Zacznę od resztek musztardy, a raczej od tego co z niej powstało a potem porozmawiamy o grubaskach i tajemniczym Jumbo.
Zapasy włóczki akrylowej w kolorze, do tej pory, przeze mnie ulubionym uważam za wyczerpane (podobnie jak ja) i zamienione w przeróżne twory dziewiarskie barwy musztardowej. Zaczęłam już podejrzewać, że ta włóczka to się chyba jednak rozmnaża w tej "plajstikowej" torbie, którą jej przeznaczyłam na tymczasowe schronienie, bo kiedy bym tam nie wsadziła ręki to ciągle znajdowałam jeszcze jeden wrednie się śmiejący motek i oczekujący, że przerobię go w cokolwiek innego. No to go wyciągałam, brałam druty i dalej żwawo, hejże, ha machałam drutami połykając łzy obrzydzenia (no bo ile miesięcy można dziergać ten sam kolor). Na szczęście kres włóczki nastąpił wcześniej niż moje śmiertelne zejście, więc jestem w stanie pokazać com tam z niej ududłała.
A wcześniej powstała była chusta Echo Flower, co to ją możecie tu obejrzeć, a która obecnie grzeje szyję (wiecznie zresztą odkrytą) mojej Siostry Joanny, no a skoro Joanna posiadła chustę to i Rodzona Mama tez zapragnęła takowej, więc z tej samej włóczki powstała chusta Ezium. Zdjęcia nie cyknęłam, bo nie zdążyłam. Rodzicielka wpadła jak do apteki po zapałki, okutała się chustą, grzecznie i szybko podziękowała no i z bananem na twarzy pobiegła dalej zdobywać świat. Zgaduję, iż była bardzo zadowolona. Ale chustę możecie zobaczyć tutaj, bo mam taką samą, tylko że ecru.
A ostatnim dziełem (sądzę, że na długie lata, jeśli chodzi o kolor) jest to swetrzysko. Poszłam na łatwiznę, bo wzór jota w jotę jak tego sweterka. Ale z racji ogólnego podobania mi się, stwierdziłam, że nie będę odkrywać nieznanych lądów i machnę sobie taki sam, ale trochę inny:))) A różni się szczególikiem, bo nie chciało mi się powtarzać tych a la warkoczyków na całej górze, więc je sobie darowałam na rzecz zwykłego ściągacza.
No to teraz seria zdjęć.
I solennie obiecuję, że nie zrobię nic żółto-musztardowo-sraczkowo i inne ..owo przez dłuuuuugie miesiące.
Oprócz niestrawności z wyżej wymienionych powodów, mą uroczą i trochę już siwiejącą główkę zaprząta także boski fiolet, który powoli zamienia się w boską tunikę. Zostało jej już niewiele do końca, ale jak to ja, nie potrafię skupić się na jednej robocie, bo mi się nuuuuudzi, więc w ramach rozrywki i podtrzymania więzi społecznych robię także Razem-petki wraz z Intensywną i całą inną zgrają takich społeczników.
A oprócz tego, zdążyłam jeszcze wczoraj odwiedzić "stolycę" w towarzystwie pewnej Zosi, która to Zosia mianowała mnie "głównym specjalistą d/s tkanin i ich ilości niezbędnych do powstania dekoracji okiennych rodem z sennych marzeń tejże Zosi". Tytuł może ciut przydługi, ale i odpowiedzialność wielka, bo rzeczone dekoracje zajmą dość sporo miejsca w czasoprzestrzeni Zosi, jej rodziny i odwiedzających ją często przyjaciół, więc wstyd odwalić kaszanę, zarówno w kwestii wyboru deseniu jak i samego fasonu. Na szczęście rzeczona Zosia ugodową jest i polegającą na moim zdaniu, więc wyprawa była owocna i zakończona sukcesem, co zaskutkowało przytarganiem do domu torby z cenną zawartością w postaci kilometrów szmatek na firany, zasłony i obrus. Podobno w moich rękach zamieni się to w cuda (tak twierdzi Zośka, a jej nie wyprowadzam z błędu), co ma się okazać za tydzień, gdy już to wszystko potnę, poszyję i mam nadzieję, że nie wyrzucę.
Tak mniej więcej wyglądają tkaniny, pomijając fakt, że tak nie wyglądają, bo żaden kolor nie odpowiada prawdzie.
A co z tymi grubaskami i tajemniczym Jumbo.
Hmm....no cóż....
Biegam sobie w wolnych chwilach po przepastnych zasobach internetowych i podczas jednej z takich przebieżek trafiłam do Tysi z Yarn and Art (zresztą wpisałam się na candy, zerknijcie sobie na mój boczny pasek), a tam z kolei wpadłam na gorącą dyskusję pod postem. Temat był dla mnie odległy jak koniec Drogi Mlecznej, ale zafascynowana nie mogłam się oderwać. Nawet Szanowny załapał się na jednego newsa, bo nie mogłam mu tego nie przeczytać. Wiecie jak to jest, jak się np. przysłuchujecie rozmowie dwóch mechaników samochodowych, czy informatyków. Nie kumacie ni w ząb, ale ta poetyka dialogu, te wyrażenia branżowe, są jak narkotyk, nie można przejść obojętnie, Tak stało się i ze mną. A oto co mnie tam zatrzymało (cytuję za zgodą autorki, czyli e-welenki)
Mogę się jedynie domyślić, że luzy na wyższych obrotach mogą spędzić sen z powiek, a i lekki furkot nie jest zbyt przyjemny. Posiadanie Jumbo do grubasków, też może być świetną kartą przetargową, ale pewnie brak pedała nie wynagradza tego wszystkiego. Jedyne co mi się ciśnie na usta: NA LITOŚĆ WSZELAKĄ, O CZYM SIĘ DO MNIE ROZMAWIA ? :)))))
Oczywiście się dowiedziałam, czytając uważnie resztę komentarzy pod postem, ale Wam nie powiem.
Jeśli wiecie co poetka miała na myśli to piszcie. A może tylko dla mnie to jakieś tajemnicze zaklęcia, a cała reszta społeczeństwa wie o co chodzi?
A teraz część dziękczynna.
WIELKIE DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WASZE GŁOSY ODDANE DO TEJ PORY NA MOJEGO BLOGA W KONKURSIE BLOG ROKU 2012. SPRAWIŁYŚCIE MI TYM MNÓSTWO RADOŚCI.
A ponieważ głosować można jeszcze do jutra do południa to niniejszym uśmiecham się szeroko, bo może jeszcze ktoś będzie chciał oddać swój głos. A sms można wysłać na numer 7122 w treści wpisując G00087 (to w środku to trzy zera), dochód z smsów zostanie przeznaczony na obozy rehabilitacyjne dla niepełnosprawnych dzieci a także dla dzieciaków z biedniejszych rodzin. Koszt to 1,23 zł
I wreszcie na koniec, tradycyjnie przypominam o konkursie na gorset .
Dochodzą już do mnie przecieki, że próbujecie. Trochę czasu jeszcze jest, ale zegar tyka :)))) Nagrody czekają :)))))
Zapasy włóczki akrylowej w kolorze, do tej pory, przeze mnie ulubionym uważam za wyczerpane (podobnie jak ja) i zamienione w przeróżne twory dziewiarskie barwy musztardowej. Zaczęłam już podejrzewać, że ta włóczka to się chyba jednak rozmnaża w tej "plajstikowej" torbie, którą jej przeznaczyłam na tymczasowe schronienie, bo kiedy bym tam nie wsadziła ręki to ciągle znajdowałam jeszcze jeden wrednie się śmiejący motek i oczekujący, że przerobię go w cokolwiek innego. No to go wyciągałam, brałam druty i dalej żwawo, hejże, ha machałam drutami połykając łzy obrzydzenia (no bo ile miesięcy można dziergać ten sam kolor). Na szczęście kres włóczki nastąpił wcześniej niż moje śmiertelne zejście, więc jestem w stanie pokazać com tam z niej ududłała.
A wcześniej powstała była chusta Echo Flower, co to ją możecie tu obejrzeć, a która obecnie grzeje szyję (wiecznie zresztą odkrytą) mojej Siostry Joanny, no a skoro Joanna posiadła chustę to i Rodzona Mama tez zapragnęła takowej, więc z tej samej włóczki powstała chusta Ezium. Zdjęcia nie cyknęłam, bo nie zdążyłam. Rodzicielka wpadła jak do apteki po zapałki, okutała się chustą, grzecznie i szybko podziękowała no i z bananem na twarzy pobiegła dalej zdobywać świat. Zgaduję, iż była bardzo zadowolona. Ale chustę możecie zobaczyć tutaj, bo mam taką samą, tylko że ecru.
A ostatnim dziełem (sądzę, że na długie lata, jeśli chodzi o kolor) jest to swetrzysko. Poszłam na łatwiznę, bo wzór jota w jotę jak tego sweterka. Ale z racji ogólnego podobania mi się, stwierdziłam, że nie będę odkrywać nieznanych lądów i machnę sobie taki sam, ale trochę inny:))) A różni się szczególikiem, bo nie chciało mi się powtarzać tych a la warkoczyków na całej górze, więc je sobie darowałam na rzecz zwykłego ściągacza.
No to teraz seria zdjęć.
I solennie obiecuję, że nie zrobię nic żółto-musztardowo-sraczkowo i inne ..owo przez dłuuuuugie miesiące.
Oprócz niestrawności z wyżej wymienionych powodów, mą uroczą i trochę już siwiejącą główkę zaprząta także boski fiolet, który powoli zamienia się w boską tunikę. Zostało jej już niewiele do końca, ale jak to ja, nie potrafię skupić się na jednej robocie, bo mi się nuuuuudzi, więc w ramach rozrywki i podtrzymania więzi społecznych robię także Razem-petki wraz z Intensywną i całą inną zgrają takich społeczników.
A oprócz tego, zdążyłam jeszcze wczoraj odwiedzić "stolycę" w towarzystwie pewnej Zosi, która to Zosia mianowała mnie "głównym specjalistą d/s tkanin i ich ilości niezbędnych do powstania dekoracji okiennych rodem z sennych marzeń tejże Zosi". Tytuł może ciut przydługi, ale i odpowiedzialność wielka, bo rzeczone dekoracje zajmą dość sporo miejsca w czasoprzestrzeni Zosi, jej rodziny i odwiedzających ją często przyjaciół, więc wstyd odwalić kaszanę, zarówno w kwestii wyboru deseniu jak i samego fasonu. Na szczęście rzeczona Zosia ugodową jest i polegającą na moim zdaniu, więc wyprawa była owocna i zakończona sukcesem, co zaskutkowało przytarganiem do domu torby z cenną zawartością w postaci kilometrów szmatek na firany, zasłony i obrus. Podobno w moich rękach zamieni się to w cuda (tak twierdzi Zośka, a jej nie wyprowadzam z błędu), co ma się okazać za tydzień, gdy już to wszystko potnę, poszyję i mam nadzieję, że nie wyrzucę.
Tak mniej więcej wyglądają tkaniny, pomijając fakt, że tak nie wyglądają, bo żaden kolor nie odpowiada prawdzie.
A co z tymi grubaskami i tajemniczym Jumbo.
Hmm....no cóż....
Biegam sobie w wolnych chwilach po przepastnych zasobach internetowych i podczas jednej z takich przebieżek trafiłam do Tysi z Yarn and Art (zresztą wpisałam się na candy, zerknijcie sobie na mój boczny pasek), a tam z kolei wpadłam na gorącą dyskusję pod postem. Temat był dla mnie odległy jak koniec Drogi Mlecznej, ale zafascynowana nie mogłam się oderwać. Nawet Szanowny załapał się na jednego newsa, bo nie mogłam mu tego nie przeczytać. Wiecie jak to jest, jak się np. przysłuchujecie rozmowie dwóch mechaników samochodowych, czy informatyków. Nie kumacie ni w ząb, ale ta poetyka dialogu, te wyrażenia branżowe, są jak narkotyk, nie można przejść obojętnie, Tak stało się i ze mną. A oto co mnie tam zatrzymało (cytuję za zgodą autorki, czyli e-welenki)
Rozbudowałam "Fantazję" i najwyższe przełożenie mam 1:20 ale "Fantazja" nie
ma regulacji zespołu skrzydełka i naciąg, który chodził na niższych
przełożeniach ma luzy na wyższych. Niby to nie przeszkadza ale od czasu do czasu
jest lekki furkot i szpula nie kręci się równomiernie - konstrukcja Suzi
eliminuje te niedogodności :)) No i ma dwa pedały co dla mnie jest również
zachęcające :))
Zaś "Polonez" ma skrzydełko Jumbo do grubasów i przełożenie 1:25 niestety jeden pedał ale cena daje do myślenia.
Zaś "Polonez" ma skrzydełko Jumbo do grubasów i przełożenie 1:25 niestety jeden pedał ale cena daje do myślenia.
Mogę się jedynie domyślić, że luzy na wyższych obrotach mogą spędzić sen z powiek, a i lekki furkot nie jest zbyt przyjemny. Posiadanie Jumbo do grubasków, też może być świetną kartą przetargową, ale pewnie brak pedała nie wynagradza tego wszystkiego. Jedyne co mi się ciśnie na usta: NA LITOŚĆ WSZELAKĄ, O CZYM SIĘ DO MNIE ROZMAWIA ? :)))))
Oczywiście się dowiedziałam, czytając uważnie resztę komentarzy pod postem, ale Wam nie powiem.
Jeśli wiecie co poetka miała na myśli to piszcie. A może tylko dla mnie to jakieś tajemnicze zaklęcia, a cała reszta społeczeństwa wie o co chodzi?
A teraz część dziękczynna.
WIELKIE DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WASZE GŁOSY ODDANE DO TEJ PORY NA MOJEGO BLOGA W KONKURSIE BLOG ROKU 2012. SPRAWIŁYŚCIE MI TYM MNÓSTWO RADOŚCI.
A ponieważ głosować można jeszcze do jutra do południa to niniejszym uśmiecham się szeroko, bo może jeszcze ktoś będzie chciał oddać swój głos. A sms można wysłać na numer 7122 w treści wpisując G00087 (to w środku to trzy zera), dochód z smsów zostanie przeznaczony na obozy rehabilitacyjne dla niepełnosprawnych dzieci a także dla dzieciaków z biedniejszych rodzin. Koszt to 1,23 zł
I wreszcie na koniec, tradycyjnie przypominam o konkursie na gorset .
Dochodzą już do mnie przecieki, że próbujecie. Trochę czasu jeszcze jest, ale zegar tyka :)))) Nagrody czekają :)))))
po pierwsze sweterek jest czadowy, ja nie wiem jak Ty to kobito robisz i tak się zastanawiam czy oczy nie bolą od tego wpatrywania i wyliczania oczek co by taki równiuteńki warkocz wyszedł.
OdpowiedzUsuńpo drugie nie mogę się doczekać dekoracji okiennych. Więc czekam na te cudeńka spod Twojej igły.
po trzecie, myślę o tym gorsecie bo mnie nagroda kusi tylko przyznam szczerze, że trochę mi brak wyobraźni, muszę chyba pogapić się po internecie i może coś zadziałam.
No to po pierwsze primo: oczy czasem bolą, ale się nie poddaję. A z drugiej strony, to warkocz należy do jednych z najłatwiejszych wzorów, to i skupiać się nad nim za bardzo nie trzeba. Niemniej jednak dziękuję za pochwały, bo to miodek na moje serce :))))
UsuńPo drugie primo: Mam nadzieję obfotografowac to co uszyję dla Zosi, więc jest nadzieja w narodzie, że da się to na blogu pokazać :)))
I po trzecie primo: radzę grzebnąć w internecie, bo mnóstwo tego typu uszytków można tam znaleźć, a Twój udział byłby niezwykle miło widziany :)))
Hihihihi, to Ty z ta musztardową włóczką masz jak ja z nieszczęsną fioletowo-różową ;) włóczka pamięta jeszcze czasy kiedy moja mama uczyła się dziergać (uczyła i nie nauczyła), motków toto miało jakieś niespecjalne ilości (może z 10 ale 50 gram), ale robię z niej i robię i wiecznie gdzieś w pudle trafiam na kolejny a na kolor patrzeć nie mogę i w większych ilościach (patrz: sweterek) mógłby być po prostu niezdrowy dla patrzącego ;) ostatnio też - zaglądam do pudełka po mały moteczek białego a tam zamiast białego dwa różowe... rozmnaża się czy jak? :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No mówię Ci, że to pączkuje chyba!!!
UsuńNormalnie jakaś obca inteligencja :))))
Chcą nas omotać!
to jak z tą plączącą się włóczką - zawsze się zapętli wtedy kiedy na przykład przeplatasz oczka... serio - włóczki nie chcą być przerabiane, wolą chyba wolne życie w formie nienaruszonych motków, które się tylko głaszcze i nad nimi wzdycha - wtedy są spokojne, a jak tylko na druty wrzucisz - to jakby rogi im wyrastały ;)
UsuńO to to, mam tak samo. Zawsze zaplącze się jak przerabiasz oczko. Nigdy w momencie odwijania z motka. No złośliwe dziadostwo, że nie wiem co!
UsuńChustę noszę dumnie, i moja szyja nie jest wcale taka odkryta :) A co do pytania o jumbo i inne furkoty to myślę, że chodzi o jakąś maszynerię do tkania swetrów na ten przykład :)
OdpowiedzUsuńBlisko siostra, blisko......:)))))
UsuńAle.....nie!
No to ja już nie wiem o co kaman ale na pewno chodzi o coś związanego z wełną wnioskując z pseudo autorki bloga :)
OdpowiedzUsuńPodążasz w bardzo dobrym kierunku rozumowania :))) Ale niestety Dorfi zgadła o co chodzi, więc sorry Winetou, ale szczery uśmiech podąża w jej kierunku :))))
UsuńO kołowrotki chodzi. Wiem, bo też takowy w domu posiadam.
OdpowiedzUsuńA sweterek śliczny :)
Brawo!!!!!
UsuńA teraz oklaski, ukłony i szacunek aż do grobowej deski:)))
Tak, to było o kołowrotku. No temat dla mnie równie bliski jak opis budowy pojazdu kosmicznego :)) Pewnie dla kogoś kto siedzi w temacie, wszystko wydaje sie jasne i nie wymagajace wyjaśnień, ale dla mnie tekst "skrzydełko Jumbo do grubasków" jest nr 1 jeśli chodzi o nonsensowne sformułowanie roku 2013!
Nagroda jest Twoja!
A wiec uwaga.... uśmiecham się... od ucha do ucha....oooo tak....to dla Ciebie Dorfi :)))))
Się odśmiecham szeroko :))))))
UsuńMoże chcesz jeszcze ze dwa motki tej musztardy, bo i u mnie coś podobnego zalega i pomysłu na to nie mam? :)))
OdpowiedzUsuńA fiolety zapowiadają się interesująco bardzo - czekam na zdjęcia na zywej bryle :)
Co do opisu to nawet nie próbuję dociekać o sso chodzi :)))
No nie kuś zła kobieto :)))))
UsuńA tak na poważnie, to nawet na musztardę w słoiku nie mogę patrzeć, więc chyba grzecznie podziękuję :)))
A co do pomysłu na tę włóczkę to polecam szybki kurs skarpetek u Agnieszki Intensywnej, lub wykonanie chusty bądź komina-otulacza, przecież zima aż tak prędko (niestety) się ie skończy.
No i w końcu muszę to powiedzieć... Twój nick strasznie mi się kojarzy z rzeką Liwiec, która to rzeczka płynie sobie leniwie nieopodal mojego Łochowa i z racji tego kojarzysz mi się z latem, z letnimi kąpielami w tej rzeczce i takim lipcowym słońcem. Miło mi się kojarzysz.......
Idę rozbudowywać "Fantazję", coby przestała tak ostro furkotać. Zwłaszcza na wietrze :D
OdpowiedzUsuńGdyby fantazja była wiatrakiem, to ja chętnie przygarnę, bo z miłości do wiatraków (cokolwiek to znaczy), to ja się nie wyleczę.
Fiolet jawi się nieźle. Byle tylko nie zaczął furkotać. Zreszta... w razie jakby co to Suzi wyreguluje Jumbo na grubości :)
Boooooooooooski język. Prawie jak spawaczy :D
"Fantazję" należy rozbudowywać ile tylko się da. Furkot pewnie sam przejdzie, kiedyś w końcu mu się znudzi:))))
Usuń"Suzi" daje sobie radę z Jumbo jak nikt inny, więc pewnie nie ma się o co martwić :))))
Uwielbiam takie nonsensowne dialogi :)))))))
Ja też. Zwłaszcza, że na co dzień przebywam z takimi co by takiego dialogu z żadnej strony nie załapali :D
UsuńIm fantazja ewidentnie nie furkocze :D
Kupiłam wczoraj Burdę i kogo widzę w czerwonym płaszczyku - zdolna koleżankę co to i uszyje i udzierga i rozweseli. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to zdolna koleżanka bardzo dziękuje za miłe słowa i potwierdza, że i owszem dostąpiła zaszczytu pojawienia się na łamach tego pisma z czego jest straaaaaszznie dumna :))))
UsuńA najbardziej cieszy mnie fakt, że mogę Cię od czasu do czasu rozweselić :)))))
też nic nie rozumiem co autorka miała na myśli, w swetrze skradło moje serce to na talii, znaczy ten wzorek poziomy na wyskoości talii , bardzo fajnie. A głoswoać juz nie mogę ..bo raz już poczyniłam kroki.
OdpowiedzUsuńTen wzorek w talii tez skradł i moje serce, bo bardzo ładnie ją podkreśla :))))
UsuńA w sprawie głosowania łączę się z Tobą w bólu, bo ja także nie mogę oddać więcej głosów na Ciebie, niż ten jeden, który już poleciał w eter :((((
Bardzo dziękuję za sms'a :)))))
:)))))a sweter bardzo fajny
OdpowiedzUsuńUczuciem darzę go ciepłym i tym gorętszym, gdyż wreszcie wykończyłam tę włóczkę :))))
UsuńZastanawia mnie tylko co z niego pozostanie po praniu? Hmmmm.....
To prząśniczki były, jak mniemam? *^o^*~~~
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś mimochodem w autobusie (ha, ha, mimochodem, cały autobus słyszał!...) rozmowę telefoniczną. Pan mówił po polsku, ale takimi terminami, że tylko spójniki rozumiałam! *^v^*
Śliczna ta musztarda, szkoda, że nie mogę nosić tego koloru, popatrzę sobie u Ciebie. Gratuluję zdjęcia w płaszczyku w najnowszej Burdzie!!! *^v^*~~~
Bardzo dobrze mniemasz :)))))
UsuńDla mnie pojedyncze słowa także miały swoje znaczenie, ale połączone nijak nie tworzyły spójnej całości :))))
Musztardy mam na razie dosyć, choć na sweterek się nie obrażam, bo taki ciepły wyszedł :)))
A z racji płaszczyka to juz mnie rodzina omija, bo tak im się chwalę, że mają dość :)))
Aaaaa, jeszcze - jak tam Twój płaszczyk? Czy doczekamy się okazania?
Tego nawet najstarsi górale nie wiedzą... Chwilowo odłożyłam go w kawałkach do szafy z materiałami. Niczego nie obiecuję, ale kto wie?... ^^*~~
UsuńNa znak solidarności zjadłam na kolację kanapkę z musztardą! *^v^*
No to uzbrajam się w cierpliwość, bo wiary nie tracę, że jednak się uda :))))
UsuńGest solidarnościowy został przyjęty z ogólną przychylnością i wdzięcznością :))))
Ale piękne sweterki, masz talent do drutów:) Przynajmniej masz odskocznię od szycia:)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńOdskocznia jest to fakt, choć właśnie dziś spędziłam pół dnia przy maszynie (czyli odraza mi przeszła :)), bo na wokandzie okienne dekoracje dla Zosi :)))
Sweterek musztardowy bardzo ładny, chociaż kolorystycznie fiolecik bardziej mi się podoba. Zasłonki się zapowiadają też efektowne, szczególnie to coś w niebieski damask, mmmm, lubię takie wzorki i kolor też! Polecam robienie zdjęć na bloga już na oknach dumnej właścicielki, żeby było widać efekt rzeczywisty.
OdpowiedzUsuńPrząśniczkowym slangiem rozbawiłaś mnie po stresującej akcji wypełniania PITa na jutro...
Na koniec wspomnę, że gorset wersja próbna prawie gotowy, post już mam nawet prawie napisany z małym poradnikiem jak dopasować formy pasa gorsetowego.I tylko muszę coś dokupić,zaszyć jeden szew, coś dopisać...i uporać się w kolejności z resztą opisów do spodni.
Aaale żeby nie było, to nie będzie jeszcze ta wersja konkursowa, tylko próbno - przeróbkowa, więc nie będę nic wysyłać na maila.
To jeszcze na koniec napiszę, że się bardzo cieszę, że moja wersja opisu do spodni jest czytelna. Bo w pewnym momencie dla mnie przestała być, ale jak pisałam, może to kwestia późnej godziny była..?
Mam nadzieję, że Zosia pozwoli obfocic swoje okna w tych dekoracjach (zestaw do sypialni właśnie przed chwila skończyłam, pięęęękny :))
UsuńNo to gorsetu jestem bardzo ciekawa, nawet jesli to wersja robocza :)))
A opis spodni jak na razie przejrzysty, a jeśli w trakcie wykonywania formy coś mi się pokićka, to będę Cię wirtualnie nękać :))))
Oczywiście:-) Polecam się! Ale polecam też krojenie próbnej wersji z byle czego. Nabrałam do tych form duuużo ostrożności po moich przejściach ;-/
Usuńśliczności tu u Ciebie!! z tym dzierganiem to prawdziwe zimowe szaleństwo zapanowało!!! A Jumbo dla grubasków rzeczywiście zmusza do zadumy :)))
OdpowiedzUsuńTroche późno się za te druty wzięłam, bo mi się zaraz zima skończy a ja mam jeszcze do przerobienia parę dobrych motków :)))
UsuńTen zwrot to chyba sobie gdzieś wyhaftuje, tak mnie niezmiennie rozbawia :))))
Ten sweter musztardowy skradł moje serce. Już myślałam, że moje warkocze są szczytem piękna, a ty tu zapodałaś takie wzorki :) Jedne wielkie WOW!
OdpowiedzUsuńAleż Twoje warkocze są piękne!!!!
UsuńMoje to troche oszukaństwo, bo to nie taki normalny warkocz, tylko oczko przerabiane z dwoma narzutami i po paru rzędach przełożone za trzy oczka :))))
Fajnie wymyślony wzorek lewych oczek w okolicy pasa, podkreśla talie i wyszczupla, dla mnie extra pomysł.
OdpowiedzUsuńKupiłam ostatnio sukienki na wesela moich kuzynek, muszę przyznać, że takie wdzianko na wierzch fajnie by wyglądało :D. Aż muszę sobie sprawić!
OdpowiedzUsuń