Przejdź do głównej zawartości

Ukłony i podziękowania

Dziś niestandardowo. Nie będę pisała o fastrydze, stebnówce, szmatkach, jedwabiach ani o tym podobnych utensyliach. Dzisiaj krótki, choć bardzo szczery post dziękczynny. Moje kochane (lub kochani jeśli czyta to jakiś osobnik męski) chcę w tym miejscu bardzo, ale to bardzo podziękować moim pierwszym czytelniczkom i komentatorkom. Każda z Was była kiedyś na początku swojej przygody z blogowaniem, tak jak ja w tej chwili. Każda z Was wie jak fajnie jest mieć świadomość, że nie gada się do siebie jak przysłowiowy pijak do lusterka (takie podejrzenia wobec mnie ma już mój Szanowny Małżonek). Dlatego drogie Panie i drodzy Panowie -  rączki całuję i padam do nóżek  i obiecuję, że będę dumnie reprezentować naszą blogerską społeczność (brzmi trochę jak przysięga olimpijska, ale pewnie tak ma być). A te przemiłe osoby to





Komentarze

  1. Ja będę zaglądać i podziwiać :) Zawsze się znajdzie ktoś, kto zerknie, tyle że nie każdy ma czas i możliwość zostawić komentarz :) (przynajmniej ja tak to sobie tłumaczę :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihihi no bardzo mi miło :) i jak tu nie komentować i nie zaglądać jak tak miło się robi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja lojalnie uprzedzam, że też będę ty zaglądać często i intensywnie ;))))
    Czerwona sukienka - świetna i materiał może i sztuczny i tragiczny w trakcie szycia, ale wygląda pięknie! Ale!!! Ja się zakochałam w bluzce w kropki! Jest genialna, Ty w niej wyglądasz rewelacyjnie! I oczywiście ja, trzepnięta na punkcie butów, nie mogłam nie zauważyć tych czerwonych zamszowych butów... moja lista obuwniczych chceń wydłużyła się o jedną pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękować, dziękować i jak najczęściej zaglądać. Ja robić z przyjemności i zapraszać dla przyjemności : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, jak miło :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Robimy schemat bluzki bazowej - część I

 Tak, tak, moje kochane. Dziś się "naumiemy" jak zrobić siatkę konstrukcyjną pod naszą wymarzoną bluzkę, która będzie na nas leżała idealnie. A ponieważ materiał jest dość obszerny i dużo  w nim cyferek   to podzieliłam go na kilka części, by Was nie zmęczyć wiedzą i nie zniechęcić na dzień dobry (poza tym chce się dłużej  upajać rolą belferki). Robota w zasadzie prosta, wymagająca jedynie odrobinę czasu i kilku przyrządów. Zaczynajmy więc. Aby cieszyć się jak głupi do sera z własnoręcznie wykonanej formy w/g własnych wymiarów należy te wymiary zdjąć. I tu nie ma przebacz. Nie oszukujemy, nie wciągamy brzucha do granic jego wytrzymałości, ani nie ściskamy bioder aż nam zaczną oczy wychodzić z orbit. Wszystko jak na świętej spowiedzi, bo inaczej kicha i w bluzkę na pewno się nie wciśniemy. Najlepiej do tej zabawy zaprosić niczego nie podejrzewającą osobę  w postaci siostry, mamy, męża, narzeczonego, kochanka (lub kochanki), jednym słowem kogo tam macie...

Szablon bluzki podstawowej- część II

Dziś druga część zmagań z linijką i matematyką, jednym słowem kontynuujemy zabawę w tworzenie szablonu bluzki.  Na obrazku poniżej możecie zobaczyć co udało nam się stworzyć w części I . Jest to tzw. siatka konstrukcyjna, na którą zaczniemy dziś nanosić jeszcze ciekawsze rzeczy. Zatem do dzieła! Łączymy punkt 1 z punktem 13 tworząc podkrój szyi tyłu. Od punktu 16 odmierzyć 1,5 cm i zaznaczyć punkt 17. Punkt 13 łączymy z punktem 17 i przedłużamy o 2,5 cm - punkt 18. Z punktu 13 odmierzamy 5 cm i zaznaczamy punkt 19 (początek zaszewki na plecach). Odcinek 19-20 to głębokość zaszeki, którą wyliczamy następująco:      1/3 głębokości pachy (czyli długość odcinka 1-3) + 0.5 cm Z punktu 19 należy narysować linię prostopadłą do linii 3-6 i na niej zaznaczyć głębokość zaszewki - punkt 20. Z punktu 20 w linii równoległej odmierzyć 1 cm i zaznaczyć punkt 21 , połączyć z punktem 19. Z punktu 19 odmierzyć 2 cm (przeciętna szero...

Tajemniczy Pan Piotr i rozporek w spódnicy

Dzisiaj będzie  o szyciu ale inaczej. Nie stworzyłam w tym tygodniu nic, ale to nie znaczy, że o szyciu nie myślałam. Wręcz przeciwnie - przez cały tydzień zaprzątało to moją łepetynę. Szycie,  jak i tajemniczy Pan Piotr. A zaczęło się  od mundurka do zadań grillowych. Szyłam to fioletowe coś, jak zresztą wszystko inne, na moim emerytowanym Łuczniku. Ale w przypadku tego ciucha moja maszyna wypowiedziała u mnie posadę. Na nic się zdały moje głaski, czułe szepty, słowa zachęty. Ustrojstwo plątało, zrywało, nie przesuwało materiału, stawało dęba. Posunęłam się nawet do bardziej drastycznych metod wymuszenia sprawnego działania a mianowicie do rozkręcenia opornego dziada, nakarmieniu oliwą, przeczyszczenia tego co dało się przeczyścić, zmieniłam nici, zmieniłam igłę, pokręciłam kurkami tam i tu, ale rezultat był marny i dalece odbiegający od satysfakcjonującego mnie poziomu. Niby dało się skończyć ten polar, ale po tym szyciu oboje padliśmy - ja na twarz, maszyna chyba na...