... mnie podkusił, żeby się tak umęczyć nad maszyną i to zaraz po świętach, kiedy jak wiadomo nawet siedzenie przy stole męczy. I zamiast sobie poleżeć, jak każdy szanujący się polak "żeby się sadełko zawiązało", to ja w te pędy do maszyny, bo przez taką pewną Lilianę musiałam koniecznie czegoś spróbować. A mowa jest o "paper piecing'u" a mówiąc po naszemu o pewnej odmianie patchworku, w którym główną rolę odgrywa papier. Na onym papierze drukuje się wybrany wzór (w moim wypadku wygrzebany z netu, bo tworzyć w programach graficznych to ja jeszcze nie umieju), pod papier podkłada się materiał i szyje po wydrukowanych liniach. Nie podejmuję się szerszego tłumaczenia bo Liliana zrobiła to doskonale i u niej możecie sobie to wszystko oblukać . Ja się tyle naoglądałam po obcych ludziach tych wytworów, że prawie byłam gotowa wyszywać tą metodą "Bitwę pod Grunwaldem", bo takie proste mi się to wydawało. Na szczęście rozsądek odezwał się dosłownie w ostatn