Przejdź do głównej zawartości

Jak się pozbyć nabiału i pampersa?


 Zanim rozwikłam tajemnicę tytułu, najpierw kilka słów wstępu. 

 Otóż baba postanowiła uszyć sobie spodnie, prawie po raz pierwszy. Piszę - prawie- bo choć zdarzyło mi się w moim szyciu popełnić tę część damskiej garderoby, to nigdy, ale naprawdę nigdy, nie nadawały się one do noszenia. Powód błahy i prozaiczny - nie umiałam dostosować wykroju do mojego płaskiego tyłka i "trochę" wystającego brzucha.

  Ale skoro podjęłam się tak ambitnego zadania jak prowadzenie "krawieckiego" bloga, moja duma żądała wręcz ode mnie podjęcia tego wyzwania .  Doszło już do tego, że kładąc się spać, miałam przed opuchniętymi ślipiami tylko i wyłącznie kolejne fasony spodni, które to ewentualnie mogłabym uszyć. I ciągle kombinowałam dlaczego one mi nie wychodzą. Atmosferę podkręcał, a jakże, mój Szanowny Małżonek, który to niby przypadkiem, niby od niechcenia rzucał w powietrze delikatne sugestie (przeglądają coraz to inne  numery Burdy), że w takim fasonie ładnie bym wyglądała, a te to pewnie łatwo się szyje, no a z tymi to już na pewno nie będę miała problemu.

   Poddałam się. Wygrzebałam jakiś wykrój (nawet nie pamiętam z której Burdy). Obejrzałam go sobie dokładnie, co by nie był za bardzo skomplikowany, żeby nie miał za dużo wariacji, no po prostu dwie nogawki zszyte do kupy (przebolałam jakoś fakt, że miał suwak i to taki "normalny" - spodniowy, a nie kryty). Skroiłam, uszyłam i........KLOPS. Bo, powracając do tytułu dzisiejszego wpisu, z przodu mogłabym wsadzić sobie 2 kilo nabiału, a z tyłu zmieściłby się cały pampers wraz z kilkudniową zawartością. Zresztą zobaczcie sami.



Wrrr....



uh.....




Zaczęłam dumać co jest nie tak. I mnie olśniło. Biodra są ok, ale mam za dużo materiału pod brzuchem i płaskim tyłkiem. Założyłam więc nieszczęsne galoty lewą stroną do wierzchu, żeby sobie pospinać te nadwyżki i nie musieć w tym celu grzebać se we wnętrznościach spodniowych, co na 100% skończyłoby się wbiciem czegoś ostrego w coś mojego i miękkiego. A po spięciu wyglądało to tak:





Po kolejnym, mało seksownym zdjęciu odzieży, okazało się, że tej nadwyżki niespodziewanej mam ok. 2 cm, zarówno z przodu jak i na moim zapleczu. Nadmiar kumulował się przy kroku, natomiast zanikał zupełnie z chwilą posuwania się w kierunku bioder. W tym momencie już wiedziałam, że ta para spodni jest do wyrzucenia i na pewno jej nie uratuję, ponieważ poprawki trzeba nanieść na wykrój do czego ochoczo się zabrałam. I tak zapraszam do zdjęcia poniżej



Ponieważ po wszelkich rozbierankach i upinankach wyszło mi, że muszę zniwelować 2 cm materiału w kroku natomiast nic nie ruszać z bioder, dokonałam na wykroju takiej oto operacji. Narysowałam pionową linię (na rysunku w kolorze czerwonym) łączącą biodra z kroczem w miejscu, w którym dyndał mi właśnie ten zbędny materiał.. Następnie odmierzyłam w górę podkroju krocza  2 cm i narysowałam drugą linię. Powstał taki trochę dziwny trójkącik (na rysunku zakreskowany)




I właśnie ten zakreskowany trójkącik wycięłam, aby skrócić  w tym miejscu podkrój, ale nie ruszać długości bioder (tu objaśniam i wyjaśniam - należy tak wycinać, aby nie przeciąć linii biodra, na tym kawałku musi się trzymać nasz wykrój)




Teraz nie pozostało mi nic innego jak "dociągnąć" górną część do dolnej krawędzi i skleić to razem  Po tym efektownym manewrze musimy jeszcze wyrównać linię krocza zarówno na wykroju tyłu jak i przodu, co zaznaczyłam tu na czerwono, no i oczywiście uszyć spodnie w/g poprawnego (miejmy nadzieję) wykroju










I włuala. Uszyłam. ale bardzo asekuracyjnie ze zbędnego materiału, by znów niepotrzebnie nie nadwyrężać peruki przy kolejnym włosów rwaniu i bez wszywania zamka, bo po co. Moja radość nie miała granic, kiedy zobaczyłam , że stworzyłam MODEL SPODNI IDEALNYCH DLA WIOLETKI. Pozbyłam się przedniego nabiału i pampersa z tyłu raz na zawsze i nie życzę sobie, by kiedykolwiek zachciało im się do mnie wpaść, nawet na krótką wizytę.Rodzina, przyjaciele i znajomi królika - wszyscy już wiedzą i omijają mój dom z daleka, by nie słuchać kolejnych moich ochów i achów na mój własny temat. No cóż, geniusz jest samotny....
Nie pozostaje mi nic innego, jak zakupić kilometry materiałów i szyć, szyć, szyć....


Komentarze

  1. Gratuluję. Jaka to satysfakcja jak się samemu wykrój przerobi. No to teraz będziesz mogła uszyć tyle spodni ile zapragniesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)

      Wychodzi na to, że teraz mam nową fiksację - spodnie :)))

      Usuń
  2. BRAWO!!! to się nazywa profesjonale dostosowanie wykroju. A teraz już możesz szyć i szyć i szyć... spodnie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a to wszystko z zazdrości, że takie piękne spodnie zmoro uszyłaś :)))

      Usuń
  3. no i pięknie, widzisz a ja właśnie zrobiłam sobie przerwę w robieniu tutoriala jak zmodyfikować wykrój spodni na mały tyłek, mam ten problem i zawsze muszę spodnie dopasowywać w tym rejonie. No nic skończę i pokażę bo już trochę sie naprodukowałam :)
    Super cwanie sobie poradziłaś. Nie żebym bardzo naciskała, ale chciałabym zobaczyć "mało seksowne zdjęcie odzieży" w Twoim wykonaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to widzisz kochana, jakbym trochę poczekała to obejrzałabym u Ciebie i nie musiałabym się tak stresować, że mi znowu spodnie nie wyszły (no i zaoszczędziłabym na materiale hi,hi). a w sprawie mało seksownego zdejmowania odzieży to głównie chodziło o łacinę, którą używałam gęsto i bez żadnych ograniczeń :))))

      Usuń
    2. nie ma się co dziwić, szczególnie jak szyjecie spodnie z Burdy. ja szyłam już sporo z ich wykrojów i nie tylko dla siebie i zawsze pupa była za długa. Dlatego już potem robiąc wykrój na papierze od razu skracałam pupę i spodnie były ok. Nie wiem na jaką figurę są robione wykroje ale ten problem się powtarzał często

      Usuń
    3. Msz rację, ja się zawsze zastanawiałam czy one te tyłki mają zaraz od piersi, bo tego materiału zawsze jest tyle, że aż strach. :))

      Usuń
  4. To się namęczyłaś moja droga. Znam ten ból , ale jednocześnie gratuluję stawienia temu czoła. hehhe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mój ból już poszedł w zapomnienie ustępując miejsca radości :)))

      Usuń
  5. Gratuluje wygranej walki z wykrojem :) Mam nadzieje, że pokażesz jeszcze jakieś spodnie uszyte wg.niego ale w wyjściowym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      No i oczywiście, że uszyję model wyjściowy jak tylko nabędę odpowiednią szmatkę, bo niestety ta którą miałam poszła na straty :)))

      Usuń
  6. Gratuluję geniuszu, to nie taka prosta sprawa wpaść samemu na proste rozwiązania. Przyznaję,że sama miałam ten sam problem ze spodniami, do czasu,aż poznałam ekspresową metodę rysowania i krojenia spodni na własne wymiary. Ale przyznaję,że twój sposób dostosowania formy jest świetny i dobrze pokazuje, o co chodzi w modelowaniu form.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, z tym geniuszem to ja tak z przekąsem sobie powiedziałam :)Ale, ale, ja chętnie bym się dowiedziała jak wygląda ta ekspresowa metoda rysowania spodni. Może pokusisz się o jakiś tutorial. Proszęęęęęęę!

      Usuń
  7. ja sto lat za murzynami jestem... ale na pewno sposób mi się kiedyś przyda, póki co (przyznaję się bez bicia) będe popełniać mniej skomplikowane rzeczy ;]

    Gratuluje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam,od razu sto lat... Ja chętnie obejrzę i mniej skomplikowane projekty w Twoim wykonaniu :))

      Usuń
  8. Ha,ha,ha, kochana tak mnie rozbawiłaś tym postem,że mieszkając na czwartm pietrz sasiadka z drugiego przybiegła zapytać co się u mnie dzieje!? A ja jej na to,że geniusza mamy na blogu,a w sumie to geniuszkę,która własny wykrój na spodnie sobie zrobiła. Wielkie brawa!!! Propo spodni o których piszesz,może zamiast je wyrzucać,zszyj je w tych mniejscach gdzie masz za dużo materiału,zrób jakieś ozdobme stębnówki i w ten sposób je uratujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że mogłam się przyczynić do Twojego dobrego humoru :))) Sąsiadkę proszę przeprosić w moim imieniu za spowodowanie zamieszania:)) A co do spodni...hmm... ja jestem straaaaasznie leniwa i straaaasznie nie lubię przeróbek, wolę wszystko uszyć od początku, bo robota mniejsza i stresu też mniej. Na razie pewnie poleżą gdzieś w kątku aż spleśnieją, a potem się zastanowię czy je przerabiać, czy zmyć nimi podłogę :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobną sytuację miałam przy spódniczce, którą publikowałam kieeeedyś tam... z tym, że u mnie odwrotnie, bo rodzinnie mamy wystające tyłki :D

    Muszę rozsuwać szablony, żeby nam się kupry mieściły :D

    Ty pięknie sobie widać poradziłaś :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. aaa ciągle zapominam jak siedzę przed komputerem żeby ci napisać że nie wyrzucaj tych pierwszych spodni bo pokaże Ci jak je uratować...ten tutorial co go robie...i teraz nawet przerwałam prasowanie żeby ci to napisać więc tym bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyrzucić, ie wyrzuciłam, bo przecież zawsze coś tam można z nich wyciąć, do czegoś doszyć, ale jak się okaże, że można je uratować to ja bardzo chętnie poczekam na Twojego tutka.

    No i bardzo mi miło, że myślisz o mnie nawet przy prasowaniu :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. studiowałam wzornictwo o specjalizacji projektowanie ubioru!
    znam ten trik, jest swietny, zwłaszcza dla takich osob jak ja z plaska pupa :D

    obserwuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że płaskich tyłeczków jest więcej na świecie :))

      Witam na moim blogu i zapraszam do częstego komentowania (fachowym okiem na pewno coś wyłapiesz)

      Usuń
  14. Świetny sposób. Ja do tego jeszcze mam strasznie wąskie biodra. Ale wiem już w którą stronę iść:-) Dzięki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje biodra w stosunku do góry też są z innego rozmiaru.
      A przy zwężaniu bioder w spodniach (w spódnicach zresztą też) należy pamiętać by narysować nową linie talii, zaczynając od środka (czyli od rozporka jeśli chodzi o przód, i od szwa środkowego tyłu) i kierując linię do boku podnieść ją na biodrze na tę samą wysokość, na jakiej kończyła się w pierwotnym wykroju, ale oczywiście na szerokości, którą już wyznaczyłyśmy w/g naszych wymiarów. Nie mam pojęcia czy to zrozumiałe co napisałam, gdybyś miała jakieś wątpliwości to pisz na maila, to może Ci to narysuję, bo tak łatwiej się kapnąć o co chodzi :)

      Usuń
  15. świetny poradnik, że też wcześniej na to nie wpadłam. Za każdym razem gdy szyję spodnie wychodzi mi taki pampers, że zakładam do nich tylko długie bluzki i swetry. Ale Ty rozwiązałaś mój problem:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szablon bluzki podstawowej - część III

No i się doczekałyście części trzeciej i ostatniej w temacie tworzenia szablonu na bluzkę według własnych wymiarów. W części pierwszej i w części drugiej otrzymałyśmy taką postać naszego schematu.  Dzisiaj "wykończymy"  ją, zanim ona nas wykończy i otrzymamy takie cudo. Zatem linijki w dłoń! Aby dopasować bluzkę w talii musimy narysować zaszewki tyłu i przodu Zaczniemy od tyłu. Do tego potrzebny nam jest właściwy obwód talii wynikający z wyliczenia   [  (1/2 obwodu talii + 3 cm ) : 2 ] - 1 cm   (cyfra 3 nie bez przyczyny jest czerwona, a cyfra 1 niebieska  zaraz się to wyjaśni) Wiem, wiem - czarna magia, kupa nawiasów i cyferek. Już pomagam :)  Załóżmy, że obwód naszej talii wynosi 72 cm (boże, kiedy ja tyle miałam w pasie). Połowa to 36 jak w pysk strzelił. 36 cm + 3 cm = 39 cm 39 cm :2 = 19,5 cm 19,5 cm - 1 cm = 18,5 - właściwy obwód talii tyłu według wzoru Teraz mierzymy na naszym schemacie długość odcinka 2-44

Robimy schemat bluzki bazowej - część I

 Tak, tak, moje kochane. Dziś się "naumiemy" jak zrobić siatkę konstrukcyjną pod naszą wymarzoną bluzkę, która będzie na nas leżała idealnie. A ponieważ materiał jest dość obszerny i dużo  w nim cyferek   to podzieliłam go na kilka części, by Was nie zmęczyć wiedzą i nie zniechęcić na dzień dobry (poza tym chce się dłużej  upajać rolą belferki). Robota w zasadzie prosta, wymagająca jedynie odrobinę czasu i kilku przyrządów. Zaczynajmy więc. Aby cieszyć się jak głupi do sera z własnoręcznie wykonanej formy w/g własnych wymiarów należy te wymiary zdjąć. I tu nie ma przebacz. Nie oszukujemy, nie wciągamy brzucha do granic jego wytrzymałości, ani nie ściskamy bioder aż nam zaczną oczy wychodzić z orbit. Wszystko jak na świętej spowiedzi, bo inaczej kicha i w bluzkę na pewno się nie wciśniemy. Najlepiej do tej zabawy zaprosić niczego nie podejrzewającą osobę  w postaci siostry, mamy, męża, narzeczonego, kochanka (lub kochanki), jednym słowem kogo tam macie pod ręką.Przy zdej

Szablon bluzki podstawowej- część II

Dziś druga część zmagań z linijką i matematyką, jednym słowem kontynuujemy zabawę w tworzenie szablonu bluzki.  Na obrazku poniżej możecie zobaczyć co udało nam się stworzyć w części I . Jest to tzw. siatka konstrukcyjna, na którą zaczniemy dziś nanosić jeszcze ciekawsze rzeczy. Zatem do dzieła! Łączymy punkt 1 z punktem 13 tworząc podkrój szyi tyłu. Od punktu 16 odmierzyć 1,5 cm i zaznaczyć punkt 17. Punkt 13 łączymy z punktem 17 i przedłużamy o 2,5 cm - punkt 18. Z punktu 13 odmierzamy 5 cm i zaznaczamy punkt 19 (początek zaszewki na plecach). Odcinek 19-20 to głębokość zaszeki, którą wyliczamy następująco:      1/3 głębokości pachy (czyli długość odcinka 1-3) + 0.5 cm Z punktu 19 należy narysować linię prostopadłą do linii 3-6 i na niej zaznaczyć głębokość zaszewki - punkt 20. Z punktu 20 w linii równoległej odmierzyć 1 cm i zaznaczyć punkt 21 , połączyć z punktem 19. Z punktu 19 odmierzyć 2 cm (przeciętna szerokość zaszewki) i zaznacz