com ją tak pięknie wyrysowała Oczywiście postępujemy tak z każdym rogiem i jak się już narozkładamy, natniemy i naprasujemy to nasza podkładka powinna prezentować się tak jak na czwartym zdjęciu.
I kolejny stopień wtajemniczenia, czyli zszycie tych rogów na linii, którą pokazuję mojemi palcyma.
W tym celu zaznaczyłam sobie interesujące mnie wierzchołki szpilkami
Zęby po rozłożeniu (a nie mówiłam, że jeszcze będziemy rozkładać) wyrysować sobie o taką fajną, czerwoną kreskę wyznaczającą mi drogę szycia. Strzałką zaznaczony jest nasz czubeczek, który ukaże nam się po zszyciu i wywróceniu na prawą stronę.
Składamy więc sobie ten róg prawą stroną do prawej i zszywamy. Dla pewności można go przeciągnąć fastrygą, tak aby nic nam się podczas szycia nie przesuwało, bo będziemy szyć w miejscu gdzie materiał układa się skośnie i ma tendencje do wyciągania się
No i zszyte...
... i przekręcone oraz ponownie potraktowane żelazkiem.
A tak wyglądają bebechy rożka równiutko rozłożone
Dla pewności spinam sobie rogi, żeby mi się dziady przez przypadek nie rozlazły no i sru pod maszynę aby równiutko przestebnować.
I jeśli byłyście dokładne i pilnie to Waszym oczętom powinien ukazać się taki oto obrazek
..i taki
...i taki
A jeśli przydarzy się Wam jakieś przesolenie kotleta, lub przypalenie wody na herbatę to i tak każdy mąż, narzeczony, kochanek będzie zachwycony, bo nawet najgorszy kulinarny wyrób podany na takim arcydziele, będzie smakował jak nie przymierzając ambrozja. A zatem..
Na podkładkę nadaje się właściwie każdy materiał, który jest w miarę sztywny. Oczywiście wielbicielom ekologii polecam len lub jego mieszanki, ale nada się też i gruba bawełna, lub inne jakieś wynalazki, byle grubsze.
Rozmiar gotowego wymiaru uzależniamy od rozmiarów naszych talerzy (głodomory z wielkimi saganami mają przechlapane) dlatego nie podaję tu zużycia szmatki, bo każda machnie sobie taką jak jej się podoba. Kwestią dość istotną jest szerokość zakładu "doopkoła" tego naszego dzieła. Ja lubię szeeeerokie, bo ładnie wyglądają i w ogóle:) i przy mojej podkładce zrobiłam podwójny zakład na cztery cm, co oznacza, że do szerokości i długości prostokąta dodałam po 16 cm do końcowych wymiarów . Tak łopatologicznie to wygląda tak: jeśli mamy ochotę uszyć coś o wymiarach 20/30 i z zakładem na 4cm to nie oszczędzamy na materii i tniemy prostokąt o wymiarach 20+16 na 30+16, to powoduje, że na każdym boku mamy dodane po 8 cm, które złożone na pół dadzą nam 4 cm zakład. Z matematyki nigdy nie byłam mocna, więc z góry uprasza się o wyrozumiałość, jeśli to dość mętnie wygląda.
W celu rozjaśnienia lukamy na zdjęcie poniżej gdzie widnieją równo zaprasowane - na razie pojedynczo - 8 cm zakłady
Jak już sobie je zaprasujemy, to je sobie rozkładamy z powrotem. Dla lepszego widzenia linię zagięcia pociągnęłam ołówkiem
No i teraz składamy te nasze farfloce jeszcze raz na pół i jeszcze raz na pół i ponownie brutalnie traktujemy żelazkiem i otrzymujemy takie "cuś" jak na drugim zdjęciu.
Znowu rozkładamy (głównie dziś będziemy składać i rozkładać ten materiał niczym meble z Ikei). I znów dla jasności linie zagięć pociągnęła byłam przyrządem piszącym.
To co widziałyście to pikuś w porównaniu z tym co teraz się zacznie :) Otóż musimy złożyć rożek w taki sposób aby ten widoczny na prawej stronie kwadracik zaznaczony szpilkami (powstał on ci z powodu zaprasowania) spotkał się z tymi przerywanymi liniami na lewej stronie i to jota w jotę. Jak sobie zerknięcie na zdjęcie powyżej to widać tam ukośną linię biegnącą przez skrzyżowanie wewnętrznych zaprasowań i tworzącą właśnie ten trójkącik, który zaginamy.
Jak już jakimś cudem to zrobimy, to przypominamy sobie o zaprasowanych podwójnie zakładach i zaginamy je w/g linii załamań (na zdjęciu to te czarodziejskie kreseczki). Zaginamy więc raz - prasujemy
..i zaginamy drugi raz - także prasujemy. No i wszystko byłoby cacy, gdyby nie ten pierdutek wystający nam z wnętrzności.
Nie ma siły, trza to rozłożyć i obciąć po tej linii, com ją tak pięknie wyrysowała Oczywiście postępujemy tak z każdym rogiem i jak się już narozkładamy, natniemy i naprasujemy to nasza podkładka powinna prezentować się tak jak na czwartym zdjęciu.
I kolejny stopień wtajemniczenia, czyli zszycie tych rogów na linii, którą pokazuję mojemi palcyma.
W tym celu zaznaczyłam sobie interesujące mnie wierzchołki szpilkami
Zęby po rozłożeniu (a nie mówiłam, że jeszcze będziemy rozkładać) wyrysować sobie o taką fajną, czerwoną kreskę wyznaczającą mi drogę szycia. Strzałką zaznaczony jest nasz czubeczek, który ukaże nam się po zszyciu i wywróceniu na prawą stronę.
Składamy więc sobie ten róg prawą stroną do prawej i zszywamy. Dla pewności można go przeciągnąć fastrygą, tak aby nic nam się podczas szycia nie przesuwało, bo będziemy szyć w miejscu gdzie materiał układa się skośnie i ma tendencje do wyciągania się
No i zszyte...
... i przekręcone oraz ponownie potraktowane żelazkiem.
A tak wyglądają bebechy rożka równiutko rozłożone
Dla pewności spinam sobie rogi, żeby mi się dziady przez przypadek nie rozlazły no i sru pod maszynę aby równiutko przestebnować.
I jeśli byłyście dokładne i pilnie to Waszym oczętom powinien ukazać się taki oto obrazek
..i taki
...i taki
A jeśli przydarzy się Wam jakieś przesolenie kotleta, lub przypalenie wody na herbatę to i tak każdy mąż, narzeczony, kochanek będzie zachwycony, bo nawet najgorszy kulinarny wyrób podany na takim arcydziele, będzie smakował jak nie przymierzając ambrozja. A zatem..
SMACZNEGO!!!
Nawet o podkładkach potrafisz napisać tak, że się miło czyta:P Mi się te rogi zawsze bardzo podobały i zawsze sądziłam, że są bardziej skomplikowane do zrobienia niż to opisałaś. No i im szersze, tym oczywiście fajniejsze:))))) I teraz nie wiem czy zrobię takie podkładki, czy może od razu obrus, bo mam z czego. A moze i jedno i drugie:P
OdpowiedzUsuńWszak świąteczne przygotowania czas zacząć!:P
UsuńPewnie, że wszystko na raz, będzie piękny zestaw na święta a gościom na pewno karpik stanie okoniem :)
UsuńZrobiłam!!! Wujek przyniósł mi kawał lnu do obrzucenia, żeby było co na stół położyć, a ja wspięłam się na wyżyny krawiectwa i zrobiłam mu tak pięknie jak to pokazałaś. Pękam z dumy :D
UsuńNo to ja też pozwolę sobie popękać razem z Tobą - mam tylko nadzieję, że wujka nie przytkało za bardzo )))
UsuńZadowolony jest :)) Dzięki za instrukcję i czekam niecierpliwie na nowego posta!
UsuńWow! Jestem pod wrażeniem jakie to jest proste i skomplikowane zarazem! ;D świetna prezentacja, super podkładka! :-)
OdpowiedzUsuńProste, proste a jakże efektowne. A jak się uszyje z materiału, który i lewą stronę ma w miarę ozdobną to nam wyjdzie dwustronna podkładka :)))
Usuńa ja po prostu dziękuję za łopatologię.Wreszcie zrozumiałam i przetestuję na domownikach anóż uwierzą,że jedzą rarytasy?
OdpowiedzUsuńZapewniam, że uwierzą w te rarytasy - wszak je się oczami :)
UsuńNo proszę, kto by pomyślał, że to takie proste. A ja durna kupuje gotowe podkładki...
OdpowiedzUsuńNie ma co nabijać kabzę okolicznym handlowcom, przecież z Twoimi zdolnościami uszyjesz sobie ładniejsze :))
UsuńAż kiedyś spróbuję, bo szkoda nie wykorzystać takiego tutorialu :)
OdpowiedzUsuńProszę się częstować na zdrowie:)))
UsuńStosujesz moją ulubioną metodę tłumaczenia, z obrazkami i podstawową geometrią :-) Właściwie nie wiem, dlaczego nie uszyłam jeszcze obrusa... Chyba dlatego, że nie wiedziałam, jakie to proste ;-) Dziękuję za ten zachęcający opis!
OdpowiedzUsuńGeometria w moim wydaniu jest rzeczywiście podstawowa, bo to nigdy nie była moja ulubiona dziedzina, tym bardziej dziękuję za docenienie i zachęcam do szycia :)))
UsuńŻeś się namęczyła ;) Instrukcja fajna, podkładki też, tylko co z tym przypalonym obiadem to już nie wiem.... ;)
OdpowiedzUsuńChodzi o to, że nawet przypalone danie na takiej podkładce smakuje lepiej :)))
Usuńranysci tak lopata to jest latwe nawet...brawo bardzo przydatny tututek
OdpowiedzUsuńNie taki diabeł straszny, jak go malują :))
UsuńTo już wiem jak poratować mój ukochany obrus w bzy- jest obszyty nieładnie i zawsze muszę się namęczyć z prasowaniem, żeby to brzydkie pod spodem zostało.
OdpowiedzUsuńRatować trzeba i to szybko :))
UsuńHa ha ha, lecę szyć, ostatnio herbatę mężu przesłodziłam nawet... Jakaś tragedia kuchenna!
OdpowiedzUsuńOj, to na tę przesłodzona herbate najlepszym lekarstwem będzie piękna podkładka :)))
UsuńDzięki wielkie za taką superową instrukcję. Muszę ale to muszę takie coś sobie zrobić teraz. Ta kopertka jest taka perfekcyjna że aż mi żal stronę zamykać!
OdpowiedzUsuńSuper, że tak trafiłam w Twój gust! Koniecznie uszyj sobie piękne podkładki do kompletu do Twojej firanki-wody :)))
UsuńJakie to mądre! Zapisuję sobie instrukcję dla pamięci. *^v^*
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że i jakiś rozporek w spódnicy też można sobie tak ładnie odszyć :)
UsuńOj , Bardzo dziękuję za świetną instrukcję !
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję i życzę miłego szycia :)))
UsuńO tak, rogi będą hitem! Otaguj je obficiej, to rozreklamują Ci blog:) Zawsze mi się to podobało, nie powiem żebym myślała, że to trudniejsze, ale wyobrazić sobie za nic nie mogłam.
OdpowiedzUsuńMówisz, że hit? No to lecę otagować :)))
UsuńA szycie nie trudne, choc troch pracowite, za to efekt murowany :))
HAHAHA, nie dość, że się uśmiałam to jeszcze wkońcu nauczyłam się robić takie serwetki! Nie raz myślałam o uszyciu takiej sobie na stół ale jakoś brak wiedzy mnie zniechęcał a teraz już będę wiedziała co i jak, super, dzięki!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że oprócz poprawy humoru mogłam się przyczynić do poszerzenia Twojej krawieckiej wiedzy, choć przy Twoich umiejętnościach nie sądziłam, że jest to możliwe :)))
UsuńŚwietna instrukcja bardzo przejrzysta i zrozumiała na pewno skorzystam!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo i oczywiście korzystaj do woli :))
UsuńTez tak robię ... Tylko ze prasowanie zazwyczaj odbywa sie paznokciem....
OdpowiedzUsuńOooo, to Ci nawet taniej wychodzi, w końcu i rachunki za prąd mniejsze :)))
UsuńZelazkiem tez traktuje, tylko z lenistwa na końcu ;)
UsuńTurlam sie ze smiechu ;) jedyne czego mi zabraklo w opisie to dopisek, ze te "skomplikowane" ceregiele nalezy powtorzyc ×3 + 4 × ilosc kolejnych takich podkladek ;) a wtedy cala rodzina bedzie spiewac piesni pochwalne na nasza czesc i zadna brukselka nie bedzie przeszkadzac dzieciom na talerzach. Opis lopatologiczny, zrozumialy i tylko brac sie do szycia.
OdpowiedzUsuńHihihi, to ja w ramach kary za to niedopatrzenie idę zjeść trochę czekolady, a co niech mi cukier podskoczy :)))
UsuńAle fajny tutek! jak w końcu dojrzeję do uszycia takich podkładek to na pewno skorzystam :)
OdpowiedzUsuńŻyczę więc szybkiego dojrzewania :)))
UsuńPrzypomniałaś mi czasy gdy uczyli nas tego na praktykach w szkole. Miło jest wrócic pamięcia do tamtych lat :) A podkładka w ślicznych kolorach i pięknie wykonana :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisujesz sposoby wykonania,dokładnie i zabawnie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, podziwiam, jeszcze raz podziwiam. Instrukcja perfekcyjnie dokładna. Pozdrawiam serdecznie. Barbarossa.
OdpowiedzUsuńA ja Ci powiem, że trzymam sobie otwarty od kilku dni ten Twój tutorial, obszyłam w ten sposób dwa obrusy, w tym jeden dla teściowej, licząc na to, że może w końcu nie będę już tą najgorszą synową na świecie ;) Tylko dodałabym jeszcze od siebie, że jak już mamy zszyty róg, to dobrze jest go obciąc tak na 0,5 cm wzdłuż linii szycia, wtedy ładnie i płasko się wszystko układa :)
OdpowiedzUsuńna razie szyję obrus oczyma wyobraźni i rzeczywiście brakowało tego półcentymetrowego obcięcia zbytecznego materiału, czy tylko na linii zszycia, czy pociągnąc do końca :)
UsuńRzeczywiście można obciąć zapas szwu do samego końca, ja trochę z lenistwa tego nie robię, bo mi to nie przeszkadza :))
UsuńInstrukcja rewelacyjna! Nawet ja zrozumiałam! Cieszę się że co jakiś czas spotykam takie blogi jak Twój i oprócz całej masy zachwytów, mogę się czegoś nauczyć!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i zapraszam kiedy tylko będziesz miała ochotę :))
UsuńZ ogromną radością 'odkrywam' ten blog, i zaraz po świętach zaczynam krawieckie zmagania (maszyna w naprawie, tak cięzko szło mi wykończenie obrusa, że padła biedulka). Żywię nadzieję, że znajdę podobne opisy łącznie z mereżką. Według mnie doczytałam wyżej bardzo cenną uwagę o ścięciu materiału po linii zszycia 0,5 cm )))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i Szefową, i krawieckie współuczestniczki
- w podpisie Alutka (spróbuję niebawem się zalogowac) :) Zdrowych i pełnych nadziei Świąt Narodzenia Bożej Miłości
Bardzo dziękuję za te pochwały, cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie :))
UsuńTobie także życzę wszystkiego co najlepsze :)
wow żesz ja dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga! Jesteś wielka! Nie dość, że fajnie tłumaczysz to i z humorem :) I myślę, tak jak Iza, że taki ładny prostokąt, że aż szkoda zamykać stronę. Ale będę miała Twojego bloga na oku! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jest za późno, żeby się na dłużej zaprzyjaźnić :)))
UsuńDZiekuję za miłe słowa i postaram się nie zaniżać poziomu w kolejnych poradnikach, bo na pewno będą kolejne :))
nastał ten dzień, patrz po jakim czasie znów do Ciebie trafiłam :D
Usuńdziś będę kombinować moje pierwsze podkładki, ale wiedz, że od razu wiedziałam, że muszę najpierw jeszcze raz przeczytać Twojego posta :) może zdążę je uszyć przed porodem :)
pozdrawiam! :)
Wciągnęła babę robota a mnie Twój post :D Zostaję tu u Ciebie na stałe :D
OdpowiedzUsuńP.S. ja też zrobiłam taki kurs w grudniu i jakiś ... cieńszy i po łebkach się wydaje że jest ;)
No to skoro zostajesz to idę Ci pościelić w gościnnym :)))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajny tutorial:) tylko uszyc 12 takich... To jest wyzwanie.No i u mnie wchodzi w grę tylko materiał plamoodporny:)
OdpowiedzUsuńKobieto jesteś genialna! Trafiłam przypadkiem na ten wpis, bo zaczynam przygodę z moją maszyną do szycia, włóczkami i innym ciulstwem. Zaczynam czytać ten wpis i jestem oczarowana jak łatwo to do mnie trafia to co napisałaś. Zostaję na dłużej :3
OdpowiedzUsuńSuper, już drugi obrus szyję :) Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńHej trafiłam przez przypadek na Twój wspaniały opis. Wykorzystałam go przy szyci obruusu i muszę Ci podziękować bo pierwszy raz jestem zadowolona z efektu końcowego. Opisałam tona moim blogu. Piszę go dość krótko i może niewiele osób tam zagląda, ale pozwoliłam sobie wstawić link do Twojego genialnego opisu. Może komuś się przyda. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń