Wszystkie z Was szyjących, znają problem mierzenia tego, co akurat przybiera formę bluzki, sukienki czy innej części garderoby, która właśnie wychodzi spod naszej maszyny. Te hektolitry potu wylewane przy kolejnej rozbierance i ubierance. Ten notoryczny brak dodatkowej ręki akurat w momencie kiedy trzecia ręka jest jak najbardziej niezbędna. Albo, co gorsza zanik trzeciego oka, tego z tyłu głowy, pozwalającego nam ocenić podkrój szyi czy "długość od ramienia do talii mierzona w linii prostej". Ja też w ciągu ostatnich tygodni intensywnego uprawiania krawiectwa z niepokojem odkryłam, że nie posiadam na stanie co najmniej kilku narządów pozwalających na swobodne i niczym nieskrępowane tworzenie tego, co właśnie chcę stworzyć. Decyzja była błyskawiczna i z nikim nie konsultowana. Robię klona, znaczy się mojego osobistego manekina. Dzieło to będzie doskonałe, bo przecież będzie odzwierciedlać moje boskie kształty (wszystkich innych bogów przepraszam za egocentryzm). Skończą się udręki z rozbieraniem ubieraniem i brakiem dodatkowych odnóży i narządów wzroku. Dlatego też dzisiejszy dzień minął pod szyldem - przeróbta co się da.
Zaczęło się z samego rana, czyli jak dla mnie koło 11-tej, od wizyty mojej siostry. A skoro już się dorwałam do jakiegoś żywego organizmu, który nie ucieka na mój widok to postanowiłam wykorzystać tę biedną istotę do wprowadzenia mego niecnego planu w czyn. Szanowny małżonek został wysłany, jak zwykle po mamuta, a siostra obdarowana taśmą klejącą i nożyczkami, choć nie bez obaw i z zapewnieniem przestrzegania przepisów BHP. No i się zaczęło.
Kleiła ta sierotka i kleiła. I już zaczynałam myśleć, że mam rozmiary boiska do futbolu amerykańskiego, bo ona ciągle kleiła. a im więcej kleiła, tym mniej ja mogłam oddychać. I choć miechy to ja mam, to zaczynało mi migać przed oczami i co najgorsze, nieuchronnie zbliżała się wizyta w łazience (bo oczywiście najpierw znieczuliłam siebie i ją potężna dawką kofeiny). Na szczęście się skończyło. W lustrze ujrzałam coś na kształt gorsetu lub raczej formy gipsowej. Podrapać się po nosie to to raczej nie pozwalało, nie mówiąc o podrapaniu się po zgrabnej łydce. Jednym słowem - ZBROJA.
Fachowo przecięte i zdjęte przyjęło formę zdechłego flaka. Ale wypchało się to gazetami i okazało się, że wszystko jest na swoim miejscu (tak szczerze mówiąc., to strasznie mnie zdziwiło ile miejsca mam w środku organizmu). Mam więc nieskrywaną przyjemność przedstawić Państwu Pancerną Helę
Pancerna Hela świeci jeszcze golizną, ale po porodzie to przecież nikt nie jest ubrany |
Ale nie myślcie, że nic nie uszyłam. Uszyłam, a jakże. Też rodzaj tuninngu, bo materiał z SH w rozmiarze namiotu weselnego. Dzięki rozmiarom miałam z czego ciąć i skracać i teraz tak patrzę i się dziwię, że mi tak mało materiału zostało z tego pierwotnego modelu. No i skoro bluzka z przeróbki, i Pancerna Hela z przeróbki (bo pod spodem bluzka, w której już nie chodziłam) to i ja poczułam, że muszę poddać się jakiejś ekstra, super, high przemianie no i wylądowałam u fryzjera. Więc moi mili zapraszam na przegląd w stylu "jak ze starego zrobić nowe", lub w przypadku mojej osoby "jak zaszpachlować stare, żeby wyglądało jak młode".
Podpięłam szpilkami, żeby było lepiej widać |
Nowa ja w nowej bluzce. |
I cudaczny kołnierzyk, którego miało nie być, ale jest i się bardzo cieszę. No i oczywiście pierwszy występ Pancernej Heli. |
Hela wygląda całkiem smakowicie, ale jak się będzie sprawowała to się okaże. Niby dobrze jej patrzy z ... (no właśnie - nie z oczu) z czegoś tam. to jej chrzest dopiero przed nią. Trzymajcie kciuki. Pa, pa.
Jej, no bardzo mi się podoba ta bluzka i te spodnie razem dobrane...a Twoją fryzurę to od początku podziwiam.
OdpowiedzUsuńZabrzmi to może dziwnie, ale jak siedziałam u fryzjera to sobie przez moment pomyślałam co powiesz na moją nową fryzurę, bo tak chwaliłaś ostatnio moje długie włosy, a tu taka przemiana. Tym bardziej dziękuję za komplementy. A propos spodni, to też je szyłam, ale muszę je zwęzić w pasie, dlatego się specjalnie nimi nie chwalę.
Usuńhihihihi :) a u mnie jest nominacja dla Ciebie.
UsuńJeju, tak mi miło,że nie wiem co powiedzieć. Dziękuję, że doceniasz to co robię, tym bardziej, że ja odwiedzam Twojego bloga z nieskrywaną przyjemnością. Jeszcze raz bardzo dziękuję i postaram się nie zawieźć Twoich oczekiwań i pozostałych, wiernych czytelników.
UsuńPonieważ ogarnęła mnie przeogromna chęć szycia, zdobyłam maszynę, nici i materiały - a w miniony weekend namówiłam lubego, by pomógł mi z manekinem. Wiem, o czym mówisz, pisząc o brakującym tchu, bo pod koniec nie miałam czym oddychać, a i tak - wyszło na to, że manekin ma w biuście 5 cm mniej niż ja :D
OdpowiedzUsuńAle i tak jestem zadowolona (póki co)
A wiesz, nie wpadłam na to, żeby zmierzyć moją Helę. Chyba to sprawdzę. No i czekam na Twoje kreacje.
UsuńTak sobie oglądam, a jakże Wspaniałą Pancerną Helę i cóż moje piękne oczęta widzą - czyżby siostra z rozpędu zdarła Helę z Twoim biustonoszem?
OdpowiedzUsuńBluzka bardzo wdzięczna i zawartość żywa jeszcze bardziej.
Pozdrawiam
Pancerna Hela świeci na cyckach moją starą bluzką, biustonosza za nic bym jej nie oddała, bo aż tak dobrze się jeszcze nie znamy. A żywa zawartość i bluzka razem zgodnie dziękują za słowa pochwały
Usuńśliczna :)
OdpowiedzUsuńPrawda? I ja tez się taka śliczna i słitaśna w niej czuję!
UsuńPancerna Hela jest bez zarzutu (ma pozdrowienia od Denatki :)))). Pomysł, żeby sobie zrobić takiego manekina to rewelacja, jak się nie chce wydawać kupy forsy na regulowanego manekina krawieckiego, który i tak później bywa nieco inny w budowie niż istota żywa :)
OdpowiedzUsuńBluzka doskonała! Wyglądasz... no właśnie "słitaśnie" i uroczo. Kropki rządzą :)))
Pancerna Hela okazała się koniem trojańskim podrzuconym przez wroga ludu, bo po dokładnym zmierzeniu tu i ówdzie okazało się iż posiada po dwa centymetry za dużo w stosunku do pierwowzoru czyli mła. Chyba za bardzo się darłam przy obklejaniu i biedna ta moja siostrunia darowała sobie obciskanie mej osoby. Ale dopadłam tę zołzę dzisiaj (tzn, Helę nie siostrę) i ścisnęłam ja porządnie w cycach i bełconie i ma tyle co powinna mieć. Oczywiście pomijając fakt, że ja w tych miejscach powinnam mieć duuuuuzo mniej. A Denatka wygląda bardzo kwitnąco.
UsuńNo popatrz jakiej dywersji Hela dokonała na dzień dobry :))) Najważniejsze, że dało się to skorygować.
Usuńahahahaa robiłam to samo, ale niestety z mężem! :D
OdpowiedzUsuńNiestety, bo jak się za bardzo pyskuje podczas klejenia, a mąż figlarny, to wiadomo jak to się może skończyć :D
U mnie się skończyło tak, że dłuuuugo musiałam prosić o rozcięcie... prośbą, groźbą, łzami, śmiechem... no i jeszcze z milion fotek kiedy biegałam (? ciężko to nazwać bieganiem) po mieszkaniu jak ten "Złoty robot" z Gwiezdnych Wojen (tylko ja srebrną taśmę miałam) i próbowałam go przekonać, że ja już nie daję rady w tym wytrzymać :D
Tak czy siak.. ciut mniejszy obwód - zgadza się i lekko asymetryczne cycuszki :D
No więc mój tuning musi przejść tuning ponowny, aby moja wersja nadawała się do pokazania światu :)))
Tylko ja zrobiłam manekina na nodze... i nie mam pomysłu na stopę, więc nie stoi sam, tylko o ścianę jest oparty :(
Twój wyszedł jakby bardziej kształtny, nie ma to jak siostra :)
Bluzeczka śliczna... śliczna naprawdę, a wzór taki jak mam u siebie na blogu w banerze, czyli mój ulubiony :)
No właśnie z mężem wolałam nie ryzykować, bo zamiast Pancernej Heli miałabym Rudego 102. Pocieszające, że nie tylko ja mam problem z rozmiarem swojego klona. O stojaku też myślałam, ale brałam raczej pod uwagę, że wepchnę tam do środka po prostu taki stary drewniany wieszak przedpokojowy, wiesz taki na giętych nózkach i z takim kółkiem u dołu do wstawiania parasoli. Ale póki co, to się oswajam z moją nową przyjaciółką i czekam na pierwsze przymiarki.
Usuńhhahahahah no boskie są Panie :)
Usuńhttp://lolajoo.blogspot.com/2012/08/liebster-blog-award.html takie małe wyróżnienie ode mnie.
ale to już pisałam Ci - sorry skleroza :)
UsuńOj za dużo masełka w diecie :)
UsuńBardzo ładne rzeczy szyjesz. Naprawdę dobrze zapowiadający się blog!!
OdpowiedzUsuńDziękuje za uznanie. Jak to moja babcia mówiła - zdolna, ale leniwa - więc postaram się wyeliminować lenistwo i skupić się na zdolnościach :)
Usuń